Nowotwór przejmuje władzę nad całym moim ciałem, a ja błagam o ratunek!

Leczenie wspomagające walkę z nowotworem
Ends on: 01 March 2021
Fundraiser description
Od 10 lat moje życie podporządkowane jest chorobie nowotworowej. To wtedy dowiedziałam się, że czyha na mnie śmiertelne niebezpieczeństwo...
Nazywam się Bożena, mam 57 lat. Dziesięć lat temu zachorowałam na raka jajnika i przeszłam pierwszą operację. Niestety co parę lat mam nawroty choroby. W 2015 roku nowotwór zaatakował drugiego jajnika - doszło do przerzutów do jelita grubego, pęcherza, zmian na przeponie - a w brzuchu gromadził się płyn uciskający wszystkie organy i roznoszący nowotwór - założono mi też stomię.
Przeszłam sześć cykli chemioterapii. Mój organizm bardzo ciężko znosił chemię (wymioty, wstręt do picia i jedzenia spowodowały bardzo duże osłabienie). Szczęśliwie wyszłam z tego.... niestety tylko na chwilę - w 2018/2019 roku choroba powróciła. Stwierdzono zmiany na wątrobie i w jej okolicy, po czym ponownie musiałam poddać się wyczerpującemu mój organizm cyklowi chemioterapii, którą przeszłam jeszcze gorzej. Po tej wyczerpującej walce o powrót do sprawności i funkcjonowania - na chwilę odetchnęłam z nadzieją i ulgą, że będę zdrowa i wrócę do życia, ale niestety pół roku temu znowu zaczęłam się źle czuć.
Postanowiłam zrobić wyniki, ale nie było to takie łatwe w dobie ograniczeń związanych z koronawirusem, wszystko się opóźniało, a ja czułam się coraz gorzej. Z dnia na dzień słabłam, nie mogąc jeść, pić ani chodzić. Do tego doszedł bardzo silny ból głowy. Pominę milczeniem perypetie związane z walką o życie, zanim trafiłam do szpitala - dosłownie na ostatnią chwilę - gdy mój stan zdrowia był maksymalnie zagrożony... okazało się, że muszę przejść operację guza mózgu - to on powodował powyższe symptomy. Doszło do wodogłowia, które przyczyniło się do pogorszenia mojej sprawności...
Również operacja usunięcia guza nie pozostała bez echa – mam porażoną lewą stronę ciała ( brzuch, biodro, nogę). Zaczęłam walczyć o powrót do chodzenia, wykonując ćwiczenia rehabilitacyjne - głównie w domu.
Niestety kontrolne wyniki rezonansu głowy pokazały, że guz odrasta a w tomografii brzucha oraz klatki piersiowej wykazały wiele dużych zmian nowotworowych. Nie mam już siły na leczenie chemioterapią, która okazała się nieskuteczna i wyniszczająca. Moja ostatnia nadzieja na życie i zdrowie to leczenie w prywatnej klinice we Wrocławiu.
Niestety terapie, które są moją ostatnią szansą. są bardzo drogie i nie stać mnie, aby samodzielnie opłacić koszty leczenia. Jestem niepełnosprawną rencistką ( chodzę z chodzikiem). Bardzo proszę o pomoc i wsparcie w zebraniu pieniędzy na terapie, lekarstwa oraz rehabilitację. Mam jedną córkę, która wspiera mnie w dniu codziennym o ile tylko może, ale sama nie ma wystarczających środków, aby zebrać potrzebną kwotę. W Państwa fundacji nasza ostatnia nadzieja.