Trójka dzieci i guz mózgu❗️ Trwa desperacka walka o życie młodej mamy!

Leczenie nowotworu metodą immunoterapii w Niemczech
Zakończenie: 1 Stycznia 2021
Rezultat zbiórki
Chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim Darczyńcom, którzy wspierali i wspierają mnie w mojej walce. Jestem mile zaskoczona i wdzięczna, że tak dużo dobrych serc zaangażowało się w moją sprawę.
Dzięki Wam miałam szansę spędzić święta w gronie najbliższych, oraz moich kochanych dzieci - to dla nich walczę każdego dnia i dla nich chciałabym dożyć kolejnych świąt... Dziękuję za każdy grosik wpłacony w mojej sprawie.
Zrobiliście naprawdę coś wielkiego, pięknego. Nawet nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem Wam wdzięczna. ️
Niestety guz nadal jest w mojej głowie, ponieważ większej części nie udało się usunąć operacyjnie z racji tego, iż guz powiększył się w krótkim czasie przed operacją o 2/3. Teraz muszę zrobić wszystko, aby go pokonać, aby stał się nieaktywny i nie odrastał. Walczę dalej.
Dziękuję!
Alina
Opis zbiórki
Kiedy nie mam siły już walczyć, kiedy chciałabym rozpłakać się i poddać, wtedy patrzę na moje dzieci. Przecież muszę zrobić wszystko, żeby zobaczyć, jak dorastają. Żeby przekazać im, jak bardzo je kocham, jak jestem z nich dumna. Żebym nie zniknęła z ich życia, zostawiając poranione serca i dusze…
Od prawie roku walczę z przeciwnikiem bezlitosnym, potwornie silnym. W październiku 2019 otrzymałam druzgocącą wiadomość... Guz mózgu: gwiaździak anaplastyczny, 3 stopień złośliwości. Stanęłam na szpitalnym korytarzu dzierżąc w dłoni zaproszenie na spacer po piekle - wynik badania, który pokazał, że guz jest nieoperacyjny.
Początkowo lekarze określili mój guz jako łagodny. Niestety po biopsji okazało się, że jest złośliwy i nieoperacyjny... Wyrok? Tak to brzmi, ale ja się nie mogę poddać. Nie żyję tylko dla siebie - mam dzieci, które mnie potrzebuję. Nie mogę, nie chcę umierać...
Nie poddałam się. Desperacko szukałam pomocy... Odbijałam się od wielu drzwi, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać. W końcu udało się znaleźć lekarza, który zgodził się podjąć ryzyko operacji. Operacja to jednak początek... Niczym zawiązanie butów przed wejściem na szczyt. Wycięcie guza już 16 września! Boję się, ale wiem, że to jedyna nadzieja…
Po operacji czeka mnie kosztowne leczenie w Niemczech w Kolonii, na które niestety mnie nie stać - to immunoterapia. Nowoczesne, niesamowicie skuteczne i niesamowicie drogie leczenie... Dlatego w imieniu swoim i moich dzieci proszę Was o pomoc w uzbieraniu tej sumy, by móc pokonać raka.
Każda złotówka jest na wagę życia, każda darowizna daje mi nadzieję na pokonanie potwora, który minuta po minucie wysysa ze mnie życie, zabiera mnie dzieciom... Jeśli nie możesz pomóc materialnie to nic, dalej możesz mnie wesprzeć, udostępniając ten link. Dziękuje za każde wsparcie w tym trudnym dla mnie okresie.
Mam nadzieję, mam siłę, brakuje mi tylko i aż pieniędzy. Nie mogę pozwolić na to, żeby to one stanęły mi na drodze do życia.
Błagam Cię w imieniu swoim i moich dzieci.
Błagam Cię, zawalcz ze mną o moje życie!
Alina