Mam 7-letnią córeczkę, żonę i glejaka... Pomóż mi pokonać śmierć!

Leczenie nowoczesną metodą Optune
Zakończenie: 19 Czerwca 2020
Opis zbiórki
Mam na imię Sebastian. Jestem tatą wspaniałej córeczki i mężem cudownej, kochającej żony. Rodzina zawsze w moim życiu stała na pierwszym miejscu i to właśnie dla niej zrobię wszystko, aby pokonać raka i żyć.
Piszę do Ciebie ze szpitala, z oddziału onkologii. Odkąd wykryto u mnie guza mózgu, właściwie stamtąd nie wychodzę. Lekarze nie owijają w bawełnę – rokowania są złe. Moją ostatnią szansą na życie jest nierefundowana terapia Optune. Jeszcze nigdy tak bardzo się nie bałem, bo jeśli nie zapłacę za swoje życie, umrę. Piszę do Ciebie, by poprosić Cię o pomoc. By dalej być tatą i mężem…
Agnieszka, żona Sebastiana: Zaczęło się z końcem maja tego roku. Niby nic poważnego, na początku nikt nawet nie podejrzewałby, że w ten sposób daje o sobie znać nowotwór. Mąż przez ponad dwa tygodnie leczył się na zapalenie zatok. Niestety ból głowy z każdym dniem był coraz silniejszy, antybiotyki nie pomagały. Z czasem Sebastian nie był w stanie wstać z łóżka, zaczął mylić dni tygodnia. W sobotę mówił o pójściu do pracy, a przecież nigdy nie pracował w weekendy. Tamtego dnia od razu zawiozłam go do szpitala. Czułam, że dzieje się coś bardzo złego.
SOR, szybkie skierowanie na badania i tomograf… Później już tylko gabinet lekarza i jego słowa, które w mojej głowie brzmią do dziś. Wykryto guza mózgu w prawym płacie czołowym!
Z gabinetu wychodziliśmy z pilnym skierowaniem na oddział neurologii. Po dwóch tygodniach w szpitalu odbyła się operacja usunięcia guza. Nie było na co czekać, bo rosnący guz coraz bardziej zagrażał życiu. Każdy kolejny dzień był igraniem z ogniem. Guza udało się usunąć w całości, a jego wycinek wysłano do badania histopatologicznego, które miało ocenić rodzaj nowotworu. Wtedy jeszcze tak bardzo wierzyliśmy, że guz nie będzie złośliwy, że wrócimy do domu do naszej córeczki i na zawsze zapomnimy, o słowie “nowotwór”. Niestety – życie potoczyło się zupełnie inaczej.
Sebastian: Na samym początku lipca dostałem wynik badań guza. Okazało się, że mam do czynienia z najgroźniejszym przeciwnikiem – glejakiem IV stopnia, bardzo złośliwym nowotworem mózgu. W pierwszych chwilach byłem załamany, bo ja przyjąć taką diagnozę, mając dopiero 40 lat, małe dziecko i kochającą rodzinę? Poźniej załamanie odeszło na drugi plan. Obiecałem sobie, że będę walczył – właśnie dla Oliwki i Agnieszki.
Standardowe leczenie zakłada jeszcze chemioterapię i radioterapię. Obecnie jestem w trakcie pierwszej chemii. Niestety – standardowe leczenie nie daje możliwości pozbycia się tego typu guza.
Szansą jest terapia Optune. To urządzenie, które wykorzystuje elektrody do atakowania komórek nowotworowych. 6 miesięcy terapii kosztuje jednak niemal 600 tys. zł! Nie zdobędziemy takich pieniędzy sami, a nowotwór przecież nie będzie czekał…
Oliwka nie wie, jak bardzo jestem chory. Zawsze, kiedy odwiedza mnie z żoną w szpitalu pyta, kiedy do nich wrócę. Zrobię wszystko, żeby tak było, dlatego proszę Cię z całego serca o pomoc. Bądź z nami, nie pozwól, by rak wygrał...