Radosław Babik, 46 lat

Mój mąż Radek zachorował na COVID. Z dnia na dzień jego stan się pogarszał, aż nagle zniknął z naszego życia, trafił do szpitala, zupełnie bez kontaktu. Tam usłyszeliśmy najgorsze, pojawiły się powikłania neurologiczne.

Mój ukochany mąż leżał w śpiączce na OIOM-ie. Jego ciało było tutaj, ale dusza jakby wciąż gdzieś daleko. Tęskniliśmy. Czekaliśmy. Lekarze dawali i wciąż dają nadzieję, ale tylko jeśli uda się kontynuować specjalistyczną rehabilitację. Niestety jej koszt jest dla nas zbyt wysoki. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich sami. Dlatego jako żona, matka, kobieta walcząca o miłość swojego życia, proszę Was o pomoc. Każda złotówka przybliża nas do chwili, w której znowu usłyszę jego głos. Do dnia, w którym nasze dzieci znów będą mogły wtulić się w ramiona swojego taty.

Proszę Was z całego serca, pomóżcie nam ratować mojego męża. Dla naszej rodziny i jego miłości, która zasługuje na szansę.

Żona Radka