Rak nie może mnie pokonać! Muszę mieć siłę do walki, pomóż!

nierefundowane leczenie alternatywne
Zakończenie: 19 Marca 2019
Rezultat zbiórki
Niestety, mamy smutne wiadomości... 11.03.2019 r. pan Stanisław zmarł.
Dziękujemy wszystkim zaangażowanym w jego walkę z chorobą, a rodzinie składamy najszczersze kondolencje i łączymy się w bólu.
Opis zbiórki
Nigdy nie jest dobry moment, żeby zachorować. Kiedy jednak przychodzi tak ogromne, śmiertelne zagrożenie, jakim się okazuje rak trzustki z przerzutami, wtedy najmocniej dociera do człowieka, jak bardzo chce żyć. Mam czwórkę uczących się dzieci i wspaniałą żonę. To moje skarby, których nie mogę zostawić. Oni mnie potrzebują, a ja rozpaczliwie walczę o każdy kolejny dzień. Od kilku miesięcy wspomagam się leczeniem w Centrum Hipertermii i czuję na sobie, jak bardzo mi pomaga.
Cios przyszedł w sierpniu 2017r. wraz z bólem brzucha. Pojechaliśmy do szpitala. USG, diagnostyka i wyrok. Złowieszcza informacja, której każdy boi się usłyszeć. Nie da się na nią przygotować. Nie da się dobrze zareagować. Rak - słowo wywołujące strach nawet, kiedy się je wypowie po cichu.
Rozpoczęła się nierówna walka. Badania, konsultacje, w końcu 12 serii chemioterapii, które nie przyniosły niestety dobrych rezultatów. Choroba nie chciała odpuścić, pojawiły się kolejne przerzuty. Wszystko to na oczach dzieci i żony. Cierpienia dotyka całą rodzinę, nikogo nie oszczędza. Czy jutro będę miał siły, żeby wstać? Przecież dzieciaki trzeba utrzymać, wyprawić do szkoły…
Doświadczyłem na własnej skórze, że kiedy człowiek toczy tę najważniejszą batalię, o własne życie, zaczyna chwytać się rozpaczliwie wszystkich możliwych kół ratunkowych. Nawet takich, które wcześniej zupełnie by mu nie przyszły do głowy. Od sierpnia 2018r. jestem pod opieką Centrum Hipertermii, gdzie przyjmuję m.in. wlewy z witaminy C, kurkuminy i zabiegi hipertermii regionalnej. Jest to dla mnie promyk nadziei, bo odczułem naprawdę znaczącą poprawę i przede wszystkim spadły mi markery z 340 do 117. Wciąż nie są to wyniki marzeń, ale przy takiej chorobie trzeba się cieszyć z najmniejszych sukcesów.
Niestety, ta terapia jest droga i nierefundowana. Jedna seria zabiegów i dojazd do Krakowa kosztuje 1900 złotych, a powinienem tam być 2 razy w tygodniu. Chcę walczyć tak długo, jak tylko starczy mi sił, ale skąd wziąć takie pieniądze? Nigdy nie miałem odwagi prosić o pomoc, ale teraz już muszę, bo chcę żyć dla dzieci i rodziny. Dlatego proszę… Pomóżcie mi wygrać walkę o życie.
Stanisław