Urgent!
Anna Koźniewska - main photo

Leczenie OSTATNIEJ szansy❗️Ratuj życie 32-letniej Ani❗️

Fundraiser goal: ratowanie życia - leczenie w klinice w Izraelu, pobyt, przeloty

Fundraiser organizer:
Anna Koźniewska, 32 years old
Ojrzanów, mazowieckie
Czerniak złośliwy skóry z przerzutami
Starts on: 8 August 2025
Ends on: 2 March 2026
PLN 41,837(2.62%)
Still needed: PLN 1,553,908
DonateDonated by 954 people
Donate via text
Phone number
75365
Text
0831586
Cost PLN 6.15 gross (including VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-Mobile

Pledge 1.5% of tax to me

KRS0000396361
Purpose of 1.5% of tax0831586 Anna
Available payment methods:
BLIK - logo
Apple Pay - logo
Mastercard - logo
Visa - logo
Regular support provides Anna a sense of security and help in a difficult situation, also after the end of the fundraiser.

Fundraiser goal: ratowanie życia - leczenie w klinice w Izraelu, pobyt, przeloty

Fundraiser organizer:
Anna Koźniewska, 32 years old
Ojrzanów, mazowieckie
Czerniak złośliwy skóry z przerzutami
Starts on: 8 August 2025
Ends on: 2 March 2026

Fundraiser description

W styczniu 2020 usłyszałam diagnozę, która wywróciła moje życie do góry nogami, zrujnowała plany i marzenia… Czerniak złośliwy z mutacją w genie BRAF… Z powodu nowotworu poroniłam… Straciłam coś najcenniejszego, szansę na stanie się mamą. Nie straciłam jednak woli życia i postanowiłam walczyć dalej!

Dziś mam 32 lata, a moją ostatnią nadzieją na ratunek jest kosztowna terapia komórkami TIL, niestety niedostępna w naszym kraju. Z całego serca proszę o pomoc w uzbieraniu ogromnej kwoty na moje leczenie!

Walczę już 5 lat, a mój okrutny przeciwnik nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Czerniak spowodował już przerzuty do płuc i węzłów chłonnych. Jest naprawdę źle… Zawsze to ja chciałam pomagać, zawsze to ja chciałam być potrzebna, zawsze to ja chciałam widzieć radość osób, które mogły na mnie liczyć, niestety teraz to ja potrzebuję waszej pomocy. Bez tej terapii moje życie skończy się, zanim się na dobre zaczęło!

Zaraz po otrzymaniu diagnozy zaczęło się intensywne leczenie. Była to terapia celowana inhibitorami BRAF, a jej przebieg był niezwykle ciężki… Ciągłe gorączki, brak sił na cokolwiek, walka o to, by wstać z łóżka i po prostu żyć. Ale wszystko wskazywało na to, że leczenie działa, a ja myślałam, że już wszystko jest dobrze, że przetrwałam i dam radę. Choroba miała jednak inne, okrutne plany… Odebrała mi tak upragnione, tak wyczekiwane, moje Kochane Maleństwo… Cząstkę, którą mogłam zostawić po sobie na tym świecie i która dałaby mi jeszcze więcej siły. 

Niestety nie było mi to dane. Mój organizm był wyniszczony leczeniem, co spowodowało, że będąc w ciąży, poroniłam. To był straszny czas, o którym nie potrafię do dziś opowiadać… Chwilę później usłyszałam, że badanie obrazowe wykazało przerzuty i muszę znowu poddać się leczeniu. 

Wdrożono immunoterapię z zastosowaniem dwóch leków. Leczenie przyniosło świetne efekty, wszystkie przerzuty zniknęły! Niestety pojawiły się inne problemy, przez które nie dokończyłam leczenia. Wystąpiło u mnie ciężkie zapalenie jelit czwartego stopnia, przez które wylądowałam w szpitalu na dwa miesiące! Stosowane były różne formy leczenia, ale nic nie przynosiło efektów. W końcu doszło do tego, że przez prawie miesiąc byłam karmiona sondą, nie mogłam włożyć nic do ust, nie mogłam pić ani jeść!

A musiałam funkcjonować, wstawać, chodzić, myć się, po prostu żyć. Jakimś cudem udało się opanować skutki uboczne, ale na tym skończyły się dobre wieści… Leczenie, które zadziałało, które miało szansę mnie wyleczyć, nie może być mi dłużej podawane, bo może mnie po prostu zabić. Tragedia!!!

Zdecydowano o zastosowaniu terapii celowanej z zastosowaniem innej kombinacji leków. Znów gorączki, znów brak sił, znów dom, łóżko i dochodzenie do siebie po kolejnych skutkach ubocznych. Niestety po roku leczenia pojawiło się u mnie wiele nowych przerzutów, co świadczy o tym, że ostatnia możliwa terapia przestała działać. W naszym kraju nie ma już jak mi pomóc…

Chciałabym móc normalnie żyć i dzielić wszystkie piękne dni z moim narzeczonym. Jest przy mnie od samego początku. Nie chcę nawet myśleć, co by było gdyby nie on. Nie mogę się poddać, a siły daje mi to, że on się nie poddaje. Chyba tylko dzięki niemu jeszcze nie zwariowałam, dzięki niemu jeszcze się uśmiecham i mam siłę, by walczyć. Każdego dnia jest przy mnie, każdego dnia daje mi radość, o której nawet nie śniłam. Kocham go i nie chcę go stracić, nie chcę, by on stracił mnie.

Proszę, pomóżcie mi zostać przy nim! Zakwalifikowałam się na leczenie w klinice w Izraelu, gdzie mogą mi pomóc, To jedna z najlepszych placówek wykonujących tę terapię na świecie, zaraz po klinikach w USA (tam koszty są dużo wyższe). Ale na drodze stają ogromne pieniądze, których sama nigdy nie zbiorę. A jeśli w ciągu kilku najbliższych tygodni nie trafię na terapię TIL, może być już dla mnie za późno…

Jeśli do tego czasu w moim mózgu pojawią się przerzuty, zostanę zdyskwalifikowana z ostatniej możliwej formy leczenia dostępnej na tym świecie i będzie na mnie czekała już tylko śmierć… Nie chcę umierać! Chciałabym jeszcze tyle w życiu zobaczyć, tyle zrobić, tyle przeżyć… Błagam, pomóżcie!!!

Anna Koźniewska

Select a tag
Sort by