Your browser is out-of-date and some website features may not work properly.

We recommend updating your browser to the latest version.

On siepomaga.pl we use cookies and similar technologies (own and from third parties) for the purpose of, among others, the website proper performance, traffic analysis, matching fundraisers, or the Foundation website according to your preferences. Read more Detailed rules for the use of cookies and their types are described in our Privacy Policy .

You can define the preferences for storing and accessing cookies in your web browser settings at any time.

If you continue to use the siepomaga.pl portal (e.g. scroll the portal page, close messages, click on the elements located outside messages) without changing privacy-related browser settings, you automatically give us the consent to letting us and cooperating entities use cookies and similar technologies. You can withdraw your consent at any time by changing your browser settings.

Rak znów próbuje mi odebrać wszystko.... To walka na śmierć i życie!

Anetta Myśliwiec
Fundraiser finished
Fundraiser goal:

Roczna terapia lekiem - Rybocyklib

Fundraiser organizer: Fundacja Siepomaga
Anetta Myśliwiec, 49 years old
Wikrowo - okolice Elbląga, warmińsko-mazurskie
Złośliwy nowotwór piersi
Starts on: 22 August 2019
Ends on: 30 September 2019

Fundraiser description

Rak oszukał mnie już co najmniej dwukrotnie. Za pierwszym razem wobec jego agresji, nieprzewidywalności, porywczości byłam całkowicie bezsilna. Podjęłam jednak walkę i dostałam drugie życie. Teraz, kiedy walczę po raz drugi również nie tracę nadziei. Wiem, że każdy dzień może być moim ostatnim, a mimo to, wciąż robię plany na przyszłość. To one wciąż trzymają mnie na ziemi. 

To było już dawno temu, teraz wydaje mi się, jakby to była zamierzchła przeszłość. Był 2012 rok. Chciałam jak najszybciej zamknąć ten rozdział i już nigdy do niego nie wracać. Etap, który mogę określić kilkoma słowami: ból, niepewność, rozpacz. Nie poddałam się, stopniowo pokonywałam nowe etapy leczenia wyznaczane przez lekarzy. Zawsze wiedziałam, że samobadanie ma duże znaczenie, mówiłam koleżankom, aż w końcu przekonałam się o tym na własnej skórze. Nie zignorowałam pierwszych symptomów, od razu poszłam do lekarza. Usłyszałam, że to nic groźnego. Przestałam się zamartwiać, ale po kilku miesiącach sytuacja się powtórzyła. Było jeszcze gorzej. Kolejne spotkanie z lekarzem nie pozostawiało wątpliwości, że podjęłam dobrą decyzję. 

Anetta Myśliwiec

Skierowanie na biopsję, trzęsące się ręce podczas odbierania wyników. I diagnoza, która brzmiała jak wyrok: złośliwy nowotwór piersi. Wtedy postanowiłam, że się nie poddam. Chemioterapia, wypadające włosy i paraliżujący strach. Nie wiedziałam, co dalej. Zadawałam sobie pytanie: czy to już koniec? Czy mam jeszcze szansę? W końcu usłyszałam najbardziej oczekiwaną wiadomość: choroba została pokonana. Świętowałam ostrożnie, ale ten moment, kiedy usłyszałam, że zwyciężyłam najważniejszą walkę w swoim życiu, zapamiętam na zawsze. Wróciłam do pracy, wróciłam do życia. 

Szczęście niestety nie trwało długo. W grudniu ubiegłego roku nagle zaczęło mi brakować tchu. Kilka wizyt na pogotowiu, aż w końcu trafiłam do lekarza rodzinnego. Wskazywał na dwie opcje: przemęczenie albo nawrót choroby. W myślach powtarzałam tylko jedno, by rak nie zaatakował ponownie. Niestety nie miałam tyle szczęścia. Nowotwór powrócił, a dla mnie to był poważny cios. Bo przecież już raz wygrałam. To miał być zamknięty rozdział. Nie wiedziałam, czy znajdę siłę na kolejne starcie. Na szczęście trafiłam na świetnego lekarza, który zareagował od razu. Pocieszył mnie, że powrót choroby to nie wyrok, że jeszcze wiele przede mną. Kolejna chemioterapia była znacznie trudniejsza. Znów wypadły mi włosy, a organizm zaczął się buntować. 

Mam wokół siebie wspaniałych ludzi. Rodzina i przyjaciele, ludzie, którzy zawsze są przy mnie, wspierają w najcięższych momentach. Z nimi wiąże swoje plany na przyszłość. Razem z przyjaciółkami, ramię w ramię, realizowałam swoją największą pasję podróżowania po świecie. Chcę zobaczyć jak najwięcej miejsc, widoków zapierających dech w piersiach. Oddychać innym powietrzem, czuć zew przygody, by na łożu śmierci uśmiechać się z myślą, że zrealizowałam to, o czym marzyłam. 

Kolejne plany trzymają mnie przy życiu. Tym razem wiem, że to za mało, że moje śmiałe wizje nie są w stanie wyrwać mnie ze szponów raka. Ten w ukryciu szykuje się do ataku, a ja muszę być gotowa na każdą ewentualność. Lekarz nie pozostawił wątpliwości — jedyną szansą na powstrzymanie postępów choroby jest Rybocyklib. Ten lek to odległe marzenie. Kwota, niezbędna na leczenie, jest horrendalna. To cena mojej godnej przyszłości, bez bólu, lekarstwo umożliwiające pożegnanie raka na zawsze. Brak refundacji uniemożliwia leczenie, sprawia, że wizja powrotu choroby będzie mnie wciąż prześladować, nawet jeśli uda się ją pokonać. Chcę pożegnać go na zawsze! Pomocy.

Jestem kobietą, przyjaciółką, siostrą. Mam plany, marzenia i pasje, które zasługują na realizację. Jestem chora, ale nie jestem gorsza. Walczę z rakiem i wiem, że na moim miejscu każda z Was zrobiłaby to samo. Bo czy jest coś bardziej wartościowego niż dodatkowych kilkanaście miesięcy, lat czy godzin oglądania świata? Każde pojedyncze mrugnięcie jest warte tej walki.

This fundraiser is finished. You can support other People in need.

Follow important fundraisers