

By trudny start nie odebrał szans na życie i zdrowie... Pomóż rodzeństwu!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy
Fundraiser description
Antoś jest naszym wymarzonym synkiem... Tak bardzo chcieliśmy mieć chłopca. Dwie nasze córeczki z ogromną niecierpliwością czekały na braciszka. Kiedy się udało, kiedy się dowiedzieliśmy, że na świecie pojawi się nasz synek, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Nikt nie spodziewał się, że ta bańka szczęścia niedługo pryśnie i oboje naszych dzieci będą walczyć o swoją przyszłość.
W 27. tygodniu ciąży trafiłam do szpitala z ostrym bólem brzucha... Bałam się, że coś jest nie tak - do terminu planowanego porodu zostały jeszcze niemal 3 miesiące... Niestety, okazało się, że nie można dłużej czekać. Lekarze podjęli decyzję o natychmiastowej operacji, żeby ratować naszego maluszka... Antoś urodził się więc w 27. tygodniu przez cesarskie cięcie. Był malutką kruszynką, zbyt słabą, by nawet płakać... Od razu trafił pod respirator i zaczął walkę o oddech, o życie, o każdą godzinę...

Synek jest skrajnym wcześniakiem. Tak nazywa się dzieci, urodzone przed 32. tygodniem ciąży... Dzieci, obarczone często wadami, bo ich narządy nie zdążyły się jeszcze wykształcić, nie potrafią samodzielnie pracować... Niestety tak jest w przypadku Antosia. Synek ma wadę serca, nerek i krwiaka w główce...
Myśleliśmy, że po narodzinach naszego synka szybko wrócimy z nim do domu, że będziemy mogli cieszyć się sobą... Że codziennie Antoś będzie zdobywać nowe umiejętności. Niestety synek leży w szpitalu, podłączony do respiratora... Jest w bardzo ciężkim stanie, a nasze serce łamią się, gdy widzimy, jak walczy... Z powodu bardzo kiepskich prób nerkowych nie można mu podać leku na serduszko, została operacja. Lekarze podejmą się jej, gdy tylko wyleczą infekcje. Niestety Antoś ma bardzo kiepską odporność i co chwilę choruje, co dodatkowo osłabia jego stan...

Jego siostra Antosia to dziewczynka z charakterem, rezolutna 3latka. Uparta i stanowcza. Wszędzie jej pełno, ale przychodzą takie dni, jakby Tosi nie było... początkowo zdarzało się to nocą, po jakimś czasie nawet i w dzień zaczęło ja to bardzo drażnić. Od kilku tygodni borykamy się z krwawieniami z nosa, poszliśmy do lekarza, jedne badania, później kolejne aż w końcu prywatna wizyta u hematologa.
Badania ogólne, sprawdzanie skóry i krótka, ale konkretna rozpiska z pilnymi skierowaniami. Terminy są naprawdę szybko, wyznaczone hematologa i kolejne badania mamy 12 marca, laryngologa mamy 19 marca.
Kiedy Antosia słyszy o wizycie u lekarza, wpada szał, płacz, bo wie, że to kolejne kłucia w rączkę. Niestety, ostatnie wizyty były dla niej szczególnie stresujące i potrzebowała zdecydowanie więcej uwagi w dzień jak i w nocy. Córka obecnie musi przyjmować już leki.
Czekamy na to, aż będzie lepiej... Aż stan naszego synka się poprawi, aż Antosia będzie mogła cieszyć się zdrowiem. Już dziś wiemy, że dzieci będą musiały być pod opieką wielu specjalistów. Tylko kosztowna rehabilitacja i dalsze leczenie jest szansą na rozwój, na to, aby Antoś mógł w przyszłości dorównać swoim rówieśnikom.
Każdy rodzic marzy, aby jego dziecko było piękne, uśmiechnięte, cieszyło się z życia i przede wszystkim było zdrowe... My nie jesteśmy inni, również pragniemy dla naszych maluchów tylko i wyłącznie tego... Dlatego już dziś prosimy Was o choćby złotówkę. Sami zrobiliśmy już, co mogliśmy, mając Was, możemy dać im lepsze jutro...
Rodzice