PILNE❗️Umiera tata czwórki małych dzieci! Jacek ma ostatnią szansę na życie, ratunku!

leczenie ostatniej szansy - protonoterapia
Ends on: 12 April 2021
Fundraiser result
W poniedziałek (12 kwietnia 2020 roku) otrzymaliśmy wieści, których mieliśmy nadzieję nigdy nie otrzymać...
Jacek zmarł. Mimo ciężkiej walki glejak okazał się zabójczym przeciwnikiem... Jacek jest tam, gdzie nie ma już cierpienia. Miał tylko 38 lat...
Rodzinie Jacka i jego dzieciom składamy najszczersze wyrazy współczucia i łączymy się z nimi w bólu.
Fundraiser description
Pilne! Umiera tata czwórki małych dzieci! Jacek właśnie dowiedział się, że zostało mu najwyżej kilka miesięcy życia… Nie godzi się jednak na śmierć – zamierza walczyć do ostatniej kropli krwi, ostatniego oddechu, dla czwórki maluchów, które nie wyobrażają sobie świata bez taty… Prosimy: pomóż – udostępnij – ratuj życie!
Mam na imię Jacek, mam 38 lat, a w głowie zabójczy nowotwór – glejak, jeden z najbardziej złośliwych guzów mózgu. Nigdy nie sądziłem, że będę pisać taki apel, że będę błagać o pomoc, by ratować życie… Stało się jednak inaczej. Moja choroba to wyrok śmierci… Wciąż jednak wierzę, że można ją powstrzymać!
W zeszłym tygodniu mój onkolog powiedział mi, że zostało mi niewiele czasu. Że bardzo mu przykro, ale daje mi najwyżej kilka miesięcy… Nic więcej nie może już dla mnie robić. Kiwałem głową, starając się opanować emocje, ale czułem, że osuwam się w przepaść. Dzieci, tylko myśl o ich nich wypełniała mi świat… Czy nie spędzę z nimi kolejnych wakacji? Nie dostanę laurki na Dzień Taty? Nie zobaczę, jak dorastają, idą do następnej klasy? Czy to będą nasze ostatnie wspólne Święta?
14 lat wyemigrowałem do Anglii za chlebem i lepszym życiem. Tu założyłem rodzinę, poznałem moją cudowną przyszłą żonę - Kathleen. Doczekaliśmy się czwórki cudownych maluchów. Kocham je bardziej niż własne życie. Destiny, moja księżniczka, ma 9 lat. Noah, mały urwis, to wesoły 7-latek. Są jeszcze bliźnięta, które urodziły się 5 lat temu - Olek i Elijah. Oboje tacy mali, nie poszli jeszcze nawet do szkoły. Są ze mną bardzo związani. Potrzebują taty. Potrzebują mnie. Każde z nich potrzebuje… Z myślą o nich wstaję każdego ranka i każdego wieczora kładę się spać… To dla nich walczę. Nie chcę ich stracić… Nie chcę zafundować im traumy, jaką jest śmierć ojca.
Nie miałem od życia wielkich wymagań, chciałem tylko uczciwie pracować i dalej być tatą. Los szykował jednak dla mnie inny scenariusz… W 2018 roku choroba brutalnie wdarła się w moje życie. Potworny ból głowy okazał się pierwszy objawem symptomem tego, że tyka w niej śmiertelnie niebezpieczna bomba… Cierpiałem na takie migreny, że nie mogłem wytrzymać z bólu, często musiałem dzwonić po karetkę. Po serii badań lekarze odkryli u mnie glejaka. Guz był zbyt duży, żeby można było go wyciąć… Ruszenie go mogłoby skutkować moją śmiercią.
Glejaki to jedne z najgorszych nowotworów mózgu… Przeraźliwy lęk o życie nie opuszcza mnie każdego dnia… Ostatnie 2 lata to ciągła walka z okrutnym przeciwnikiem. Przeszedłem już wszystkie możliwe etapy leczenia, które oferuje angielski odpowiednik NFZ… Dostawałem sterydy, drogie leki onkologiczne, przeróżne suplementy diety… Przyjmowałem chemię w tabletkach i dożylną, przeszedłem radioterapię. Nowotwór i leczenie sprawiły, że wielokrotnie nie poznawałem siebie w lustrze. Łysy, opuchnięty przez sterydy wydawałem się sobie obcym człowiekiem. Przez chemioterapię dwukrotnie zgubiłem włosy… Przez sterydy miałem ogromne wahania wagowe – przytyłem na nich 23 kilogramy, po to, by w miesiąc stracić ponad 20 kilo…
Dzięki leczeniu glejak przestał rosnąć, wydawało się, że choroba została opanowana, że ją przechytrzyłem. Tak było do ostatniego tygodnia… Kontrolne badanie nie wyszło źle, tylko tragicznie. Mam potężny obrzęk niemal całego mózgu. W głowie są już 3 ogniska nowotworu, 3 guzy. Lekarze zapisali mi sterydy i nic więcej nie są w stanie już zrobić… Rozkładają ręce… Sugerują, bym spędził ten czas z dziećmi, uporządkował swoje sprawy, zdążył się pożegnać. Ja jednak nie chcę się żegnać! Umrzeć – nie zrobię tego moim dzieciom… Mam już nigdy nie przytulić Destiny, nie zabrać chłopców ma męski wypad, nie pograć z nimi w piłkę?
Bałem się, że nie ma już dla mnie ratunku. Patrzyłem na czwórkę moich dzieci, a w głowie cały czas odbijały się echem słowa lekarza, że zostało mi co najwyżej kilka miesięcy życia... Szukam nadziei, gdzie mogę, przeniosłem dokumentację do szpitala w Oksfordzie, najlepszego ośrodka onkologicznego w kraju i czekam... Wiem, że wciąż jeszcze jest nadzieja! Protonoterapia, leczenie ostatniej szansy, nowoczesna metoda usuwania komórek nowotworowych. W odróżnieniu od radioterapii nie niszczy zdrowych tkanek – wiązka protonów precyzyjnie uderza w sam guz, nigdzie indziej. Leczenie nie jest jednak refundowane… Muszę sam za nie zapłacić ogromne pieniądze.
Jestem za słaby, by pracować, a to, co dostaję z benefitów, przeznaczam na dzieci… Lekarze zawalczą o mnie, wierzę, że uda się uśmierzyć mój ból i kupić mi cenny czas… Muszę prosić o Twoją pomoc, bez niej nie mam szans. Nie wstydem jest się prosić, wstydem jest się poddać… Ja poddać się nie mogę, jestem ojcem, mam dla kogo żyć!
Proszę, pomóż mi, koszt leczenia ostatniej szansy jest ogromny! Błagam o szansę na życie!
- Jacek