

Agnieszka walczy o życie – dla synka i rodziny! Potrzebuje operacji ratującej zdrowie, POMÓŻ❗️
Fundraiser goal: Leczenie operacyjne, rehabilitacja, badania, dojazdy
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie operacyjne, rehabilitacja, badania, dojazdy
Fundraiser description
Mam na imię Agnieszka. Jestem mamą cudownego chłopca – Nikosia. Dla świata to może być tylko jedno dziecko. Dla mnie to aż piąta ciąża. To właśnie Nikoś został z nami, jakby wiedział, że będziemy się potrzebować najbardziej na świecie. Dziś patrzy, jak jego mama codziennie zmaga się z potwornym bólem i bezsilnością. Ale ja nie mogę się poddać. Nie mogę – bo on na mnie patrzy.
Walczę na dwóch frontach. Noszę zmiany w obu piersiach, które nie dają spać spokojnie, zwłaszcza gdy moja mama zmarła nagle z powodu rozsianego raka jajnika z przerzutami do otrzewnej. Nie zdążyła się zdiagnozować. Ja muszę zdążyć, muszę się ratować – dla Nikosia.
W lipcu czeka mnie konsultacja z chirurgiem onkologiem w sprawie obustronnej mastektomii. Zabieg to jednak dopiero początek. Walczę z bólem, który odbiera mi oddech. Rodziłam naturalnie, bez znieczulenia. Wiem, co to ból. Ale ten, który towarzyszy mi codziennie, nie odpuszcza nawet na chwilę. To nie endometrioza i zrosty – choć je także mam. To macica z adenomiozą ułożona w nieprawidłowej pozycji, która uciska na jelita, nerki, nerwy krzyżowe…
Ból nie jest cykliczny – jest codzienny, przewlekły i obezwładniający. Nie pomaga nawet kombinacja opioidów i zastrzyków ze spazmolitykami. Nie mogę normalnie funkcjonować. A przy mnie jest małe dziecko, które widzi wszystko.

Jedyną szansą na powrót do normalności jest operacyjne usunięcie macicy (histerektomia) z użyciem robota Da Vinci, prowadzone przez dwóch wybitnych specjalistów od chirurgii głębokiej endometriozy. To nie jest zwykła operacja. Nikt nie wie, co lekarze znajdą w jamie brzusznej – może pojawić się konieczność resekcji jelita i usunięcia jajników.
To poważna operacja wysokiego ryzyka, wymagająca ogromnej precyzji i doświadczenia. Niestety, koszt zabiegu jest ogromny – to 45 tysięcy złotych. Ta kwota nie obejmuje nawet konsultacji, kontroli, fizjoterapii, czy opieki nad dzieckiem w czasie mojego powrotu do zdrowia.
Dlaczego proszę o pomoc? Bo wiem, jak wygląda życie po tym, gdy zabraknie mamy. Bo nie chcę, by mój synek kiedykolwiek musiał pytać: „Dlaczego moja mama nie walczyła?”. Bo wiem, że czas działa na moją niekorzyść, a ja muszę być silna – nie tylko dla siebie, ale dla Nikosia i mojego narzeczonego, który robi wszystko, byśmy mieli dach nad głową.
Z całego serca proszę Was o wsparcie – każdą złotówkę, każde udostępnienie, każdą modlitwę i dobre słowo. Nie proszę o cud. Proszę o nadzieję na życie bez bólu i szansę, by żyć dla mojego dziecka. Będę Wam wdzięczna za okazaną pomoc.
Agnieszka