Córeczko, nie dam Ci odejść...

Immunoterapia w izraelskiej klinice
Zakończenie: 29 Października 2020
Opis zbiórki
Wymarzone dziecko, nasza królewna, nasz skarb, na który czekaliśmy wraz z mężem i starszym synem. Od momentu, gdy przyszła na świat, nasza rodzina była już w komplecie, teraz już wszystko miało być dobrze, spełniliśmy swoje największe marzenie, mamy cudowną rodzinę, co mogłoby nas zniszczyć, skoro mamy siebie...
Nie było nam dane długo cieszyć się beztroskim życiem. Oczywiście, mieliśmy swoje małe smutki i problemy, ale póki wszyscy byliśmy zdrowi, byliśmy w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Nasze życie zostało wywrócone do góry nogami wraz z informacją, że nasza córeczka, nasz skarb jest poważnie chory...
Tamten dzień, tamten widok, już na zawsze pozostanie w mojej głowie. Był ciepły, letni dzień gdy spostrzegliśmy, że na szyi Polinki jest ogromny guz. Od razu wiedzieliśmy, że jak najszybciej musimy się dowiedzieć, co to jest, czy zagraża jej życiu, jak z tym walczyć. Te pytania kłębiły się w mojej głowie przez blisko cztery miesiące. Tak długo bowiem czekaliśmy na właściwą diagnozę!
Tamte słowa lekarza sprawiły, że świat wywrócił się do góry nogami. To, co do tej pory wydawało się nam ważne, w jednej chwili stało się błahe. Neuroblastoma III stopnia, bardzo trudna do wyleczenia, tak często śmiertelna... Chciałam cofnąć czas, zatrzymać go w momencie, gdy jeszcze wszystko było dobrze, gdy choroby nie było, nie było strachu o życie własnego, tak malutkiego dziecka. Wiedziałam jednak, że to niemożliwe, bo życie to nie bajka...
Jak najszybciej musiałam się podnieść, być silna dla Polinki, by miała we mnie oparcie, którego tak bardzo potrzebuje. Ta malutka dziewczynka, moja ukochana córeczka prawie nic z tego nie rozumie, a ja muszę doprowadzić do momentu, w którym nowotwór nie będzie jej już zagrażać.
Wiedziałam, że guz jest trudny do wyleczenia, jest agresywny, może na chwilę się ukryć, by za moment zaatakować ze zdwojoną siłą. By mieć pewność, że Polinka jest bezpieczna, że nowotwór jej nie zagraża, trzeba zastosować każde możliwe leczenie: chemioterapię, przeszczep szpiku kostnego, interwencję chirurgiczną, radioterapię i immunoterapię. Córeczka przyjmowała chemię co 10 dni przez 80 dni. Następnie, spędziła miesiąc w sterylnym, izolowanym pokoju, w obawie przed każdą najmniejszą infekcją i wirusem. Po chemoterapii i przeszczepie szpiku kostnego guz zareagował na leczenie! Zmniejszył się tak bardzo, że przestał być widoczny gołym okiem, ale jest. Ukrył się i czeka na okazję, by znów dręczyć moje maleńkie dziecko!
Muszę wyrwać swoją córeczkę ze szponów neuroblastomy, śmiertelnego przeciwnika. By choroba nie odebrała jej życia, musi na czas przejść radioterapię i immunoterapię. Nie mam pieniędzy, by uratować własne dziecko... Nie mogę pogodzić się z tym, że od tego, czy uda się zebrać środki na leczenie, zależy życie Polinki! Błagam Was! Pomóżcie ratować moje dziecko!