

W główce naszej córeczki wykryto GUZA❗️POMOCY❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
W połowie czerwca 2024 roku zaczęliśmy zauważać, że z naszą córeczką dzieje się coś niedobrego. Amelka rano wymiotowała, układała główkę na bok. Staraliśmy się nie panikować, ale kiedy nudności się nasilały, zdecydowaliśmy się na wizytę u lekarza. Początkowo specjalista twierdził, że to może coś z kręgiem, prosił, aby obserwować córkę. Niestety stan Amelki się nie polepszał. Stwierdziliśmy, że nie możemy czekać!
Pojechaliśmy do szpitala, gdzie również nie uzyskaliśmy odpowiedzi, co tak naprawdę dolega naszemu dziecku. Córka bardzo chudła, byliśmy przerażeni. Ponownie pojechaliśmy do szpitala, jednak tym razem z prośbą o skierowanie do większej placówki medycznej, gdzie Amelka zostanie przebadana. 2 lipca pojechaliśmy do szpitala w Olsztynie. Córka miała wykonany rezonans. Nigdy nie zapomnę momentu, gdy otrzymaliśmy wyniki. Patrzyłam na lekarza ze łzami w oczach, ściskając córeczkę w ramionach. Nie docierało do mnie to, co mówił. W główce Amelki wykryto guza!

Jeszcze tego samego dnia została przetransportowana w Centrum Zdrowia Dziecka. Na kolejny dzień została zaplanowana operacja. Dziś z trudem wracam do tych wspomnień, bo od razu zalewam się łzami. Szczególnie gdy przypomina mi się krzyk i płacz Amelki, gdy wróciła z bloku operacyjnego. Tak bardzo cierpiała, a ja nie mogłam jej pomóc…
Kolejny cios został nam zadany, gdy przyszły wyniki badania histopatologicznego… Amelka została przeniesiona na oddział onkologi, ale już następnego dnia wróciła na neurologię! Powodem było wodogłowie, przez które córeczka musiała przejść zabieg wstawienia zastawek. Czułam się jak w najgorszym koszmarze, z którego nie mogłam się obudzić!

Gdy stan Amelki się ustabilizował ponownie przekroczyłyśmy próg onkologii. Ilość maleńkich, łysych żołnierzy, walczących o swoje kruche życie, łamała moje matczyne serce. Wtedy zrozumiałam jak wygląda piekło. Córka rozpoczęła chemioterapię, ale była w stanie przyjąć tylko dwa jej podania. Organizm Amelki nie był w stanie przyjąć tak agresywnego leku. Była w stanie ciężkim aż dwa razy. Lekarze wprost mówili, że mamy się przygotować na najgorsze…
Na szczęście waleczne serce naszego dziecka wygrało starcie o to, co najcenniejsze. Lekarze zdecydowali o przerwaniu chemioterapii i rozpoczęciu radioterapii. Wtedy też dowiedziałam się, że pod moim sercem, rozwija się kolejne, maleńkie. Dziś w szpitalu z Amelką jest jej babcia. Ze względu na mój stan, nie mogę towarzyszyć córce w naświetlaniach. Bardzo cierpię z tego powodu i odliczam dni, aż w końcu, nasza mała wojowniczka wróci do domu…
Nie wiemy co przyniesie przyszłość. Musimy się przygotować na wszystko, co będzie wiązało się z dalszym leczeniem i rehabilitacją naszego dziecka. Przed nami trudna walka, pewnie najtrudniejsza w naszym życiu, jednak wiemy, że się nie poddamy! Chcielibyśmy prosić Was o wsparcie. Jeśli tylko możecie, przekażcie, chociaż najmniejszą kwotę na wsparcie walki o zdrowie naszej córeczki. Liczy się każda złotówka!
Rodzice Amelki