

Mam 46 lat, trójkę dzieci i złośliwego raka... Pomóż mi wygrać walkę o życie❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
2022 rok – wszystko miało być inaczej. Od kilku miesięcy walczy o sprawność mojego syna. Gdy już wydawało się, że całe leczenie zaczyna się układać… Tym razem ja usłyszałam diagnozę. Diagnozę, która roztrzaskała wszystkie nasze marzenia o szczęśliwej rodzinie. Złośliwy rak zrazikowy piersi z przerzutami i średnim rokowaniem. Trudno mi zrozumieć, dlaczego to właśnie nas spotyka. Wiem, że będę walczyć o siebie – ale czasu została niewiele.
Najpierw diagnoza syna sportowca – piłkarza, siatkarza – dysplazja stawu rzepkowo-udowego i konieczne po trzy operacje na jedno kolano. Załamanie mieszało się z niezrozumieniem. Jednak wiedziałam, że musimy dać radę. Roczne leczenie, rehabilitacja i nauka indywidualna…
Chwilę po diagnozie najstarsza córka zaręczyła się i za ponad rok planuje ślub i wesele. Byłam bardzo szczęśliwa! Do tej pory Bartek stanie na nogi i nawet zatańczy na jej weselu. Wszystko zaczynało się układać.

W oczekiwaniu na datę operacji Bartka cieszyliśmy się każdą wspólną chwilą – rolki, bieganie, rower – jesteśmy aktywną sportowo rodziną. Szydełkowanie i wspólne wieczory kinowe. Każdą chwilę celebrowaliśmy rodzinne i gdy już poczuliśmy, że wiemy w którym kierunku podążamy, otrzymaliśmy kolejny cios, który do dzisiaj nie pozwala nam się otrząsnąć i uwierzyć, że to dzieje się naprawdę...
W 2020 roku podczas samokontroli piersi wyczułam zgrubienie. Rozpoczęłam diagnostykę i mimo uspokajających komentarzy, coś nie dawało mi spokoju. W ciągu 2 lat zrobiłam 2 razy biopsję, 3 razy USG i rezonans. Kolejna biopsja mammotomiczna, pobrany wycinek. Prawie 2 miesiące czekałam na wynik, czułam, że coś jest nie tak, moje przeczucie mnie nie myliło. Diagnoza potwierdziła – inwazyjny rak zrazikowy w drugim stadium zaawansowania.
W ciągu miesiąca od diagnozy przeszłam pierwszą operację usunięcia całości guza oraz 4 węzłów chłonnych łącznie z węzłem wartowniczym. W dniu w którym ja miała operację, swoją operację przechodził również mój syn Bartek. Podwójne zdenerwowanie… Czułam wielką niesprawiedliwość, że nie mogę być w szpitalu z Bartkiem, że powinnam go wspierać i trzymać za rękę. Tymczasem sama potrzebowałam wsparcia i pomocy.

Kolejne 10 dni oczekiwania dłużyły się niemiłosiernie, odliczałam dni i miałam ogromną nadzieję, że przerzutów nie będzie… Kolejny raz dostałam złe wyniki, przerzuty w 3 na 4 wycięte węzły chłonne i kolejna operacja tym razem usunięcia wszystkich węzłów chłonnych oraz wycięcie - poszerzenie - marginesu tkanki wokół guza.
Wynik wyciętych węzłów chłonnych pokazał konieczność zrobienia mastektomii.
Co to oznacza? Że wykorzystuje wszystkie dostępne możliwości leczenia, jednak nowoczesna medycyna niewiele ma do zaoferowania. To nie tak miało być! To Bartek miał być operowany, a ja miałam być przy nim! To dla niego szukałam dostępnych sposobów leczenia, aby w pełni sprawny mógł cieszyć się dopiero zaczynającym się dla niego życiem.
Całościowa mastektomia, intensywna chemioterapia, radioterapia, hormonoterapia, rehabilitacja to wszystko jeszcze przede mną. Jest jednak światło w tunelu i leczenie, które może wydłużyć mi życie. Niestety, wiąże się ono z dużymi kosztami. Immunoterapia to metoda jeszcze wysoce eksperymentalna, która polega na stymulacji własnego układu odpornościowego. Immunoterapia pomaga układowi odpornościowemu organizmu w zwalczaniu raka.

Sama nie dam rady. Wierzę, że z Waszą pomocą zdążę! Będę walczyć, teraz o siebie, aby móc trzymać syna Bartka za rękę, kiedy to on będzie się wybudzał po kolejnej operacji! Dlatego to nie czas umierać.
Mam dla kogo żyć i chcę żyć – moje dzieci Nikola, Bartek i Ewelina – dla nich podejmę walkę i wierzę, że ją wygram. Nie poddam się, obiecuję, tylko pomóżcie, proszę.
Beata
*Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.