

„Kochanie, zabierz mnie stąd" – pomóż sprowadzić mojego męża do domu!
Fundraiser goal: Półroczny pobyt w prywatnym szpitalu rehabilitacyjnym
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Półroczny pobyt w prywatnym szpitalu rehabilitacyjnym
Fundraiser description
Mówi się, że choroba nie wybiera. Jednak ciężko mi w to uwierzyć. Lista diagnoz mojego męża nie ma końca... W tym roku Darek walczył o życie – trafił do szpitala z rozległym wylewem. Porozumiewał się wyłącznie przy pomocy kiwnięć głową i mrugania. Pewnego dnia usłyszałam wypowiedziane z trudem słowa: „kochanie, zabierz mnie stąd". Od tamtej chwili robię wszystko, by spełnić jego prośbę!
Wszystko zaczęło się w grudniu 2022 roku. Mąż słabo się czuł – wstał, przeszedł kilka kroków i nagle nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Bez czucia upadł na podłogę. Przerażeni zawieźliśmy go do szpitala, gdzie po wielu badaniach została postawiona diagnoza – stwardnienie rozsiane. To był dla nas ogromny cios… Sprawny dotychczas mąż trafił na wózek z rozpoznaniem zespołu móżdżkowego, który objawia się m.in. zaburzeniami chodu oraz z porażeniem trzech kończyn.
Oprócz tego mąż cierpi na cukrzycę, nadciśnienie, stwierdzono u niego także naczyniaka trzonu Th8. Gdy dowiedzieliśmy się, że naszym dodatkowym przeciwnikiem jest stwardnienie rozsiane, wszystko się zmieniło. Nasze życie wypełniły wizyty u specjalistów, godziny rehabilitacji, a przede wszystkim lęk o zdrowie ukochanego Darka. Przez rok od diagnozy mąż dzielnie walczył z chorobą – poruszał się na wózku inwalidzkim, a my robiliśmy wszystko, aby go wspierać.

Niestety, pod koniec stycznia 2024 roku los ponownie dotkliwie doświadczył naszą rodzinę. Mąż bardzo źle się czuł, zupełnie osłabł. Znowu wylądowaliśmy na ostrym dyżurze… Diagnoza nas przeraziła: stwierdzono udar prawej półkuli mózgu i sepsę! By pokonać silne zakażenie, Darek musiał przejść antybiotykoterapię i leczenie przeciwgrzybicze. Choć mąż wygrał walkę o życie, jego ciało dotknęło ogromne spustoszenie. Od tamtej pory Darek oddycha tylko przez rurkę tracheostomijną i jest żywiony dojelitowo przez gastrostomię.
Mąż jest przytomny i komunikuje się z nami oraz lekarzami poprzez kiwnięcia głową i mruganie powiekami. Samodzielnie rusza tylko jedną ręką… Pewnego dnia zobaczyłam, jak podnosi rękę do rurki tracheostomijnej i usłyszałam chrapliwe: „kochanie, zabierz mnie stąd". Byłam w szoku, a po policzkach popłynęły mi łzy. Wtedy uświadomiłam sobie, że przed nami kolejny etap trudnej walki!
W marcu Darek został wypisany ze szpitala i przeniesiony do prywatnego ośrodka rehabilitacyjnego. Specjaliści dają mu szansę na przywrócenie umiejętności samodzielnego siadania i poruszania obiema rękoma. Wymaga to jednak bardzo kosztownej rehabilitacji. Dzięki pomocy bliskich udało się opłacić miesiąc w ośrodku, jednak to nie wystarczyło, by przywrócić Dariuszowi choć częściową sprawność. Kolejny miesiąc rehabilitacji kosztuje ponad 30 tysięcy złotych!
Na własne oczy widzę, jak Dariusz przekracza granice, które stawiają przed nim choroby i walczy z całych sił o powrót do sprawności i do naszej rodziny. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie kolejnego miesiąca rehabilitacji mojego Darka. Wiem, że on zrobiłby dla mnie wszystko. Teraz ja muszę zrobić to dla niego. Tylko z Waszą pomocą się uda!
Żona Alina