

Konsekwencje upadku są STRASZLIWE❗️Potrzebne wsparcie❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Moim marzeniem jest wrócić do zdrowia, być taki, jaki kiedyś byłem – zdrowy i beztroski. Bo dziś nie pamiętam już, co to znaczy żyć bez bólu. Jestem ojcem czwórki dzieci i widzę, jak bardzo przejmują się moim stanem i tym, że taty po raz kolejny nie będzie na święta…
Moje problemy zaczęły się w nieszczęsnym, 2020 roku. Spadłem z drzewa podczas obcinania gałęzi. Upadek był tak niefortunny, że doznałem uszkodzenia narządów wewnętrznych i stłuczenia organów. Usunięto mi część jelita grubego i cienkiego z powodu nacieku okołotrzustkowego i martwicy jelita.
Przez dwa tygodnie byłem w śpiączce farmakologicznej, przez zakrzep straciłem śledzionę. Lekarze walczyli o moje życie, ale nie dawali mi większych szans na wybudzenie. Na szczęście tak się nie stało i po 3 miesiącach walki mogłem już wrócić do domu. Do dziś jednak mam wyłonioną kolostomię, a przez liczne operacje zrobiła mi się przepuklina brzuszna.
Potem czekała na mnie rehabilitacja. Przez pół roku poruszałem się na wózku inwalidzkim, byłem całkowicie niesamodzielny. Z terapeutą na nowo uczyłem się wstawać i chodzić, bo zanik mięśni przynosił tylko ból i paraliż.
Wciąż przynosi, a gdyby tego było mało, okazało się, że mam zapalenie jelita grubego oraz zakrzepicę żył głębokich mózgu i lewej nogi. Przez to w 2024 roku w połowie lipca miałem atak z utratą przytomności i pamięci. Nagle nie wiedziałem, gdzie jestem, jak się nazywam. Błądziłem po osiedlu, poobijałem się, tracąc równowagę. W końcu trafiłem do szpitala na oddział neurologii. Od tamtej pory jestem pod ścisłą kontrolą neurologa i gastroenterologa. Biorę leki zakrzepowe, a niedługo czeka mnie kolejna, poważna operacja. Zresztą nie ostatnia.
Nie starczyłoby mi miejsca, by opisać każde problemy zdrowotne, które każdego dnia dyktują mi rzeczywistość. Ból jest nie do opisania i doskwiera na wielu frontach. Walczę z nim, jak potrafię, bo wiem, że mam dla kogo. Liczę, że znajdą się dobre serca, które zechcą mnie w tej walce wesprzeć. Każdy gest ma ogromne znaczenie i za każdy dziękuję.
Dariusz