To nie czas, by żegnać się z życiem. Pomocy!

Nierefundowane leczenie onkologiczne
Ends on: 03 October 2021
Fundraiser description
Mam 47 lat. Kochającego męża. Dwóch wspaniałych synów. Wyrok śmierci wydany przez raka.
Gdyby ktoś powiedział mi, że znajdę się w takiej sytuacji, nie uwierzyłabym. Takich sytuacji nie jesteśmy w stanie przewidzieć w najgorszych scenariuszach, a emocje, które towarzyszą onkologicznej drodze są nie do opisania.
Miałam zwyczajne życie, które kochałam całym sercem. W małych rzeczach znajdowałam radość. Dlaczego mówię o tym w czasie przeszłym? Bo w obecnej sytuacji radość została zastąpiona strachem, który towarzyszy mi niemalże na każdym kroku. I choć ze wszystkich sił się staram, straciłam kontrolę. Moje życie toczy się w rytmie choroby. Odliczane kolejnymi cyklami chemioterapii. Kap, kap, kap… Kolejna dawka leku ratującego życie. Badania, konsultacje, skutki uboczne. Wejście na onkologię to jak brama do innego świata. Tylko tam ogromne nadzieje mieszają się z największymi rozczarowaniami, radość z potwornym smutkiem. A ból… ten właściwie jest chyba wszechobecny.
Najgorsze jest dla mnie to, że byłam okazem zdrowia. Regularne badania, konsultacje lekarskie, kontrole. Nic nie wskazywało na to, co miało się wydarzyć. Początek tego roku dla wszystkich był trudny. Dla mnie szczególnie. W lutym lekarz potwierdził swoją wstępną diagnozę: złośliwy rak jajnika. Kiedy usłyszałam te słowa, początkowo to do mnie nie docierało. Czy to na pewno moje wyniki? To zdanie zmieniło wszystko na zawsze. Jestem po operacji, realizuję kolejne cykle chemioterapii. To, co ratuje mi życie jednocześnie mnie niszczy - fizycznie i psychicznie. Nie mam włosów, które do niedawna były uzupełnieniem mojej kobiecości, nie mam pewności siebie ani radości, która do niedawna była moim znakiem rozpoznawczym. Mam jednak życie i mimo przeciwności chcę doceniać każdy dzień.
Nowotwór to choroba ciała, ale ma olbrzymi wpływ na każdy aspekt życia. Nie tylko mojego, ale też całej rodziny. Wszystko podporządkowaliśmy chorobie. Najbliżsi i przyjaciele są moją ogromną siłą. Dają mi motywację, by żyć i walczyć. Niestety, batalia z chorobą to też ogromne koszty. Na leczenie potrzebuję środków, których nie posiadam. I choć to jedna z najtrudniejszych rzeczy, na niełatwej drodze, muszę prosić o pomoc. Ty jesteś moją nadzieją na to, że pokonanie choroby stanie się realnym planem, a ja wyjdę z tego z tarczą, nie na tarczy. Zwykle tego unikałam, zawsze wolałam być wsparciem dla innych. Chciałabym liczyć na to, że dobro, które podarowałam innym do mnie wróci. Jeśli możesz, pomóż mi pokonać najtrudniejszego przeciwnika, z jakim przyszło mi się mierzyć. Pomóż proszę, bo nie wszystko stracone!
Każdemu z nas może się wydawać, że na wszystko jest jeszcze czas. W codziennym biegu łatwo przeoczyć istotne momenty i zdarzenia. Przez chorobę stanęłam w miejscu, rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że mam ogromne szczęście, bo mam wokół cudownych ludzi. Jeśli zdecydujesz się do nich dołączyć, będę wdzięczna za otrzymaną szansę i mogę cię zapewnić, że jej nie zmarnuję.