

Kolorowy pokoik musiał zostać zastąpiony szpitalną salą... NOWOTWÓR mógł zabić Antosia❗️
Fundraiser goal: Leczenie i koszty z tym związane, pomoc w trudnej sytuacji
Donate via text
Fundraiser goal: Leczenie i koszty z tym związane, pomoc w trudnej sytuacji
Fundraiser description
Dotychczas nasze życie było piękne. Wszystko układało się jak w bajce. Wraz z narodzinami Antosia nasz dom wypełnił się miłością i radością. Miałam nadzieję, że tak będzie już zawsze. Niestety los stwierdził, że jest zbyt idealnie i zesłał na moje dziecko najgorszą diagnozę…
Każdego dnia człowiek spotyka się z jakąś tragedią: w mediach społecznościowych, telewizji czy radio. Mamy świadomość ich istnienia, ale żyjemy w swojej bańce i czujemy, że otaczające nas problemy są odległe. Nigdy nie przypuszczałam, że coś złego dotknie najbliższą mi osobę… Moje malutkie dziecko stało się celem okrutnego losu!
Kiedy Antoś miał zaledwie rok i osiem miesięcy, podczas zwykłej zabawy, złamał nogę. Pojechaliśmy na SOR, gdzie lekarz założył mu gips i zalecił odpoczynek. Po pięciu tygodniach przyszłam z synkiem na zdjęcie usztywnienia. Lekarz obejrzał nóżkę mojego dziecka i zalecił pilną konsultację z chirurgiem onkologicznym. Nie rozumiałam, co się dzieje i byłam przerażona. Przecież przyszłam ze zwykłym złamaniem, dlaczego doktor wspomniał coś o nowotworze?
Antoś został poddany specjalistycznej diagnostyce. Wyniki jednoznacznie wskazywały na nowotwór złośliwy kości, który był umiejscowiony w jego prawej nóżce. Co poczułam kiedy dowiedziałam się, że mój synek zmaga się z tak ciężką chorobą? Jest mi ciężko teraz dobrać odpowiednie słowa. Powiedzenie, że mój świat się wtedy zawalił, to za mało. Moje matczyne serce rozpadło się na milion kawałeczków…
Konieczne było pilne leczenie! Synek rozpoczął chemioterapię w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. Lekarze od początku przygotowywali mnie, że szanse są 50/50, że rak jest złośliwy i wszystko może się wydarzyć. Bałam się, ale wierzyłam, że Antoś wygra tę nierówną walkę.

Zostałam również poinformowana o zagrożeniu amputacji nogi mojego malucha. Gdyby operacja nie przebiegła pomyślnie, byłoby to konieczne. Myślałam wtedy wyłącznie o życiu Antosia, ale wiadomo, że jego przyszłość nie była mi obojętna. Zabieg dłużył się w nieskończoność – na szczęście potoczył się dobrze!
Cały proces leczenia i dochodzenia do siebie po operacji, Antoś znosił bardzo dzielnie. Bardzo go wspierałam i głaskałam jego łysą główkę, marząc o końcu tego okropnego koszmaru. Synek zakończył leczenie onkologiczne w listopadzie 2023 roku, jednak to nie był koniec naszej batalii o jego zdrowie…
Przez to, że Antoś przez pół roku leżał po operacji w gipsie i nie mógł się samodzielnie poruszać, zatracił zdolność chodzenia. Obecnie porusza się wyłącznie raczkując lub w spacerówce. Choroba sprawiła, że synek przestał się prawidłowo rozwijać. Walczy też z przykurczami zoperowanej nóżki. Wymaga stałej i intensywnej rehabilitacji, aby któregoś dnia, mógł znowu pójść z nami na spacer o własnych siłach.
Antek musi również być pod stałą opieką wielu specjalistów. Co miesiąc wykonujemy wymagane badania, które kontrolują jego stan zdrowia. Podczas jednego z nich, lekarze wykryli zmiany w płucach synka. Obecnie nie są aktywne, ale w przypadku nowotworu nigdy nie można być pewnym, co przyniesie kolejny dzień. Nie chcę przechodzić przez ten koszmar jeszcze raz… Patrzenie na cierpienie mojego dziecka mnie zabija!
Nasza sytuacja jest trudna. Potrzebujemy wsparcia, aby zapewnić synkowi jak najlepszą opiekę, rehabilitację i leczenie. Sami nie dajemy już rady, dlatego zwracamy się z uprzejmą prośbą o pomoc. Zostań bohaterem Antosia i wesprzyj go w walce o zdrowie i lepsze życie!
Rodzice Antka