

Lista moich chorób to niekończąca się historia... Proszę o szansę, by móc funkcjonować!
Fundraiser goal: Leczenie w tym okulistyczne, rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie w tym okulistyczne, rehabilitacja
Fundraiser description
Życie nigdy mnie nie oszczędzało. Los stawiał na mojej drodze coraz to nowe przeszkody, które ja sukcesywnie starałam się pokonywać. Snułam plany, realizowałam marzenia i czułam, że żyję. Ale bywały momenty, że tego życia mi się odechciewało.
Historia moich chorób to gruba teczka. Ponad 20 lat temu zdiagnozowano u mnie toczeń wielonarządowy. Później przyszło mi się zmierzyć z jego konsekwencjami. Przeszłam dwa zawały serca, w moim organizmie rozwinął się niezłośliwy nowotwór narządów rodnych... Niemal każdego dnia otwierała się nowa przegroda w Puszcze Pandory. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie: „Dlaczego ja?"

W 2018 roku przeszłam operację oczyszczenia ropowicy pięty, co okazało się być początkiem moich kolejnych wielkich problemów... Rana na stopie utrudniała mi codzienne funkcjonowanie. Zresztą, wszystko widać na zdjęciach. Nie otwierajcie ich, jeśli nie musicie. Ten widok to żadna przyjemność. Mam tego świadomość, bo musiałam się z nim mierzyć codziennie.
Dziś rana jest zaleczona, ale nie wyleczona. Wciąż grozi mi amputacja, dlatego każdego dnia dbam, by nic niedobrego się tam nie działo. Kontroluję, przyjmuję leki... Staram się ze wszystkich sił, by to, co zostało z mojego zdrowia, się nie rozsypało.
Jestem po przeszczepie nerki, po niej przeszłam sepsę, a teraz przyjmuję leki, by nie odrzuciło tego przeszczepu. Jestem dożywotnio wdzięczna dawcy, że w ogóle mogło do tego przeszczepu dojść, ale leki są tak drogie, że czasem stoję przed wyborem: Kupić leki czy jedzenie.
Z pracą u mnie jest coraz ciężej. Wada wzroku się pogłębia, taka samo wada słuchu. Po przejściu mikroudaru, z którego ledwo uszłam z życiem, zdarzają mi się moment „zacięcia". Dziury w pamięci, rozkojarzenia, plączę się z własnymi myślami i działaniami.
Ale staram się być pozytywna. Kocham życie, korzystam z niego, pomagam innym tak, jak inni pomagają mi. Ale koszty są bezlitosne. Dlatego znów, wdzięczna za poprzednie wsparcie zbiórki, pełna nadziei i stojąca pod ścianą jeszcze raz proszę o wsparcie. Sama nie dam rady...
Izabella