

Wesprzyj Eryka w walce o lepszą przyszłość! Potrzeba tak niewiele!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Kiedy patrzę w oczy mojego synka, widzę chłopca, który przeżył, chociaż po urodzeniu wróżono mu śmierć. Przypominam sobie wszystkie te chwile spędzone na oddziale dla noworodków i znów czuję ten sam strach. Wiem, że teraz cała jego przyszłość jest w moich rękach. Jako jego mama muszę zrobić wszystko, by mógł walczyć o swoją sprawność i zapewnić jak najlepszą przyszłość!
Mózgowe porażenie dziecięce to wynik masywnego wylewu III stopnia, który z powodu wcześniactwa wystąpił u Eryka w piątej 5. dobie jego życia. Potem było już tylko gorzej: wodogłowie, ślepota wcześniacza, koślawość stópek, spastyczność i wzmożone napięcie mięśniowe… Konieczna okazała się operacja główki, żeby ratować życie mojego dziecka.

Zdecydowano o wszczepieniu w główkę zastawki odbarczającej zbyt szybko gromadzący się w główce płyn mózgowo-rdzeniowy, odpowiedzialny za narastanie wodogłowia. Kilka miesięcy później trzeba było operować przepuklinę pachwinową, najpierw prawo-, a niedługo później lewostronną…
Niestety to nie było wszystko, po z czasem dowiedzieliśmy się też o padaczce o wyjątkowo specyficznym przebiegu… Małymi kroczkami, dzięki specjalistycznemu sprzętowi i bardzo intensywnej codziennej rehabilitacji, udało się osiągnąć naprawdę bardzo dużo.

Codzienność mojego dziecka to ciągła praca. Nie ma dnia bez dodatkowych zajęć: rehabilitacja, neurologopedia, zajęcia z Integracji Sensorycznej, aqua terapia, systematyczna praca z psychologiem, optometrystką… Sporo tego, jeśli jest czas na zabawę, to bywa, że zwyczajnie Erykowi brakuje już na nią sił… Rozrywa to moje matczyne serce, bo przecież chciałabym dla niego normalnego dzieciństwa. Ale gdy tylko trochę poluzowaliśmy grafik pojawiały się bóle plecków, nóżek...
Eryk nie może odpuszczać, MUSI ćwiczyć!

Niestety, koszty samej rehabilitacji to średnio 3 tysiące złotych miesięcznie. Udało nam się zakwalifikować syna do projektu, gdzie dwa razy w roku korzysta z turnusów rehabilitacyjnych na niesamowitym nowoczesnym sprzęcie, ale to łącznie tylko 4 tygodnie w całym roku! Resztę musimy zorganizować we własnym zakresie… Bo systematyczna rehabilitacja to dla syna być albo nie być.
Ostatnio Eryk zapytał: „mamo, dlaczego inne dzieci tylko się bawią, a ja muszę ciągle tylko pracować i pracować?” I jak tu wytłumaczyć dziecku, że jego życie już zawsze będzie się różniło od życia innych, że zawsze będzie musiał dawać z siebie więcej, i że to rehabilitacja, a nie zabawa będzie jego codziennością?
A jednak Eryk marzy, żeby po prostu być zdrowym i sprawnym… Tak niewiele go od tego dzieli. Błagam o pomoc!
Joanna, mama