Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Krompiewski
Adam Krompiewski , 47 lat

Nie chcę tylko leżeć i czekać na śmierć... POMOCY❗️

Zwracam się do wszystkich ludzi o dobrym sercu z wielką prośbą o pomoc. Jestem osobą niepełnosprawną – nie mogę ani chodzić, ani wstać. Praktycznie nie mam odporności. W tej sytuacji każda pomoc może uratować mi życie. Cierpię na postępujący neurologiczny zanik mięśni z wieloma powikłaniami, przykurcza w całym ciele, otyłość olbrzymią, cukrzycę insulinową typu drugiego z objawami tzw. stopy cukrzycowej, odleżyny, pogarszający się wzrok i słuch, nadciśnienie, niedrożność jelit, nawracające ataki bólowe w różnych miejscach, zaawansowane problemy z nerkami, gastrologiczne, oddechowe, skórne… a to i tak nie wszystko. Aktualnie jestem tak słaby, że nie dam rady samodzielnie unieść dłoni na wysokość ucha ani zjeść zupy, gdyż rozlewam zawartość łyżki. Choroba neurologiczna szybko postępuje i w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy najprawdopodobniej nie będę już mógł samodzielnie siedzieć, w ogóle jeść, ruszać się, a na koniec wreszcie oddychać, gdy zanikną mięśnie płuc i serce przestanie pompować krew. Dlatego też nie jestem w stanie znaleźć żadnej pracy, od lat jestem bezrobotny. Utrzymuję się wyłącznie z niewysokiej renty, której blisko połowę i tak muszę przeznaczać na opłacanie niezbędnych każdego dnia pomocników-opiekunów. Resztę pochłaniają ogromne kredyty bankowe, które byłem zmuszony zaciągnąć na comiesięczne opłaty na prąd i gaz, lekarstwa, jedzenie, środki czystości i jakąkolwiek dalszą egzystencję. Do tego pozostaję w swym życiu osobą całkowicie samotną, pozbawioną przyjaciół, znajomych i rodziny. W zasadzie w ogóle nie wychodzę z domu; z trudem zresztą mieszczę się do wózka inwalidzkiego, a akumulator podnośnika, którym jestem transportowany, też ma już swoje lata i ledwo ciągnie. Obecnie więc przez całe dni, tygodnie i lata leżę w łóżku, w więzieniu czterech ścian i czekam już tylko na nadejście śmierci. Czy to w wyniku zawału serca, udaru, zarażenia zjadliwym wirusem, czy na skutek jakichkolwiek poważniejszych powikłań medycznych, ponieważ nadwaga, połączona z ogólną niewydolnością, uniemożliwiają w zasadzie wykonanie większości specjalistycznych badań mojego stanu zdrowia, nawet w warunkach szpitalnych. Co gorsza, w ostatnich dniach mój główny opiekun, zajmujący się mną przez ostatnie półtora roku, zrezygnował z pracy. Mieszkam w małym miasteczku, gdzie rynek opiekuńczy jest bardzo mały, zaś przy rencie w wysokości 1900 zł miesięcznie po prostu mnie nie stać. Dlatego bardzo proszę więc o jakąkolwiek pomoc. Nie chcę być sam i jedynie czekać na najgorsze, a finanse blokują mnie już przed każdym działaniem. W Was moja nadzieja. Adam

135 zł
Ignaś Korbus
2 dni do końca
Ignaś Korbus , 6 lat

Pomóż Ignasiowi poradzić sobie ze skutkami białaczki! Pragnę, aby mój synek był znowu szczęśliwy…

Już niemal 1,5 roku trwa bitwa z najpotężniejszym przeciwnikiem, z jakim kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć. Jednak w tej historii nie chodzi o mnie, ale o mojego synka. Ignaś bardzo potrzebuje dziś Twojej pomocy! W lipcu 2022 r. lekarze postawili druzgocącą diagnozę! Przysięgam, jeszcze nigdy nie bałam się tak, jak wtedy! Moje dziecko zachorowało na  ostrą białaczkę limfoblastyczną! Dla mnie było to, jak koniec świata. Ogarnął mnie paraliż, a w głowie pojawiały się najmroczniejsze scenariusze… Ignaś miła wtedy 5 lat, a jego domem stał się szpital. Jego pokój zamienił się w oddział onkologiczny, a ulubiona pościel i wygodne łóżeczko zostały daleko… Synek mógł wziąć tylko kilka ulubionych zabawek, które stanowiły dla niego namiastkę ukochanego domu rodzinnego… Synek przeszedł chemioterapię, a lekarze oszacowali czas leczenia na dwa lata. Nadal ciężko mi na samo wspomnienie o każdym wlewie, po którym Ignacy był wykończony. Na szczęście to już jest za nami. Teraz moje dziecko przyjmuje chemię w postaci tabletek, które stanowi leczenie podtrzymujące.  Niestety leczenie spowodowało szereg skutków ubocznych, z którymi walczymy do dzisiaj. Ignacy znosi to dzielnie, ale pokłosie chemii jest straszne: poparzenia narządów, buzi, wymioty, zmiany nastrojów, brak apetytu.  To jednak nie wszystko. Pojawiły się istotne problemy z chodzeniem, ból kolan oraz podejrzenie astygmatyzmu. Chemia doszczętnie zniszczyła jego uzębienie, a przyjmowane teraz tabletki doprowadziły do problemów skórnych. Na buźce Ignasia pojawiają się wielkie czerwone wypryski! Pogłębiła się też wada wymowy, dlatego jak najszybciej trzeba rozpocząć współpracę z logopedą! Jednak w tym wszystkim najgorsze jest pogorszone samopoczucie synka! Ignacy został wcześniej zbyt nagle i niespodziewanie wyrwany ze środowiska przyjaciół, przedszkola, rodziny. To był dla niego wielki stres. Choroba wykształciła u niego poczucie izolacji i strachu o przyszłość. Nadal zdarza się, że synek tuli się do mnie, płacze i mówi, że nie chce znowu trafić do szpitala! Za każdym razem łamie mi się serce! Nie mogę czekać, muszę zapewnić mojemu dziecku kompleksową opiekę fizjoterapeuty, logopedy, stomatologa i psychologa! Na pierwszym planie nadal jest leczenie onkologiczne… Boję się o przyszłość. Boję się, że brak finansów sprawi, że moje dziecko nie otrzyma potrzebnej pomocy. Proszę, nie pozwól na to! Proszę, pomóż nam poradzić sobie ze skutkami tej strasznej choroby! Pragnę, aby mój synek był znowu szczęśliwy… Anna, mama

131,00 zł ( 0,24% )
Brakuje: 53 061,00 zł
Hordij Podzolkov
Hordij Podzolkov , 8 lat

Hordij daje z siebie wszystko. Od Ciebie potrzebuje tak niewiele...

Wyposażenie do integracji sensorycznej, materiały do rozwoju, możliwość korzystać z pomocy specjalistów rzetelnie dobieranych przez lata. Własna firma, dzięki której mogliśmy opłacać to wszystko, dom, samochód, a także nasze plany i marzenia — wszystko zostało pogrzebione pod gruzami zniszczonego Mariupola. Los nauczył nas godzić się ze stratami, ale jedna z nich boli mnie najbardziej: straciliśmy możliwość do rehabilitacji naszego dziecka. Każdy wypracowany nawyk to ogromny trud, a za chwilę może się okazać, że to wszystko nie miało sensu. Nasz synek ma zdiagnozowany autyzm. W Mariupolu dużo pracowaliśmy ze specjalistami: logopedą, defektologiem, psychologiem, terapeutą ABA, specjalistą od integracji sensorycznej... Sytuacja się polepszała, syn zaczął po trochu rozmawiać, reagować na nas, rozumieć, jak ktoś zwraca się do niego. Zmniejszyła się też autoagresja. Nie chcemy tego stracić. W tej chwili nie mamy jak opłacić zajęć i rehabilitacji, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie. Rodzice Hordia

130 zł
Joanna Malinowska
Joanna Malinowska , 49 lat

Choroba odebrała jej sprawność... Pomagamy Joannie!

Dziękuję za wsparcie poprzedniej zbiórki! Potrzeby dalej są jednak duże, dlatego z całego serca proszę o pomoc! Chciałabym zakupić wózek sportowy, który dałby mi większą swobodę i samodzielność! Moja historia Jeszcze kilka lat temu nie myślałam, że zwykłe wyjście na spacer będzie czymś wyjątkowym. Cieszyłam się z pięknej pogody, widoków, czasu spędzonego wspólnie z rodziną. To były bardzo miłe chwile. Myślę, że wielokrotnie przez nas niedoceniane. Niestety, często potrafimy zauważać drobne rzeczy, dopiero po ich stracie. Ja straciłam sprawność i teraz mogę tylko marzyć, że znów będzie tak, jak kiedyś.  Moje problemy zaczęły się w 2016 roku kiedy poczułam ból kręgosłupa. Był on na tyle dokuczliwy, że postanowiłam iść do specjalisty. Okazało się, że to rwa kulszowa. By ukoić dolegliwości, konieczne było wykonywanie ćwiczeń rehabilitacyjnych. Niestety nie przyniosło to poprawy. Od wielu lat byłam kucharką. Sprawiało mi to wiele przyjemności, jednak godziny stania przy kuchennym blacie powodowały, że ból nie ustępował. Musiałam zrezygnować z pracy.  Pomimo rehabilitacji, przebytej operacji, mój stan pogarszał się. Oprócz pleców, okropnie bolały mnie łydki. W 2021 było już tak źle, że zaczęłam poruszać się na wózku…  Niestety cierpię też na wiele innych dolegliwości. Mam nadciśnienie, kłopoty z sercem, cukrzycę. Noszę aparat słuchowy. Dokucza mi też biodro. Niedługo okaże się, czy będę potrzebowała operacji, czy tylko gorsetu.  Obecnie korzystam z wózka przyznanego mi przez NFZ. Niestety jest on na tyle niefunkcjonalny, że utrudnia mi codziennie funkcjonowania. Trudno nim gdziekolwiek pojechać… Dlatego bardzo proszę o pomoc w zakupie wózka sportowego! Chciałabym cieszyć się wyjściami z przyjaciółmi, spacerami. Mój partner Robert pomaga mi za każdym razem, gdy tego potrzebuję. Jestem mu bardzo wdzięczna, ale chcę też być jak najbardziej samodzielna.   Koszt takiego wózka jest niestety bardzo wysoki. Bez Waszego wsparcia nie będę w stanie go zakupić. Wierzę, że będziecie ze mną! Każda wpłata jest dla mnie szansą na lepszą przyszłość. Z góry dziękuję! Joanna

130,00 zł ( 0,61% )
Brakuje: 21 147,00 zł
Nikola Krysiak
Nikola Krysiak , 16 lat

Walka o sprawność nie ustaje – pomóż Nikoli!

Okrutny i niesprawiedliwy los skazał naszą córkę na cierpienie. Choroba postępuje od lat i nie mamy już nadziei, że Nikola kiedykolwiek wstanie z wózka. Cały czas zadajemy sobie pytanie – co zrobić, by miała siłę do walki o sprawność? Nikola cierpi na postępującą ataksję móżdżkową – jej codzienność po brzegi wypełniają kolejne konsultacje, badania i rehabilitacje. Od kilku lat porusza się wyłącznie na wózku. Z początku wierzyliśmy, że to chwilowy problem. Że córeczka odzyska siły i stanie na nogi, jednak dni zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a sytuacja, zamiast się poprawiać, jest coraz gorsza... Szarą codzienność Nikoli rozświetlają turnusy rehabilitacyjne. Na każdy wyjazd czeka z niecierpliwością i planuje wizyty u ulubionych specjalistów. Przed nami obecnie dwa turnusy – w czerwcu i listopadzie. Niestety, nasza sytuacja finansowa nie pozwala na opłacenie ich w całości… Już raz udowodniliście, jak wielka moc drzemie w Waszych sercach – dzięki Wam udało się sfinansować zakup wózka dla Nikoli.  Zwracamy się do Was ponownie z prośbą o pomoc! Nie wyobrażamy sobie odebrać Nikoli szansy na rozwój, którą dają jej wyjazdy rehabilitacyjne. Zrobimy wszystko, by na twarzy naszej córki zagościł uśmiech! Rodzice

130,00 zł ( 2,44% )
Brakuje: 5 190,00 zł
Zuzia Pankowska
Zuzia Pankowska , 4 latka

Zrobimy wszystko, żeby nasza córeczka zaczęła chodzić! Wesprzyjcie nas!

Kochani! Z całego serca dziękuję za całą dotychczasową pomoc. Udało się – Zuzia przeszła operacje bioder. Aby dalej mogła walczyć o sprawność, konieczne są ortezy. Wierzę, że z Waszą pomocą zapewnię mojemu dziecku wszystko, co niezbędne dla rozwoju. Poznajcie historię Zuzi: Córeczka urodziła się z wodogłowiem, wadą serca, a także obniżonym napięciem mięśniowym. To w tamtym momencie, wraz z chwilą narodzin Zuzi rozpoczęła się walka, która trwa do dziś... Zuzia jeszcze przez wiele lat, a być może i do końca życia będzie potrzebowała wsparcia, rehabilitacji i profesjonalnego sprzętu. Robię, co mogę, by córeczka miała jak najlepsze, jak najbardziej sprawne dzieciństwo, jednak jest mi coraz trudniej...   Niedawno Zuzia rozpoczęła pooperacyjną rehabilitację. Na tym etapie ćwiczenia są lekkie, Zuzia nie może się obciążać. Lekarze dają nadzieję, że moje dziecko będzie chodzić. Po takiej informacji nie pozostaje mi nic innego, jak zrobić wszystko, żeby ta nadzieja zamieniła się w rzeczywistość. Jednak opieka nad chorym dzieckiem jest kosztowna. Kolejnym etapem rehabilitacji Zuzi są ortezy, a wraz z nimi trzeba zakupić specjalistyczne buty. Zalecono mi też, aby zaopatrzyć córkę w kamizelkę spio, która pozwoli zapewnić stabilność i kontrolę postawy. Już teraz Zuzia wspomaga się kołnierzem, jednak to wciąż za mało.  Chciałabym móc zaspokoić wszystkie potrzeby Zuzi, sprawić, by w przyszłości dała sobie radę. Marzę, aby moje dziecko było jak najbardziej samodzielne. Dlatego po raz kolejny zwracam się do Was o pomoc. Zawalczcie ze mną o sprawność Zuzi! Natalia, mama

127 zł
Kacper Kwapisz
Kacper Kwapisz , 12 lat

Przypadkowe zdarzenie doprowadziło do niepełnosprawności! Uratuj przyszłość Kacperka!

Kacperek urodził się jako zdrowy chłopiec. Byłam taka szczęśliwa! Nic nie wskazywało na to, że tak szybko i nagle nasze życie może się zmienić... Doszło do wypadku! Przypadkowe zdarzenie sprawiło, że dziś Kacper jest niepełnosprawny. Sytuacja była tak nieprawdopodobna... mogła zdarzyć się dosłownie każdemu! Niestety padło na moje dziecko. Na mojego ukochanego synka. Kacper w okresie niemowlęcym zakrztusił się pokarmem. Ta z pozoru niegroźna sytuacja doprowadziła do stałej niepełnosprawności. W konsekwencji doszło niedotlenienie mózgu. Do 4. roku życia Kacperek nie mówił. Latami szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę dolega naszemu dziecku. Dopiero szczegółowe badania potwierdziły afazję. Mimo trudności Kacperek chodzi do szkoły, jednak ma duże problemy w nauce. Jego pamięć jest krótkotrwała. Ma problemy z liczeniem i czytaniem, a jego dojrzałość emocjonalna jest mocno obniżona. Kacperek jest pod opieką neurologa, logopedy, psychologa, okulisty i pedagoga. Kiedy inne dzieci idą po szkole do domu, my jedziemy na rehabilitację lub do lekarza. Synek, zamiast bawić się z innymi dziećmi, spędza popołudnia w specjalistów i na sali do ćwiczeń. Niestety większość terapii nie jest refundowana. Wiąże się to z ogromnymi kosztami. Jedynie dzięki intensywnej rehabilitacji Kacperek, mam nadzieję, w przyszłości będzie mógł w miarę normalnie funkcjonować. Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Nie pozwól, by przypadkowa sytuacja odebrała mojemu dziecku szansę na normalne życie... Jesteś naszą nadzieją na lepsze jutro. Kasia, mama

126 zł
Marianna Poturała
Marianna Poturała , 29 lat

Zaczęło się od paraliżu twarzy – rozpoznano STWARDNIENIE ROZSIANE!

Jestem zdruzgotany. Diagnoza spadła na moją siostrę zupełnie niespodziewanie. Szukamy najlepszej drogi leczenia – jakiejkolwiek drogi… Zaczęło się 3 lata temu. Do tej pory było wszystko w porządku. Marianka pracowała, utrzymywała się. Wtedy to z dnia na dzień sparaliżowało lewą stronę jej twarzy! Przerażona pojechała do lekarza. Ten stwierdził, że powodem jest anemia. Niestety z miesiąca na miesiąc  stan mojej siostry się pogarszał. Nie miała na nic chęci, była osłabiona, ospała, ciało odmawiało posłuszeństwa. Tym razem podejrzenia padły na nerwicę, depresję. Możliwe, że takie stanowisko specjalistów utrzymywałoby się nadal, gdyby nie to najbardziej mrożące krew w żyłach wydarzenie.  Tydzień przed Świętami Wielkiej Nocy nagle powykręcało obie ręce Marianki! Nie wiedzieliśmy, co robić, ona płakała, a ja zszokowany szukałam niemalże po omacku telefonu, by zadzwonić po pogotowie… Serce biło jak szalone. Miałem wrażenie, że to mnie dotyka, że to moje ręce są wykręcane.  Czekamy jeszcze na wyniki niektórych badań, ale na wypisie ze szpitala jasno jest napisane „stwardnienie rozsiane”. Nie wiem, co dalej. Jeździmy po różnych miastach Polski, byleby znaleźć miejsce, które zajmie się leczeniem mojej siostry. Bardzo proszę o pomoc. Przed Marianną jeszcze całe życie. Musimy znaleźć jakieś rozwiązanie! Rafał, brat Marianny

125 zł
Sabinka Storozum
Sabinka Storozum , 4 latka

Zamknięty świat naszej córeczki... Pomagamy Sabinie!

Sabina jest naszą kochaną 3-letnią córeczką. Do pewnego czasu rozwijała się prawidłowo. Niestety, gdy miała około 2 lat, zauważyliśmy, że dzieje się z nią coś niepokojącego. U córeczki zdiagnozowano autyzm. Teraz potrzebujemy pomocy, żeby znaleźć jego przyczynę! Nasza dziewczynka chodzi na co dzień do przedszkola. Niestety nie wyraża tam chęci i zainteresowania prowadzonymi zajęciami. Próba posadzenia jej w kręgu razem z grupą, wywołuje krzyk… Sabinka nie mówi. Nie spożywa też posiłków w przedszkolu. Nie potrafi sama załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych, nosi pampersa. Nie rozumie emocji, nie okazuje ich. Trudno nawiązać z nią jakiś kontakt. Często reaguje płaczem, krzykiem. Wiemy, że świat zewnętrzny musi być dla niej przerażający, przez co zamyka się w swoim własnym. Na szczęście istnieją też aspekty jej zachowania, które napawają optymizmem. Córeczka lubi prace plastyczne z użyciem farb, zabawy sensoryczne. Interesuje się zabawkami, lubi zabawę klockami, czy kuchnią. Jej rozwój fizyczny jest w normie. Potrzebujemy środków na badania genetyczne. Pozwolą one sprawdzić, jaka jest przyczyna zaburzeń Sabinki. A to da szansę na wybranie odpowiedniej drogi leczenia i rehabilitacji. Obecnie córka jest pod opieką neurologa, uczęszcza też na zajęcia u neurologopedy. Wszystko to już generuje wysokie koszty.  Bardzo prosimy o pomoc! Chcemy walczyć o rozwój naszej córeczki. Dzięki Waszemu wsparciu będzie to łatwiejsze. Wierzymy, że będziecie z nami i razem damy Sabince lepszą przyszłość! Rodzice

123 zł

Obserwuj ważne zbiórki