

Guz rośnie, nie mamy wiele czasu❗️Na ratunek Antosi!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Nasza 2-letnia córeczka Tosia od urodzenia była okazem zdrowia. Miało być jak w bajce. I było, ale wszystko skończyło się nagle… Pewnego dnia Tosia po prostu nie przewróciła się na bok. Raczkujące już, aktywne dziecko zaczęło nagle bezradnie ciągnąć nóżki po dywanie… A potem przyszła diagnoza, która zmieniła wszystko. Tosia ma nowotwór…
Wszystko zaczęło się, gdy Tosia miała zaledwie 10 miesięcy. To były Święta Bożego Narodzenia, 2020 rok. Córeczka przestała nagle jeść, z dnia na dzień coraz słabiej się poruszała. W Sylwestra z rana, po przebudzeniu nie przewróciła się na bok, jak zawsze to robiła.
Ogarnięci strachem, jak najszybciej zawieźliśmy córeczkę do szpitala. Mieliśmy szczęście w nieszczęściu – trafiliśmy na neurologa, który już kiedyś spotkał się z podobnym przypadkiem. Od razu zlecił badanie rezonansem.

Nigdy nie zapomnę biegnącej do mnie zadyszanej pani doktor, która ze łzami w oczach wydusiła: “Jest guz, bardzo duży. Jedźcie natychmiast do Warszawy!”
Nogi się pode mną ugięły. Czułam się jak bohaterka filmu, chciałam, żeby skończył się jak najszybciej! Nie wierzyłam, że to prawda, że to dotyczy nas! Patrzyliśmy na Tosię, która jeszcze tydzień temu była zupełnie zdrową dziewczynką. W jednej chwili utkana wizja perfekcyjnego, spokojnego macierzyństwa legła w gruzach, a nasze życie zostało nam brutalnie odebrane… W zamian otrzymaliśmy okrutną rzeczywistość.
Od tej pory to oddział onkologii Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie stał się naszym drugim domem. Spędziliśmy tam długie miesiące. Okazało się, że guz zgniatał Tosi aż 3/4 rdzenia! To dlatego przestała ruszać nogami...

Od stycznia do lipca 2021 roku nasza córka przyjęła 8 cykli chemioterapii, kilkanaście razy miała przetaczaną krew, była niezliczoną ilość razy poddawana narkozie do kolejnych niekończących się badań. Do końca 2021 roku przyjmowała również chemię doustną. Wk międzyczasie całkowicie przestała jeść, była karmiona jest przez sondę.
W Sylwestra 2021, rok po rozpoczęciu koszmaru, świętowaliśmy zakończenie leczenia. Tosia otrzymała ostatnią dawkę chemii doustnej, badania kontrolne niczego niepokojącego nie wykazywały. Od tej pory mieliśmy powoli wracać do normalności…
Tosia chodziła, nawet biegała! Odrosły jej włoski, powoli zaczęła sama jeść… Nasza radość nie trwała długo. Zaledwie kilkanaście dni później kontrolny rezonans wykazał powiększenie się resztek masy guza, pozostawionych między kręgami i przy kręgosłupie! A przecież miały być martwe!

Strach wrócił. Została podjęta decyzja o operacji. Wykonano kolejne badania. I wtedy dowiedzieliśmy się, że polscy lekarze nie są w stanie zagwarantować bezpiecznego usunięcia 100% masy resztkowej guza, co jest kluczowe w uzyskaniu trwałej remisji!
Przed naszą córeczką z pewnością stoi jeszcze wiele wyzwań związanych z leczeniem zapobiegającym wznowie, jednak teraz najważniejsze jest, by przeszła jak najszybciej operację wycięcia resztek guza! A to możliwe jest tylko w zagranicznej klinice. Wysłaliśmy dokumenty do Tubingen. Czekamy na kosztorys.
Niestety, już teraz wiemy, że koszt operacji znacznie przewyższa nasze możliwości. Dzieci w podobnej kondycji operowane za granicą musiały uzbierać kwoty sięgające nawet pół miliona złotych!
Błagamy was o pomoc, nie mijajcie Tosi obojętnie… Dajcie jej szansę na normalne dzieciństwo! Prosimy o wpłaty i udostępnianie zbiórki naszej córeczki. Za wszystko dziękujemy.
Rodzice