Your browser is out-of-date and some website features may not work properly.

We recommend updating your browser to the latest version.

On siepomaga.pl we use cookies and similar technologies (own and from third parties) for the purpose of, among others, the website proper performance, traffic analysis, matching fundraisers, or the Foundation website according to your preferences. Read more Detailed rules for the use of cookies and their types are described in our Privacy Policy .

You can define the preferences for storing and accessing cookies in your web browser settings at any time.

If you continue to use the siepomaga.pl portal (e.g. scroll the portal page, close messages, click on the elements located outside messages) without changing privacy-related browser settings, you automatically give us the consent to letting us and cooperating entities use cookies and similar technologies. You can withdraw your consent at any time by changing your browser settings.

Padaczka prawie zabiła Amelkę. Ratunku!

Amelia Kandora
Fundraiser finished

Padaczka prawie zabiła Amelkę. Ratunku!

Fundraiser goal:

Pobyt w Schon Klinik w Niemczech

Fundraiser organizer: Fundacja Siepomaga
Amelia Kandora, 3 years old
Kalety, śląskie
Encefalopatia padaczkowa, ostra niewydolność oddechowa
Starts on: 27 May 2021
Ends on: 22 July 2022

Fundraiser description

Bezradność jest wręcz porażająca… Lekarze rozkładają ręce, kolejne dawki leków, zamiast pomagać, sprawiają, że stan się pogarsza.

Amelka w lipcu kończy 2 latka. Jej rówieśnicy poznają świat, nawiązują relacje, wszędzie ich pełno… A moja córeczka leży w łóżeczku skulona w oczekiwaniu na kolejne spotkanie z rehabilitantami, na codzienne ćwiczenia. Zamknięta w pułapce własnych myśli, strachu i padaczki, która odbiera jej sprawność, sen i możliwość rozwoju. Patrzę na nią i mam ochotę krzyczeć, z przerażenia i porażającej bezradności, której doświadczam każdego dnia… 

Cieszyłam się na nasze pierwsze spotkanie, oczekiwanie zdawało się nie mieć końca. Niestety… nie minęła nawet doba od porodu, gdy pojawiły się pierwsze niepokojące drgawki. Niewielki sygnał alarmowy okazał się początkiem tragedii… 

Amelia Kandora

To, co wydarzyło się później brzmi dla mnie jak scenariusz koszmaru. Kolejne szpitale, badania i diagnoza: padaczka niewiadomego pochodzenia. Coraz silniejsze leki, konsultacje i bezradność lekarzy wobec powracających napadów. W pewnym momencie serce mojego dziecka się zatrzymało… Maleńki organizm nie był w stanie poradzić sobie z takim obciążeniem. Chciałam krzyczeć “błagam, ratujcie moje dziecko”, ale strach odebrał mi mowę. 

Amelka urodziła się w lipcu, a do domu wróciłyśmy dopiero na koniec listopada. Bardzo się bałam tego powrotu, tego, że obok nie będzie specjalistów, którzy szybko zareagują w razie kryzysu. Od tego czasu zaczęła się dla nas rzeczywistość, o której dotychczas nie mieliśmy pojęcia - codzienne podłączanie respiratora, karmienie przy użyciu PEG, czuwanie w obawie przed kolejnym napadem, wyłapywanie najmniejszych sygnałów wskazujących na to, że coś się dzieje…

Choroba zbudowała mur, przez który nie jesteśmy w stanie się przebić. Amelka nie może nam powiedzieć, czy coś ją boli, czego się boi… Nie może utrzymać samodzielnie główki, by spojrzeć, kiedy do niej mówię. Ten widok każdego dnia powoduje ból i strach przed tym, co jeszcze nadejdzie. 

Amelia Kandora

W Polsce nikt nie jest w stanie nam pomóc. Lekarze nie mogą znaleźć przyczyny padaczki, proponują leczenie objawowe. Niestety, dla nas to rozwiązanie tylko na chwilę, bo silne leki powodują, że organizm Amelki w zastraszającym tempie traci siły do walki - serce bije coraz słabiej, oddech staje się płytki i nie dostarcza wystarczającej ilości tlenu. To może oznaczać dla nas tylko jedno - kolejne wizyty w szpitalu i rosnący strach o to, który układ podda się jako pierwszy.

Nie mogę czekać bezczynnie aż wydarzy się tragedia, nie mogę liczyć na cud wyzdrowienia. Widząc codzienną walkę Amelki, chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by ułatwić jej codzienność. By choroba nie zabrała jeszcze więcej, by nie doszło do tragedii. Ja wciąż mam nadzieję, że uda nam się znaleźć skuteczne leczenie, które pozwoli wyrwać moje dziecko z objęć padaczki. Niestety, koszt specjalistycznej diagnostyki w zagranicznej klinice to koszty, które dosłownie zwalają z nóg. Badania Amelki zostały wycenione na kilkaset tysięcy złotych… To kwota, której nawet nie potrafię sobie wyobrazić, a potrzebuję jej jak najszybciej, by ratować córeczkę. Bez Twojego wsparcia nie mamy żadnych szans na podjęcie walki z chorobą! 

Proszę, nie zostawiaj nas w momencie, gdy świat wali się na głowę. Amelka jest jeszcze mała, ale jej cierpienie wykracza poza wszelkie granice. Chcę tylko powiedzieć mojemu dziecku, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy. Tam, gdzie kończą się moje możliwości, potrzebne  są Anioły, takie jak Ty!

Help me promote this fundraiser

Baner na stronę

Follow important fundraisers