Kiedy pierwszy przyszło mi zmierzyć się z rakiem, byłam bardzo zdeterminowana. Przez myśl nie przeszło mi, że mogę przegrać. Zniosłam ból, brak siły i przerażający strach, w nadziei, że to wszystko nigdy nie wróci.

Odzyskałam swoją nadzieję na życie. Odzyskałam marzenia i śmiało planowałam przyszłość. Wtedy, znienacka w listopadzie 2017 roku rak powrócił. Zaatakował kości... Przetrwałam chemio i radioterapię. Przetrwałam ból niemal niemożliwy do przeżycia, jednak wyniki się nie poprawiają... Mam trójkę dzieci, mam swoje szczęśliwe życie, które teraz jest tylko mglistym wspomnieniem. Wszystko, co lubiłam robić, czemu poświęcałam czas, zostało pokryte cieniem bólu i tak bardzo się boję, że nic nie będę mogła z tym zrobić.

W Polsce refundowane i nierefundowane metody leczenia się wyczerpały. Nadzieję znalazłam w Niemczech, w klinice, która łączy medycynę konwencjonalną z naturalną. To moja ostatnia deska ratunku, na którą mnie nie stać...

Proszę, pomóż mi!

Anna