

Jednego dnia straciłam ukochanego, dwa dni później walczyłam o życie swoje i syna!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Razem z partnerem spodziewaliśmy się dziecka, to był najpiękniejszy czas w naszym życiu. Wspólnie urządzaliśmy nasze rodzinne gniazdko na przyjście naszego wymarzonego malucha. Nagle, zupełnie niespodziewanie mój ukochany poczuł się bardzo źle. Niezwłocznie udaliśmy się do szpitala. Niestety udar okazał się zbyt rozległy. Lekarze nie mieli najmniejszych szans, aby go uratować…
W jednej chwili mój świat się załamał. Straciłam miłość mojego życia, a nasz nienarodzony synek ojca, który miał być jego wzorem i bohaterem. Rozpacz rozrywała moje serce. Nie wierzyłam, że mnie to spotyka. Niestety, tragedie lubią chodzić parami – los stwierdził, że to było za mało.
Zaledwie dwa dni po odejściu mojego partnera, przestałam czuć ruchy dziecka. Byłam w siódmym miesiącu ciąży, całkowicie przerażona. Od razu udałam się do szpitala. Serce mojego malucha biło zbyt słabo – konieczne było pilne cesarskie cięcie! Nagle wszystko zaczęło dziać się tak szybko...
Byłam sama, strasznie bałam się, że zaraz stracę kolejną, najważniejszą osobę. Walka okazała się podwójnie trudna – nie tylko życie mojego synka było zagrożone, w trakcie porodu moje serce nagle się zatrzymało!

Finalnie lekarzom udało się nas uratować, jednak to nie był koniec. Aronek urodził się jako skrajny wcześniak, pierwsze dwa miesiące musiał walczyć w inkubatorze. Był to niezwykle trudny czas, błagałam los, aby synek przeżył i aby nie było komplikacji. Niestety stres wywołany nagłą śmiercią taty Aronka, bardzo odbił się na zdrowiu dziecka.
Synek nie rozwijał się jak jego rówieśnicy. Cały czas żył w swoim świecie, nie podejmował próby mówienia, ani chodzenia. Bardzo mnie to zaniepokoiło, dlatego udałam się z nim do specjalisty. Po długiej diagnostyce los wymierzył mi kolejny cios prosto w serce – u Aronka wykryto autyzm.
Terapia, rehabilitacja, dodatkowe zajęcia – staram się zapewnić synkowi jak najlepszą pomoc. Niestety, jako samotna mama ledwo wiążę koniec z końcem. Zredukowałam już wszelkie możliwe koszty, mieszkam z Aronkiem na jednym pokoju w podnajmowanym mieszkaniu. Nie mogę pracować, ponieważ mój syn wymaga całodobowej opieki.
Chciałabym dla niego lepszego życia. Marzę o tym, aby nauczył się funkcjonować ze swoim schorzeniem. Chcę, aby był w przyszłości samodzielnym mężczyzną. Jednak wymaga to tak dużego nakładu finansowego, że boję się, że zawiodę. Dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o pomoc. Proszę, zawalcz ze mną o lepszą przyszłość Arona!
Monika, mama Arona