Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Martynka Gruszczyńska
Martynka Gruszczyńska , 14 lat

Martynka rośnie i potrzebuje nowego wózka!

W 2010 roku przyszła na świat nasza córka. Niestety podczas porodu doszło do wielu komplikacji i wystąpiło niedotlenienie mózgu! Z godziny na godzinę jej stan był coraz cięższy, aż w końcu przetransportowano ją do Kliniki Neonatologii... Martynka przeżyła i to jest najważniejsze! Od tamtej pory minęło już wiele lat, ale nadal zmagamy się z pokłosiem tamtych trudnych godzin. Nasza córka ma niedowład czterokończynowy i wymaga całodobowej opieki.  Codzienność kręci się wokół konsultacji z wieloma specjalistami, m.in. ortopedą, neurologiem i fizjoterapeutą. Uczęszczamy na turnusy rehabilitacyjne i rehabilitację z zakresu logopedii i fizjoterapii. W 2019 roku Martynka przeszła nawet operację ścięgna Achillesa.  Zawsze własnymi siłami staraliśmy się pokrywać wszelkie koszty leczenia naszego dziecka. Teraz jednak nadeszła chwila, gdy musimy poprosić o pomoc… Martynka rośnie, a w ostatnich dwóch latach wystąpił jej gwałtowny wzrost. Jesteśmy więc zmuszeni zakupić dla niej nowy wózek inwalidzki. Córka nie jest w stanie samodzielnie utrzymać pozycji siedzącej i potrzebuje także specjalistycznego siedziska do wózka.  Dzięki temu sprzętowi podtrzymane zostaną efekty rehabilitacji uzyskiwane podczas sesji terapeutycznych i zajęć rehabilitacyjnych. Dlatego tak bardzo zależy nam na tym zakupie! Nieznaczną część całej kwoty pokryje NFZ, sami jednak musimy zapłacić ponad 20 tysięcy złotych! Takiej kwoty jednak nie posiadamy… Wszystkich, którzy chcieliby uszczęśliwić Martynkę, a nam pomóc w pokryciu kosztów zakupu wózka, prosimy o wpłaty. Wszystkim znajomym i nieznajomym z całego serca dziękujemy! Rodzice

9 646,00 zł ( 42,76% )
Brakuje: 12 908,00 zł
Jolanta Piotrowska
Jolanta Piotrowska , 37 lat

Zachorowałam. Sama już nie dam rady! Proszę o pomoc...

W czerwcu 2023 roku zdiagnozowano u mnie guza usytuowanego w tylnej jamie czaszki! Był to nerwiak. Przeszłam operację, jednak ostatecznie nie udało się usunąć w całości guza ze względu na ryzyko paraliżu. Niewielki jego fragment pozostawiono przy pniu mózgu... Drugą operację przeszłam po bardzo krótkim czasie ze względu na ostre wodogłowie i zagrożenie życia. Polegała ona na drenażu komorowym zewnętrznym. Konieczna była także trzecia operacja. Przeprowadzono ją ze względu na powstanie krwiaka przymózgowego i ponowne zagrożenie życia! Po przebytych operacjach byłam przez ponad tydzień w śpiączce. Rokowania były niepewne, a w szpitalu spędziłam ponad miesiąc. Gdy się wybudziłam spostrzegłam, że mam niedowład prawostronny, obwodowe porażenie nerwu twarzowego oraz zaburzenia mowy. Wtedy zaczęłam kolejny etap walki o zdrowie! Najpierw, przez 4 miesiące przebywałam na oddziale szpitalnym, gdzie wdrożono wczesne leczenie usprawniające. Potem musiałam być pod opieką wielu specjalistycznych poradni: neurologicznej, neurochirurgicznej, okulistycznej, laryngologicznej, logopedycznej i rehabilitacyjnej.  Nadal mam problemy w poruszaniu się, a trudności sprawiają mi podstawowe czynności, np.  jedzenie, ubieranie się, mycie. Na dodatek straciłam słuch w prawym uchu! Aby nie ulec całkowitej głuchocie, zmuszona jestem zakupić dwa aparaty słuchowe! Nie zdołam jednak sama za nie zapłacić, tym bardziej że rosną koszty mojej rehabilitacji oraz terapii logopedycznej! Znalazłam się w ciężkiej sytuacji życiowej i zdrowotnej. Proszę więc o pomoc, abym mogła dalej walczyć. Każda forma wsparcia będzie dla mnie nadzieją! Jola

14 361 zł
Antoś Kalita
Antoś Kalita , 2 latka

Wraz z oddechem synka zatrzymał się mój świat... Pomóż Antkowi odzyskać zdrowie!

Poprzedni rok nie rozpieszczał mojego synka – więcej czasu spędził w szpitalu niż w domu. Z każdym kolejnym pobytem w szpitalu Antoś słabł i tracił umiejętności, które z ogromnym trudem udało się wypracować dzięki codziennej rehabilitacji. Niestety, podczas ostatniego pobytu na oddziale intensywnej terapii – Antek nagle przestał oddychać… Wraz z oddechem synka – zatrzymał się cały mój świat. Każda sekunda wydawała się być wiecznością. Stał się cud. Lekarzom udało się uratować mojego synka. Niestety, już nic nigdy nie było takie samo. Antosia całkowicie się cofnął. Synek jest na etapie noworodka, trzeba go wszystkiego nauczyć od zera. Antoś obecnie jest w domu podpięty pod respirator. Gdy patrzę na jego maleńkie ciało podłączone do aparatury, nie jestem w stanie powstrzymać płynących po twarzy łez… Dodatkowo dochodzą ataki padaczki, które pojawiają się niespodziewanie o każdej porze dnia i nocy. Ku mojej rozpaczy na ten moment żadne leki nie są w stanie ich zatrzymać.  Synek jest dzieckiem leżącym i nie potrafi trzymać głowy. Niestety, padaczka postępuje i ataki są coraz gorsze. Od kilku tygodni Antek jest również odżywiany poprzez sondę – z powodu niskiego napięcia mięśniowego ma problemy nawet z połykaniem śliny. Aby pomóc Antkowi w powrocie do zdrowia, niezbędne jest zakupienie łóżka rehabilitacyjnego oraz specjalistycznego materaca, który zmniejszy szansę na odleżyny. Antoś potrzebuje również ssaka, dzięki któremu będzie mógł wyjść bezpiecznie na spacer – tylko przy pomocy specjalistycznego sprzętu będzie możliwe odessanie gęstej wydzieliny z rurki tracheostomijnej.  Najważniejsza jest jednak rehabilitacja. Na ten moment do synka dwa razy w tygodniu przyjeżdża rehabilitantka. Niestety, to o wiele za mało. Aby Antoś zaczął robić postępy, potrzebna jest codzienna rehabilitacja oraz turnusy. Koszty związane z ratowaniem zdrowia synka są niesamowicie wysokie i ciężko mi udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie.  Antoś wielokrotnie udowodnił, że chce walczyć, mimo że życie go nie oszczędza. Wierzę w lepszą przyszłość dla mojego synka, jednak szara rzeczywistość raz za razem pokazuje, że to wciąż za mało. Pieniądze? Może i nie dają szczęścia, jednak jeśli od nich zależy los własnego dziecka, ich brak odczuwamy bardzo dotkliwie… Dla mnie nie liczy się już nic poza powrotem do zdrowia mojego synka. Proszę, pomóżcie mi go ratować, dajcie nadzieję na lepsze jutro. Tylko wspólnymi siłami możemy pomóc Antosiowi żyć normalnie.  Mama ➡️ Licytacje dla Antosia ➡️ Mama respi Antosia ➡️ Niepokonany Antoś - zespół duplikacji MECP2 ➡️ Niepokonany Antoś

15 045,00 zł ( 47,14% )
Brakuje: 16 870,00 zł
Henio Cieślak
Henio Cieślak , 2 latka

Nie pozwól, by choroba brutalnie odebrała Heniowi sprawność❗️

W ciąży nie było żadnych niepokojących objawów, które świadczyłyby o tym, że nasz synek urodzi się chory. Głęboko wierzyliśmy, że nasza miłość, którą obdarzyliśmy go jeszcze przed narodzinami – zdoła uchronić go przed całym złem. Niestety przed chorobą się nie udało… Przez pierwszy rok Heniu rozwijał się prawidłowo, niestety z każdym kolejnym miesiącem coraz więcej sygnałów zmuszało nas do wykonania badań. Henryk nie chodził i nie raczkował, więc udaliśmy się do fizjoterapeuty. Ten skierował nas na badania… W wieku 16 miesięcy u naszego synka została zdiagnozowana poważna choroba genetyczna – Dystrofia Mięśniowa Duchenne'a…  Diagnozowanie trwało bardzo długo, ponieważ jakiekolwiek objawy dystrofii zazwyczaj pojawiają się około 5 roku życia. To cud, że chorobę synka stwierdzono tak szybko. Dzięki fizjoterapii Henryk zaczął chodzić samodzielnie w wieku 18 miesięcy. To efekt jego ciężkiej pracy, determinacji i walki! Jest niezwykle dzielny i każdego dnia zadziwia nas swoją wytrwałością... Chcielibyśmy obiecać mu, że nie będzie bolało, że nie będzie cierpiał i uchronimy go przed tym. Serce nam pęka, bo nie możemy mu tego zapewnić... Choroba wiąże się z opieką wielu specjalistów takich jak: genetyk, neurolog, kardiolog, nefrolog, immunolog, urolog, psycholog, logopeda, neurologopeda oraz fizjoterapeuta. To wszystko generuje ogromne koszty! Synek uczęszcza raz w tygodniu na rehabilitację, która przedłuża jego sprawność. Ma również zajęcia na basenie, zajęcia sensoryczne oraz konsultacje psychologiczne i logopedyczne. Heniu ma młodszego brata… Na szczęście w jego przypadku los był dla nas łaskawy – choroba go nie dopadła. Jednak diagnoza Henia wywróciła nasze życie do góry nogami. Teraz na pierwszym planie jest intensywna rehabilitacja. Synek nie kwalifikuje się do leczenia, jest jeszcze za mały… Niestety Henio nie rozwija się prawidłowo pod względem komunikacji. Nasza codzienność jest bardzo trudna, ale nie nie możemy się poddać. Zdrowie synka jest najważniejsze, prosimy – pomóżcie nam zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje! Rodzice

14 785 zł
Zuzanna Helm
Zuzanna Helm , 21 lat

Zuzia przeszła już tak wiele... Proszę, pomóż mojej córce!

Zuzanna urodziła się jako wcześniak w 26. tygodniu ciąży z wagą urodzeniową 1120 g. Mierzyła 39 centymetrów. Przez pierwsze 3,5 miesiąca życia przebywała na oddziale neonatologii. Trudne początki pozostawiły ślady… Córeczka została wypisana z rozpoznaniem mózgowego porażenia dziecięcego i retinopatią lewego oka. Od tego momentu zaczęła się ciągła rehabilitacja. Była pod opieką poradni neurologicznej i okulistycznej. Przez kolejne lata konieczny był zakup wózka, łóżka rehabilitacyjnego, schodołazu, butów ortopedycznych, pionizatorów, fotelika do samochodu i do codziennego siedzenia, materacy przeciwodleżynowych. Wszystko po to, żeby zapewnić jej jak największy komfort funkcjonowania. Od 9. roku życia Zuzia ma stwierdzoną padaczkę i w związku z tym na stałe przyjmuje leki. W 2010 roku miała poważną operację kręgosłupa i przykurczu kręgosłupa, przykurczu zgięciowego biodra i lewego kolana. W 2016 roku przeszła korekcję trójpłaszczyznową skoliozy przy użyciu wszczepów SOCORE. To nie był koniec, w kolejnych latach potrzebne były zabiegi: zwolnienie przykurczu Achillesów, przykurczu przywiedzenia bioder, przykurczy pod kolanami. Moja dzielna dziewczynka musiała przejść już tak wiele… A 2019 rok przyniósł kolejne, poważne problemy. Zuzia przeszła operację usunięcia guzów piersi. Niestety w dalszym ciągu w kolejnych badaniach są obecne liczne guzy do dalszego leczenia... Zuzia nieustannie jest rehabilitowana, potrzebuje zaopatrzenia ortopedycznego i rehabilitacyjnego. Przyjmuje na stałe leki. Uczęszcza do ośrodka rewalidacyjno-wychowczego w Łęcznej. Koszty walki o zdrowie i sprawność córki są bardzo wysokie. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Każda wpłata jest na wagę złota!Jolanta, mama

25 528 zł
Houcine i Ali Louasti
Houcine i Ali Louasti , 10 lat

Los zrzucił na naszą rodzinę wielkie brzemię❗️ Ojciec i syn walczą o zdrowie...

Mój mąż jest śmiertelnie chory! Każdego dnia boję się o jego życie… Niestety specjalistycznej pomocy potrzebuje również mój syn, na którego los także zrzucił brzemię… Choroba męża zaczęła się w grudniu 2022 r. Od dłuższego czasu bolał go brzuch. W takich sytuacjach człowiek nie myśli przecież o najgorszym… Wyniki badań nie chciały być jednak inne – wykryto nowotwór złośliwy pogranicza esiczo-odbytniczego! Słowo „nowotwór” zawsze wzbudza grozę, a gdy dotyka on bliską Ci osobę, czujesz, jak Twoje życie się wali! Rozpoczęliśmy heroiczną walkę o uratowanie życia mojego męża! Niestety z czasem wystąpiły przerzuty do węzłów chłonnych, które jeszcze bardziej nas załamały. Walczyć trzeba było jednak dalej! Wdrożono leczenie w postaci chemioterapii, najpierw w tabletkach, a potem dożylnie. Gdy miałam nadzieję, że będzie już dobrze, los wymierzył kolejny cios w postaci przerzutów do barków! Rozpoczęła się radioterapia, którą potem zastąpiła znowu chemioterapia. Mąż cały czas przebywa w szpitalu, a do domu wraca rzadko i tylko na kilka dni. Na szczęście jest w stanie samodzielnie chodzić, ale i tak jego organizm został mocno osłabiony… Lekarze skupiają się teraz na walce z przerzutami i hamowaniu rozwoju choroby. Dlatego tak ważne jest specjalistyczne leczenie oraz rehabilitacja! Musimy wzmacniać sprawność, którą nadal ma! Nasz synek z kolei zmaga się z autyzmem dziecięcym, który mocno wpływa na jego stan emocjonalny. Ali bardzo szybko denerwuje się, a wtedy krzyczy. Złość, którą często odczuwa, jest bardzo duża, co sprawia, że po prostu nie potrafi wyrazić jej w konstruktywny sposób.  Jedyną skuteczną formą pomocy jest intensywna praca z psychologiem, terapia integracji sensorycznej oraz wielopłaszczyznowa rehabilitacja. To wszystko niestety bardzo dużo kosztuje.  Synek bardzo tęskni za tatą i dopytuje kiedy wróci do domu. Nie mogę przecież powiedzieć mu, że jego tatuś jest śmiertelnie chory! To złamałoby mu serce… Moje serce także krwawi, ale muszę być silna. Mam wielką pomoc w rodzinie oraz w moich starszych dzieciach, które wspierają mnie w obowiązkach domowych. Jednak kwestie finansowe nadal są poza moim zasięgiem. Proszę więc o pomoc, abym mogła opłacić leczenie męża i syna… Maria

1 560 zł
Tomek Szaniawski
Tomek Szaniawski , 46 lat

Walczę ze stwardnieniem rozsianym... Proszę o wsparcie!

Mam na imię Tomasz. Choruję na stwardnienie rozsiane, które kawałek po kawałku odbierało mi sprawność… Bardzo proszę o wsparcie! Coraz trudniej udźwignąć wszystkie koszty leczenia i rehabilitacji. Pierwsze objawy choroby pojawiły się w 2003 roku. Trafiłem wtedy do okulisty, ponieważ widziałem, jak przez mgłę. Konsultowałem się też u innych lekarzy, wydawało się, że moje dolegliwości są spowodowane przebytym wypadkiem komunikacyjnym. Mój stan pogarszał się, leczono mnie tylko środkami przeciwbólowymi. W 2011 w końcu zrobiono mi rezonans. Po jego wykonaniu nie było wątpliwości: choruję na stwardnienie rozsiane postępujące. Obecnie mam duże kłopoty z poruszaniem się. Mogę przejść tylko kawałek, wspomagając się kulami. Ratunkiem jest dla mnie samochód, którym docieram wszędzie, gdzie potrzebuję. To wiążę się jednak z wysokimi kosztami. W miesiącu mam 10 dni rehabilitacji, na którą muszę dojeżdżać. Ceny leków są coraz wyższe. Nawet wyjazd do sanatorium w ramach NFZ wiążę się z kosztami. Oprócz stwardnienia rozsianego zdiagnozowano u mnie lordozę płaską, a kilka lat temu usunięto mi woreczek żółciowy z powodu kamicy. Motywacją do walki o sprawność jest moja 7-letnia córka. Bardzo proszę Was o pomoc! Chciałbym nie martwić się codziennie o to, jak poradzić sobie z wszystkim kosztami. Dzięki Wam może mi być trochę łatwiej! Tomasz

2 754 zł
Emil Jazurek
Emil Jazurek , 6 lat

Mały Wojownik w walce o swoją sprawność❗️Pomagamy Emilowi❗️

Emilek był zdrowym, wesołym i pełnym energii dzieckiem. Ten stan zaczął drastycznie się zmieniać zaraz po pierwszych urodzinach. Zwykłe przeziębienie, ale zaniepokoił nas jego oddech. Noc spędziliśmy w szpitalu i rano wszystko wydawało się normalne... ale to była cisza przed przerażającą burzą. Już następnego dnia zauważyliśmy objawy bostonki. Do tego synek był bardzo letargiczny, nie chciał się bawić i nawet jeść. Cały czas spał, w nocy obudził się z płaczem, a rano był strasznie zimny i nagle nie potrafił włożyć smoczka do buzi. Niemal od razu pojechaliśmy do lekarza. Po antybiotyku nie było żadnej poprawy, a syn słabł nam w oczach. Walczyliśmy o przyjęcie na oddział i w końcu zajęli się nami neurolodzy. Skierowanie na rezonans, pobranie płynu z kręgosłupa i narkoza, która trwała najdłuższe 2 godziny w naszym życiu. A najgorsze było jeszcze przed nami. Diagnoza – ostre wiotkie zapalenie rdzenia kręgowego wywołane enterokokami i innymi wirusami. To bardzo rzadka choroba, na którą nie ma lekarstwa. Emilek miał obrzęk na karku i był sparaliżowany od szyi w dół. Nie mogliśmy pojąć, dlaczego to spotkało akurat naszego synka. Szansa jedna na milion… Potem przyszły gorsze wieści. Emilek mógł przestać oddychać i nie być w stanie przełykać! Przez obrzęk cały układ nerwowy i mięśniowy nie współpracował z mózgiem. Lekarze mówili, że to kwestia godzin, może dni. Nasz przypadek był na tyle ciężki, że nie dawali prognoz na wyzdrowienie… Nie ma leku. Nie ma zabiegu, który mógłby pomóc. Za nami 5 lat diagnozy, pobyty w izolatce w szpitalu, wizyty u specjalistów, turnusy rehabilitacyjne po całym kraju, wiele godzin prywatnej fizjoterapii za granicą… I widzimy, że to jest nasza szansa. Emilek zmienia się z dnia na dzień. Nabiera sił i samodzielności, potrafi poruszać się na wózku i stać z pomocą ortez! Ale przed nami jeszcze długa droga i desperacko szukamy jak najwięcej możliwości rehabilitacji. Niestety, to koszty ponad nasze możliwości. Dlatego prosimy o każde, nawet najmniejsze wsparcie, które pomoże postawić naszego Wojownika na nóżki. Agnieszka i Tomek, rodzice ➡️ Facebook ➡️ Instagram

1 390 zł
Milena Podruchna
Milena Podruchna , 7 lat

Walczymy z SMA... Pomoc dla Milenki!

Gdy Milenka przyszła na świat, czuliśmy, że jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Jeszcze wtedy nie przypuszczaliśmy, że nasza mała córeczka zostanie tak bardzo skrzywdzona przez los… Każdego dnia, dawaliśmy z siebie wszystko, by być dla niej jak najlepszymi rodzicami, by dzieciństwo pamiętała, jako te najlepsze chwile. Niestety wraz z diagnozą zawalił się nasz cały świat - świat, który tak starannie budowaliśmy od lat… Rdzeniowy zanik mięśni typu 2. Te słowa zabrzmiały jak wyrok… Choroba spowodowała, że bezpieczny dom zastąpiły szpitalne ściany, a zabawki specjalistyczny sprzęt, który pomaga córeczce właściwie funkcjonować. Nie jesteśmy już w stanie sami sprostać wydatkom, które każdego dnia wydają się być coraz większe.  Sprzęt i rehabilitacja są jej tak bardzo potrzebne, dlatego prosimy, pomóż nam zawalczyć o naszą córeczkę! Aby zatrzymać rozwój skoliozy, nasza dziewczynka musi korzystać ze specjalnego krzesła. Milenka podrosła więc konieczny jest też zakup nowego wózka i ortez.  Rodzice

908,00 zł ( 11,61% )
Brakuje: 6 912,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki