Mukowiscydoza wykończyła organizm Marty❗️POMOŻ❗️
Na wstępie chciałabym z całego serca podziękować każdej dobrej duszy, która dotychczas wsparła moją nierówną walkę. Czuję, że w tej trudnej drodze nie jestem sama, towarzyszą mi ludzie o wspaniałych sercach – jest to niesamowicie wzruszające! Choć dzięki Waszej pomocy, udało mi się zebrać ogromną sumę pieniędzy na lek ratujący moje życie – choroba nie zniknęła jak za dotknięciem magicznej różdżki. Dziś przychodzę do Was z kolejną prośbą: proszę, nie zostawiajcie mnie! Całe moje życie to walka. Chociaż nauczyłam się trwać w ciągłej niepewności, nie potrafię zaakceptować wyroku wydanego przez zły los. Każdy mój dzień podporządkowany jest surowej musztrze: kilka razy dziennie wykonuję inhalacje, po której następuje długa fizjoterapia oczyszczająca płuca. Mukowiscydoza odbiera mi oddech, siły i życie... Innowacyjna terapia przyczynowa, której zostałam poddana – przyniosła rewelacyjne efekty. Niestety nawet najwspanialszy lek nie jest w stanie uleczyć zniszczonych przez ponad 50 lat płuc. Zwłóknienia, torbiele i dziury w płucach utrudniają mi oddychanie, przez co osłabiają już bardzo niedotleniony organizm. A kaszel nadal potrafi pozbawić mnie nadziei, że kiedyś choroba zostanie tylko okrutnym wspomnieniem. Mukowiscydoza to bardzo podstępne schorzenie, które tylko czeka na chwilę słabości, by znów uderzyć i zabrać to, nad czym pracowałam latami. Niestety terapia ratująca moje życie, znacząco odbiła się na innych narządach... Dotychczasowe leczenie doszczętnie zniszczyło mój wzrok. W 90% straciłam możliwość widzenia – zdiagnozowano u mnie obuoczną zaćmę. Ludzie w moim wieku raczej nie mierzą się z tego typu problemami – konieczna była operacja. Ucierpiał również inny bardzo ważny organ w moim ciele. Moja trzustka nie wytwarza enzymów, dlatego jestem zmuszona przyjmować je w formie tabletek. Jestem uzależniona od działania tych leków. Bez nich mój organizm nie jest w stanie trawić tłuszczu i białka. Leczenie generuje ogromne koszty. Jedno opakowanie enzymów starcza zaledwie na cztery dni, a ich koszt za opakowanie to ponad 50 zł! Jest to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej problemów, z którymi codziennie muszę się mierzyć… Leki przyczynowe uratowały mnie i dały szansę na dalsze życie. Nie chcę Was zawieść, zmarnować szansy, o którą wspólnie walczyliśmy. Chcę dalej pracować nad kondycją i oczyszczaniem płuc, jednak do tego potrzebuję waszego dalszego wsparcia. Może kiedyś zasłużę na odpoczynek od choroby, od ciągłego myślenia o niej oraz kosztach leczenia, które nie jest refundowane. Na razie jednak muszę pokornie schylić głowę i dalej walczyć o lepsze jutro. Nie proszę o wiele, wyłącznie o codzienne leki, odżywki i pokrycie kosztów rehabilitacji dla zniszczonego organizmu. Czy mogę liczyć na Twoje dalsze wsparcie? Ostatnio dzięki Tobie dałam radę! Marta