Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Lesinska
Maja Lesinska , 14 lat

Pomóż mi zapewnić Mai godne życie!

Zawsze marzyłam o dużej szczęśliwej rodzinie. Miałam już synka, a kolejna ciąża, to była dopiero niespodzianka! Córki bliźniaczki! Jednak moja radość szybko przerodziła się w strach. Na sali porodowej doszło do niedotlenienia mózgu u jednej z dziewczynek. Nigdy w życiu tak się nie bałam!  Siostra Mai urodziła się zdrowa. Maja cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Dziewczynki miały razem iść przez życie, jednak ich codzienność diametralnie się różni. Maja nie komunikuje się z otoczeniem. Jest osobą zupełnie niesamodzielną. Każdego dnia ją karmię, przenoszę z wózka do łóżka, przebieram. Fizycznie jest to dla mnie ciężkie, ale nie narzekam. Muszę się nią opiekować. Przez lata lista moich zmartwień wciąż się powiększa. Córka nie skończyła nawet 8 lat, gdy w jej życiu pojawiła się kolejna diagnoza. Maja bezwiednie patrzyła w jeden punkt – okazało się, że to objaw padaczki. Badanie EEG szybko to potwierdziło. Do dziś jest na lekach, bez nich dochodzi do silnych drgawek. Moja córka nigdy nie będzie zdrowa, zrobię jednak wszystko, żeby jej życie było możliwie jak najlepsze. Każdego tygodnia Maja ma zajęcia z integracji sensorycznej i ćwiczenia bierne. Jednak to za mało… Córka wymaga codziennej rehabilitacji. Niestety, nie mogę sobie na to pozwolić. Potrzeby z roku na rok są coraz większe. Maja potrzebuje nowego wózka inwalidzkiego. Ceny środków higienicznych i pampersów wciąż wzrastają… Bardzo pomocny w naszym życiu byłby samochód z platformą, żeby móc przewozić córkę. W tej chwili mogę tylko o tym pomarzyć. Z całego serca zwracam się do Was o wsparcie. Kocham moje dzieci ponad wszystko, chcę żeby każde z nich miało dobre życie! Monika, mama  

34 166,00 zł ( 80,28% )
Brakuje: 8 388,00 zł
Wiktor Szalaty
Wiktor Szalaty , 4 latka

Proszę, pomóż Wiktorowi się rozwijać! Razem walczmy o jego lepszą przyszłość!

Nasz synek Wiktor urodził się 25.03.2020. Od urodzenia był bardzo wymagającym dzieckiem, ale do trzeciego roku życia rozwijał się prawidłowo. Po ukończeniu 3 latek coraz częściej zauważałam u niego niepokojące zachowania... Nie reagował na swoje imię, unikał kontaktu wzrokowego, a kiedy szliśmy odebrać siostrę Wiktora z przedszkola, zawsze musieliśmy iść tą samą trasą... Nie lubił kiedy zmianie ulegało coś, co było wcześniej ustalone. Wtedy zapaliła mi się lampka w głowie, że coś jest nie tak i zaczęłam szukać pomocy u różnych specjalistów. Niestety każdy mówił to samo "on jeszcze ma czas", a czas tak naprawdę uciekał… Moja intuicja i doświadczenie w roli mamy kazało mi jednak drążyć temat. W końcu trafiłam na kompetentnych specjalistów, którzy postawili diagnozę: spektrum autyzmu! Trudno było przyjąć te wieści, pomimo tego, że się ich spodziewaliśmy. Od tego czasu walczymy o lepsze jutro Wiktora! Syn dopiero zaczyna mówić, niestety jego mowa jest niezrozumiała. Ale powoli ruszamy do przodu. Jesteśmy pod opieką poradni oraz psychologa dziecięcego w przedszkolu. Wiktor potrzebuje też pomocy ze strony osteopaty, ponieważ ma napięcia mięśniowe w żuchwie, łopatce, szyi oraz głowie. Wiktor przeszedł ostatnio diagnostykę w zakresie integracji sensorycznej. Okazuje się, że oprócz spektrum autyzmu, syn ma też inne zaburzenia, między innymi oczopląs. Żeby z nimi walczyć, potrzebujemy pomocy! Sami nie damy sobie rady. Rehabilitacja, zajęcia z SI, pomoc osteopaty neurologopedy, neurologa. Wszystko to jest konieczne, żeby Wiktor mógł w przyszłości lepiej funkcjonować. Dopóki ma kilka lat, możemy jeszcze dużo dla niego zrobić. Pomóc mu zrozumieć nasz świat, a nam lepiej odnaleźć się w jego. Dlatego zwracam się o pomoc! Każda wpłata jest na wagę złota!Barbara, mama

218 zł
Ksawery Mroczyński
Ksawery Mroczyński , 7 lat

Ksawery każdego dnia walczy o rozwój i lepsze jutro! Pomocy!

Dzień narodzin naszego synka był jednym z najszczęśliwszych w całym naszym życiu. Byliśmy wniebowzięci i cieszyliśmy się każdą chwilą… Nie podejrzewaliśmy wtedy, z jak wieloma trudnościami będzie musiał zmierzyć się Ksawery… Pierwsze objawy pojawiły się w wieku 2 lat. Nie szukał kontaktu z innymi dziećmi, zdawał się zamknięty w swoim świecie. Bardzo długo nie mówił, na pierwsze słowa synka musieliśmy czekać 3,5 roku… Byliśmy zaniepokojeni, nie wiedzieliśmy, co dolega naszemu dziecku. Zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów. Niedługo później nadeszła diagnoza, która sprawiła, że nic już nie było takie jak wcześniej… Okazało się, że Ksawery ma autyzm dziecięcy. Dodatkowo zdiagnozowano u niego także opóźnienie rozwoju mowy oraz podejrzenie nadwrażliwości słuchowej. Ksawery jest objęty terapią behawioralną oraz wczesnym wspomaganiem rozwoju, dzięki którym widzimy małe postępy. Poprawiła się koncentracja syna oraz jego relacje z rówieśnikami. Niestety, to nadal za mało – Ksawery nie rozwija się prawidłowo. Pomimo swojego wieku nadal chodzi do przedszkola. Jako rodzice podejrzewamy, że pod trudnościami Ksawerego kryje się coś jeszcze. U naszego synka występuje także częstomocz, zdarzają się tiki i niekontrolowane ruchy ciała. Bardzo często łapie infekcje oraz ma bardzo zaburzony rytm dobowy. Dodatkowo badania wykazują, że w układzie nerwowym synka występuje stały stan zapalny. Konsultowaliśmy wszystkie te dolegliwości ze specjalistami, którzy zalecili nam pogłębienie diagnostyki – w kierunku zespołu PANDAS.  Abyśmy mogli skutecznie pomóc Ksaweremu, niezbędne jest kontynuowanie terapii oraz przeprowadzenie szeregu badań. Niestety, wiąże się to z bardzo dużymi kosztami.  Prosimy o pomoc i wsparcie. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy wesprzeć jego rozwój i zawalczyć o lepszą przyszłość. Każda wpłata to krok w stronę zdrowia naszego synka! Rodzice Ksawerego

10 402 zł
Tomasz Furman
Tomasz Furman , 43 lata

Ojciec trójki dzieci walczy o sprawność po tragicznym wypadku... Pomoc dla Tomka!

18 lipca 2023 mój syn Tomek uległ poważnemu wypadkowi... Miał to być zwykły, wakacyjny dzień, szczęśliwy dla niego, jego żony i trójki dzieci. Niestety zakończył się tragicznie. Trwa walka o zdrowie i sprawność, proszę o pomoc!W wyniku wypadku syn poważnie uszkodził kręgosłup i rdzeń kręgowy! Złamaniu uległ kręg łączący rdzeń kręgowy z głową.... Tomek jest osobą sparaliżowaną czterokończynowo, oddycha przez respirator! Tak bardzo boję się, co będzie dalej... Obecnie jego miesięcznie leczenie – rehabilitacja to koszt rzędu 30 tysięcy złotych miesięcznie. Trwa nieustanna walka o to, by mógł samodzielne oddychać. Tomek wymaga codziennej pomocy, począwszy od ubrania go, po mycie, karmienie. Ma poważne problemy z mową. Jako matce trudno mi patrzeć na to jak bardzo cierpi.Z całego serca proszę o wsparcie dla mojego syna! W domu czeka na niego cała nasza rodzina, a przede wszystkim żona i dzieci. Marzymy o każdym najmniejszym postępie, który uda się wypracować u Tomka. Wierzę, że pomożecie mu walczyć o powrót do dawnego życia! Urszula, mama

60 503,00 zł ( 15,79% )
Brakuje: 322 476,00 zł
Dariusz Walczak
Dariusz Walczak , 55 lat

Darek przeszedł przeszczep płuc i serca! Prosimy o pomoc w walce o zdrowie i sprawność!

Bardzo prosimy o wsparcie dla naszego przyjaciela Darka w leczeniu po przebytym jednoczesnym przeszczepie płuc i serca. Pomoc jest mu niezbędna do dalszego funkcjonowania. Dariusz dostał nowe życie w grudniu 2022 roku w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Była to pierwsza od 20 lat tego typu operacja w Polsce. W 2004 roku została zdiagnozowana u niego sarkoidoza węzłowo-płucna i serca, która doprowadziła do głębokiego upośledzenia pracy tych narządów. Tego samego roku przeszedł również zawał serca, a lista przewlekłych chorób stale się powiększała.  W bardzo krótkim czasie z osoby aktywnej, pasjonującej się sportem i pomagającej w każdej chwili innym, stał się osobą niezdolną do pracy i niepełnosprawną w stopniu znacznym. Wszystkie środki, które otrzymywał z renty ZUS, przeznaczał na dalsze leczenie. Stan zdrowia stale się pogarszał. Mimo wszczepienia kardiowertera frakcja wyrzutowa serca utrzymywała się na poziomie 18%. Po długotrwałej terapii steroidowej oraz pozostałymi lekami pojawiły się również problemy z żołądkiem, wątrobą i śledzioną.  Darek przestał normalnie funkcjonować. Chodzenie nawet na krótkie odległości kosztowało go mnóstwo siły, wymagało wielu przerw i pomocy ze strony osób trzecich. Szpital stał się jego nie drugim, a pierwszym domem. W czerwcu 2018 roku został zakwalifikowany na listę oczekujących na przeszczep płuc i serca. Do dnia 1.12.2022 r. czekał na telefon z informacją, że pojawił się dawca. Następnego dnia przeszedł kilkunastogodzinną operację mającą dać mu nowe życie.  Zabieg przebiegł prawidłowo, ale walka zaczęła się zaraz po operacji. Pojawiły się problemy z przeponą i niewydolność nerek. Był pod respiratorem, wdrożono karmienie pozajelitowe. Został również wykonany zabieg tracheostomii. Nie mógł chodzić i mówić przez 5 miesięcy. W szóstym miesiącu na nowo uczył się tych umiejętności. W końcu 2.05.2023 został wypisany do domu.   Obecnie wymaga stałej opieki i kontroli ze strony wielu poradni. Ma nadal trudności z poruszaniem się, a w ciągu dnia jest podłączony pod koncentrator tlenu. Dokonuje wielokrotnych inhalacji. Nie może mieć żadnej infekcji, dlatego pomieszczenie, w jakim przebywa, musi być sterylnie czyste, a liczba przybywających przy nim osób ograniczona do koniecznego minimum. Potrzebuje jak najszybciej rozpocząć rehabilitację.  Darek utrzymuje się jedynie z renty, która nie wystarcza na pokrycie wszystkich kosztów związanych z leczeniem. Leki, które będzie brał już do końca swojego życia to wydatek 1800 zł miesięcznie. Dojazd na konsultację i badania to jednorazowo 400 zł. Ze względu na swój stan zdrowia nie może poruszać się komunikacją publiczną, korzysta z transportu medycznego. W jego przypadku NFZ nie finansuje przejazdów. Wymaga stałej opieki i pomocy osób trzecich. Nasz przyjaciel marzy o rehabilitacji domowej oraz bieżni, niestety nie stać go na ich zakup. Mimo naszej pomocy środki są nadal niewystarczające na pokrycie wszystkich kosztów dalszego leczenia i rehabilitacji, dlatego w imieniu Darka zwracamy się do Państwa o pomoc. Ciężko mu mówić o chorobie i wszystko przeżywa wewnątrz. Niezłomnie walczy, by wrócić w jakimś stopniu do normalnego życia. Czuję się zagubiony w tym labiryncie leczenia, a Państwa pomoc mogłaby sprawić, że jego droga byłaby nieco łatwiejsza. Zawsze można było na niego liczyć, nigdy nikomu nie odmawiał pomocy. Dzielił się wszystkim, co ma. Otrzymał nowe życie, o które będziemy walczyć razem z nim. Jesteśmy z nim cały czas. Nic nas nie pokona. Za każdą okazaną pomoc, Darek i my jesteśmy Państwu bardzo wdzięczni. Przyjaciele

195 zł
Andrzej Drążkowski
Pilne!
Andrzej Drążkowski , 56 lat

Ukochany tata i dziadek walczy z nowotworem mózgu❗️Pomóż uratować życie Andrzeja!

Andrzej - zapalony motocyklista Grupy Mazury, pracownik Poczty Polskiej, człowiek o ogromnym sercu, a przede wszystkim ukochany mąż, tata i dziadziuś, który nigdy nie przeszedł obojętnie wobec ludzkiego cierpienia i krzywdy... Niegdyś sam organizował pomoc i zbiórki, dziś sam jej potrzebuje! Przeciwnik jest bezlitosny i śmiertelnie niebezpieczny... To nowotwór mózgu, jeden z najbardziej agresywnych i złośliwych - glejak IV stopnia! Tata jednak walczy, bo ma dla kogo żyć... Bardzo prosimy o pomoc dla niego! Nasza historia zaczęła się nagle w maju 2022 roku. W trakcie pracy tata dostał nagle udaru mózgu... Do szpitala zabrał go helikopter. Udar był tak silny, że lekarze podejrzewali, że to coś więcej... Że przyczyna może być inna. Prawda okazało się naprawdę brutalna... U taty wykryto nowotwór mózgu, glejak wielopostaciowy lewej półkuli! Był w  IV, czyli najgorszym stopniu zaawansowania. Tak zaczęła się brutalna walka o życie... We wrześniu 2022 roku tata miał ciężką operację resekcji guza mózgu, potem przeszedł chemioterapię i radioterapię. Niestety po zakończonym leczeniu pojawiła się przypisana do tego nowotworu bardzo silna padaczka.  Niestety typowe dla tego nowotworu jest rozrastanie się bardzo agresywnie i w bardzo szybkim tempie. Tak też się stało. W przeciągu kilku miesięcy powstawały nowe ogniska, nowotwór zajął ogromną powierzchnię lewej półkuli mózgu, zaczął naciskać na półkulę prawą, co spowodowało utratę koordynacji ciała! Tata zaczął mieć problemy z utrzymaniem balansu, ogromne zaburzenie mowy i wzroku, zaniki pamięci, chwilami zapominał, kim jesteśmy... Szukaliśmy ratunku wszędzie, niestety, zostaliśmy odrzuceni w każdym możliwym szpitalu w Polsce... Nikt nie chciał się podjąć ani leczenia, ani ponownej operacji taty. Odmówiono nam też jakiejkolwiek pomocy w refundowaniu leczenia taty za granicą... Nie widziano w tym sensu, jedna pani doktor powiedziała tacie wprost - "idź pan do domu umierać w spokoju"... Jak można tak powiedzieć choremu? Wiedzieliśmy, że się nie poddamy - zrobimy wszystko, by uratować tatę! Zaczęliśmy szukać pomocy za granicą. Jedynym szpitalem, który podjął się zoperowania taty i późniejszego leczenia, który dał mu szansę na życie, była klinika w Berlinie Charite. 2 dni przed Wigilią, 22 grudnia, tata trafił na stół operacyjny... Operacja była niesamowicie skomplikowana i trwała wiele godzin. Udało się uratować życie taty, doszło jednak do uszkodzenia naczynka, co spowodowało paraliż całej prawej strony ciała.... Święta w naszej rodzinie minęły w ogromnym strachu, bo tata walczył o życie. Niestety po operacji pojawiły się kolejne komplikacje... Wyciek płynu mózgowego spowodował infekcję ropną, czego konsekwencją było ponowne otwieranie czaszki, czyszczenie rany, usunięcie kawałka kości i założenie drenażu do kręgosłupa... Kilka dni po operacji doszło do zakażenia i powstania ropnia, co skutkowało ponowną operacją, otwieraniem czaszki i czyszczeniem wraz z usunięciem fragmentu kości... Operacja w Niemczech była operacją prywatną, w pełni płatną przez nas. Zebraliśmy tyle, ile się dało pieniędzy po rodzinie i znajomych, musieliśmy się zapożyczyć... Operacja kosztowała około 60 tysięcy euro, ogromną kwotę pieniędzy. Niestety dalsze leczenie w Niemczech musieliśmy przerwać ze względu na brak pieniędzy... Prywatnym transportem medycznym tata został przewieziony do szpitala w Polsce, gdzie niestety już w pierwszych dniach dostał zapalenia opon mózgowych. W najbliższych dniach czeka go kolejna chemioterapia. Tata wymaga wielomiesięcznej kosztownej rehabilitacji całej prawej strony ciała i dalszego leczenia.  Postępy w rehabilitacji taty są ogromne... Są rokowania, że będzie chodził i ruszał ręką... Mowa jest bez większej poprawy, tutaj wciąż jest dużo do zrobienia. Jeśli udałoby nam się zebrać pieniądze na leczenie, tata mógłby się dalej leczyć w Niemczech... Potrzebujemy wsparcia, by zapewnić tacie dalsze leczenie i rehabilitację. To jedyna szansa! Zadłużyliśmy się, by zapłacić za operacje, teraz nie mamy już wyjścia, musimy prosić o pomoc! Cała nasza rodzina walczy o życie taty... Tata chce żyć, ma dla kogo - ma nas, niedługo urodzi się jego piąty wnuk... Ta zbiórka to jedyny ratunek. Prosimy o każdą możliwą pomoc i za każdą pomoc z góry dziękujemy!

44 761,00 zł ( 16,96% )
Brakuje: 219 043,00 zł
Damian Kowalczyk
Damian Kowalczyk , 29 lat

Wypadek odebrał Damianowi sprawność! Pomóż w walce o zdrowie!

Nigdy nie sądziłem, że moje życie potoczy się w ten sposób. Zawsze byłem zdrowym, silnym i samodzielnym mężczyzną. Niestety, w marcu 2023 roku doszło do nieszczęśliwego wypadku, który sprawił, że straciłem sprawność i zdrowie…  Do tej pory pamiętam ten jeden krótki moment, w którym straciłem równowagę. Pamiętam to wszechogarniające uczucie paniki, gdy spadałem z wysokości...  Leżąc na ziemi, nie byłem w stanie się poruszyć, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Nie wiedziałem, co się dzieje. Natychmiast wezwano karetkę, którą przewieziono mnie do szpitala. To właśnie tam otrzymałem wstrząsającą diagnozę. Złamanie kręgosłupa. Niedowład kończyn dolnych. Mój świat się zawalił. W szpitalu spędziłem kolejne 3 miesiące, codziennie walcząc o zdrowie. Po powrocie do domu rozpocząłem intensywną rehabilitację, by odzyskać sprawność – choć częściową. Aktualnie nie mogę chodzić i poruszam się na wózku. Mieszkam na pierwszym piętrze, co jest dodatkowym utrudnieniem w przemieszczaniu się. W codziennym funkcjonowaniu pomaga mi obecnie mama.  Nigdy nie podejrzewałem, że upadek z drabiny może skończyć się tak tragicznie. Tak bardzo chciałbym móc cofnąć czas… Wiem jednak, że to niemożliwe. Muszę stawić czoła mojej nowej rzeczywistości i walczyć na rehabilitacji oraz turnusach o powrót do maksymalnej sprawności. Niestety, wiąże się to z bardzo dużymi kosztami finansowymi, które bardzo ciężko jest mi udźwignąć samodzielnie, ponieważ nie mogę obecnie pracować i utrzymuję się z zasiłku.  Proszę, wesprzyjcie mnie w walce o sprawność. Wierzę, że z Waszą pomocą mam szansę na lepsze jutro.  Damian

7 343 zł
Aleksandr Haishuk
Aleksandr Haishuk , 16 lat

Walka z SMA trwa! Potrzebna pomoc!

Nasz syn ukończył szkołę średnią z wyróżnieniem i wstąpił do akademii w Warszawie. Rozpoczął już studia i jest najmłodszym studentem w Polsce! Niestety oprócz talentu los zesłał na niego nieuleczalną chorobę! W wieku 2 lat u Aleksandra zdiagnozowano rdzeniowy zanik mięśni. Jest to rzadka i bardzo poważna choroba genetyczna, której towarzyszy postępujący zanik mięśni. Syn nie jest w stanie chodzić, a do poruszania używa wózka inwalidzkiego. Cały czas potrzebuje jednak naszej pomocy w zwykłych, codziennych czynnościach.  Niestety jego mięśnie są bardzo słabe, co doprowadziło do powstania skoliozy, czyli poważnego skrzywienie kręgosłupa. Aleksandr wymaga operacji, na którą już od dawna czekamy… Do tego czasu jeszcze bardziej musimy wzmacniać jego ciało! Na razie syn uczęszcza na rehabilitację tylko dwa razy w tygodniu i jest to zdecydowanie za mało! Aleksandr musi ćwiczyć codziennie, ale z przyczyn finansowych jest to niemożliwe… Będziemy bardzo wdzięczni wszystkim troskliwym ludziom za pomoc, która teraz jest bardzo potrzebna. Wasze wsparcie w walce z SMA jest dla naszego syna ogromnie ważne! Rodzice

201,00 zł ( 1,02% )
Brakuje: 19 502,00 zł
Eliasz Artomonow
Eliasz Artomonow , 8 lat

Lekarze proponowali hospicjum, jednak my się nie poddaliśmy... Razem dla Eliasza!

Nasz ukochany synek już jako maleńkie dziecko musiał walczyć o życie. Gdy miał zaledwie 2 latka zdiagnozowano u niego glejaka wielopostaciowego. Rozpoczął się wyścig z czasem, a lekarze podjęli natychmiastową decyzję o operacji.  Niestety, podczas operacji doszło do uszkodzenia  pnia mózgu i wzgórza. Wesoły i aktywny Eliasz zapadł w śpiączkę. Każdego dnia staliśmy przy szpitalnym łóżeczku, gładziliśmy włoski naszego dziecka i modliliśmy się ratunek. Nie mogliśmy uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Dla nas świat się zatrzymał.  Po dwóch miesiącach pełnych niepewności i lęku o każdy kolejny dzień, stał się cud! Eliasz się obudził! Nie dane nam było jednak zbyt długo się cieszyć z dobrych wieści. Synek odzyskał świadomość, jednak stracił całkowicie panowanie nad ciałem! Leżał bez ruchu, z zamkniętymi oczami – taki malutki i bezbronny. Wiedzieliśmy, że nas słyszy, jednak nie mogliśmy nic zrobić, by mu pomóc. Cały czas myśleliśmy o tym, jak bardzo musi być przerażony, nic nie widząc i nie mogąc się poruszyć... Stan Eliasza był tragiczny. Po wielu godzinach rehabilitacji udało się nauczyć synka otwierać jedno oczko. Usłyszeliśmy, że nic już więcej nie da się zrobić i powinniśmy zostawić go w hospicjum. Poczuliśmy ogromną wściekłość, nie mogliśmy przecież opuścić naszego ukochanego dziecka! Jak moglibyśmy go porzucić w takim stanie? Jako rodzice wiedzieliśmy, że będziemy walczyć o Eliasza do samego końca.  Szukając ratunku dla syna, poruszyliśmy niebo i ziemię. Czuliśmy w sercach, że to nie koniec. Nie umiemy wytłumaczyć jak, ale wiedzieliśmy, że nasze dziecko do nas wróci. Znaleźliśmy centrum rehabilitacyjne w Hiszpanii, które zgodziło się pomóc Eliaszowi w powrocie do zdrowia. Spędził w nim ostatnie 5 lat... Lekarze już na samym początku wyjaśnili nam, że droga będzie bardzo długa i kręta, a synek będzie musiał uczyć się wszystkiego od nowa i odbudować sieci neuronowe. Każdy dzień stał się walką, widzimy jednak, że jesteśmy w stanie ją wygrać. Eliasz jest bardzo dzielny i wciąż pojawiają się nowe postępy. Eliasz poruszył nóżką — zwycięstwo. Pije z kubka — zwycięstwo. Uśmiechnął się — zwycięstwo.  Mimo że nie dawano mu jakichkolwiek szans na poprawę – żyje i każdego dnia rozwija się, choć inaczej niż jego rówieśnicy. W tym nowym życiu także doświadcza świata – codziennie  towarzyszą mu dźwięki, ruchy, smaki, emocje i nasze ciepłe objęcia. Eliasz wie, że zawsze jesteśmy obok. To już nie jest ta ciemność, w której pozostawili go lekarze po operacji. Mamy nadzieję, że czas i ciężka praca przyniosą kolejne postępy, a Eliasz zacznie mówić i chodzić. Do tego jednak potrzebne jest kontynuowanie rehabilitacji. Niestety, jest ona bardzo kosztowna… Prosimy, wesprzyjcie naszego synka w walce o lepsze jutro. Tylko wspólnymi siłami możemy pomóc Eliaszowi żyć normalnie. Każda wpłata to krok w stronę jego zdrowia! Rodzice

8 901,00 zł ( 2,24% )
Brakuje: 387 605,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki