"Nawet jeśli cudem przeżyje poród, umrze w krótkim czasie..." – Walczę o życie mojej córeczki!

Terapia komórkami macierzystymi - 5 podań
Zakończenie: 9 Września 2018
Opis zbiórki
24 listopada 2017 roku wydarzył się w moim życiu cud. Przyszła na świat moja córeczka Zuzia W 33 tygodniu, w dzisiejszych czasach dziecko może bezpiecznie przyjść na świat. Waga 2210 kg to też nic szokującego. Standardowo Zuzia trafiła do inkubatora i zabrali mi ją z oczu. Myślałam tylko o jednym – żyje, przetrwała, mam ją na zawsze! Dlaczego miało być inaczej? Wróciły wspomnienia…
"Proszę zastanowić się nad aborcją, z tego dziecka nic nie będzie, nawet jeśli jakimś cudem urodzi się żywa, umrze zaraz po porodzie" – takie słowa słyszałam od 20 tygodnia ciąży średnio co 2 tygodnie, na kontrolnych USG. To miała być kolejna rutynowa wizyta, mieliśmy usłyszeć płeć dziecka... Jednak tej wizyty nie zapomnę do końca życia. Czułam, że coś jest nie tak, kiedy lekarz długo milczał. Po chwili usłyszałam – komory mózgu są znacznie poszerzone, wszystko wskazuje na wodogłowie. Szok!
W najgorszych snach nie przypuszczałam, że coś takiego mogę usłyszeć. To wtedy pierwszy raz zawalił mi się świat. Była rozpacz, łzy i telefon do męża. Przekopałam cały internet w poszukiwaniu informacji na ten temat. Kolejne USG było już na lepszym sprzęcie – liczyłam, że wtedy okaże się, że to pomyłka, że do tej pory wszystko było źle interpretowane. Usłyszałam – komory się powiększają, ale kręgosłup jest w porządku i serce też wygląda na zdrowe. Pocieszenie, ale małe, bo wciąż nie wiedziałam, czy zdrowe serce wystarczy. A co jeśli pojawią się inne komplikacje? Lekarze przed narodzinami jeszcze kilka razy rozdarli moje serce – twierdzili, że moje dziecko nie przetrwa, że urodzę je tylko po to, by było ze mną krótką chwilę…
Kiedy Zuzia się urodziła, modliłam się, żeby nam jej nie odbierano, żebyśmy mogli się nią nacieszyć. Kiedy dzień po narodzinach zobaczyłam ją w inkubatorze, była podpięta do mnóstwa kabelków, a łzy same napłynęły do oczu. Żyła, ale co dalej, jak długo lekarzom uda wygrywać walkę o jej życie? W Prokocimiu – Krakowie trafiliśmy na OIOM dla noworodków.
To wtedy pierwszy raz od jej narodzin lekarz przedstawił nam jasno sytuację, jaki jest stan Zuzi, jakie kroki chcą podjąć, aby ulżyć naszemu dziecku. To właśnie wtedy lekarze dali nam nadzieję, że nasze dziecko będzie żyło i powiedział słowa, na które tak długo czekaliśmy – Ona się nigdzie nie wybiera, jej parametry życiowe są dobre. Nigdy nie czekałam tak na żadne słowa, nigdy nie byłam tak szczęśliwa! Zuzia przeszła operacje wszczepienia zbiorniczka Rickhama, później jednak był on wyciągany i założona została zastawka komorowo – otrzewnowa.
Na oddziale Zuzia spędziła 127 dni, a gdy w końcu mogliśmy zabrać ją do domu, byliśmy szczęśliwi, ale zarazem pełni obaw czy podołamy. Nie nacieszyliśmy się długo jej obecnością w domu, bo już po 6 dniach musiała trafić z powrotem do szpitala w Prokocimiu gdzie musiała przejść wymianę zastawki, bo pojawił się wyciek płynu. Po miesiącu spędzonym na oddziale neurochirurgicznym znów mogliśmy wrócić do domu.
Kiedy dowiedzieliśmy się o terapii komórkami macierzystymi, postanowiliśmy spróbować. Udało się zakwalifikować Zuzię do tego eksperymentu. Zaplanowane jest 5 podań komórek – każde po 10 mln komórek. Pierwszy etap zaplanowany jest na październik. Eksperyment ten nie jest jednak refundowany, dlatego chcemy Was prosić o pomoc w uzbieraniu potrzebnych środków. Na tyle, na ile to jest możliwe, chcielibyśmy ułatwić jej dalszy rozwój, pobudzić nerwy i pracę mózgu. Zuzia już tyle razy udowodniła nam, jak bardzo chce żyć i jak silnym jest dzieckiem! Pomóżmy jej po raz kolejny nas zaskoczyć!