Konieczny jak najszybszy transport medyczny do Polski – pomocy!

Pobyt w szpitalu i transport medyczny do Polski
Zakończenie: 4 Lipca 2020
Rezultat zbiórki
3 lipca otrzymaliśmy najgorszą informację z możliwych – po długiej walce z nowotworem Marek odszedł od nas.
Dzięki pomocy wspaniałych ludzi mógł odejść wśród swoich bliskich. Wierzymy, że teraz jest w miejscu, w którym nie ma już bólu i cierpienia.
Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje.
Opis zbiórki
Jest bardzo źle. Kilka dni temu Marek ponownie został podłączony do respiratora. Nie może oddychać samodzielnie. Zdaniem lekarzy nie ma już dla niego ratunku – leczenie zostało zakończone…
Nasz syn jest w bardzo ciężkim stanie, nasze serca pękają z rozpaczy. Staramy się jak najszybciej zorganizować transport medyczny do Polski, aby Marek mógł pobyć jeszcze z rodziną. Za transport i kolejne dni pobytu w szpitalu w Monterrey musimy jednak zapłacić. Prosimy o pomoc, bo sami nie zdobędziemy tak ogromnych pieniędzy…
Poznaj historię Marka:
Walczymy ze złośliwym guzem pnia mózgu. Lekarze w Polsce dali naszemu dziecku kilka miesięcy życia… Po ratunek pojechaliśmy na drugi koniec świata – do kliniki w Monterrey w Meksyku. Dzięki temu Marek wciąż jest z nami – żyje. Niestety – i tam metody się wyczerpały… Nasza nadzieja gaśnie i teraz pragniemy tylko jednego – być razem z Markiem w domu.
Nasza tragedia trwa od marca 2019 roku. Wtedy usłyszeliśmy diagnozę – guz mózgu o wymiarach 6,5 x 4,2 x 4,7 cm! Rósł już od jakiegoś czasu – w ukryciu, nie dając objawów. Cichy zabójca… Wypełnił całą wolną przestrzeń wokół pnia mózgu. Dał objawy dopiero wtedy, kiedy już się nie mieścił i zaczął uciskać na pień.
Lekarze w Polsce, choć starali się jak mogli, nie owijali w bawełnę. Co słyszeliśmy? Że tu, w kraju, Markowi zostanie od kilku do kilkunastu tygodni życia. Dzięki rodzicom innych dzieci, które mają podobną chorobę dowiedzieliśmy się o możliwości podjęcia leczenia w klinice w Monterrey w Meksyku. Wysłaliśmy tam komplet wyników badań i otrzymaliśmy kwalifikację. Pomoc setek cudownych ludzi sprawiła, że podjęliśmy leczenie. Marek przeszedł kilkanaście cyklów chemioterapii, guz zaczął się zmniejszać. Walczyliśmy z całych sił – o każdy dzień razem… Niestety organizm Marka coraz gorzej radzi sobie z obciążającym leczeniem. Dodatkowo pojawiło się drugie ognisko. Do tego zapalenie płuc bardzo osłabiło organizm naszego synka… Konieczny jest respirator. Tutaj w Monterrey nie ma już ratunku dla Marka…
Nasz świat rozpadł się na drobne kawałki. Jesteśmy z Markiem w klinice w Meksyku – każda kolejna doba pobytu w szpitalu kosztuje. Tak samo jak transport medyczny. By jak najszybciej wrócić z Markiem do Polski, potrzebujemy Twojej pomocy. Prosimy, bądź z nami w tych ciężkich dla nas chwilach...
Rodzice