Your browser is out-of-date and some website features may not work properly.

We recommend updating your browser to the latest version.

On siepomaga.pl we use cookies and similar technologies (own and from third parties) for the purpose of, among others, the website proper performance, traffic analysis, matching fundraisers, or the Foundation website according to your preferences. Read more Detailed rules for the use of cookies and their types are described in our Privacy Policy .

You can define the preferences for storing and accessing cookies in your web browser settings at any time.

If you continue to use the siepomaga.pl portal (e.g. scroll the portal page, close messages, click on the elements located outside messages) without changing privacy-related browser settings, you automatically give us the consent to letting us and cooperating entities use cookies and similar technologies. You can withdraw your consent at any time by changing your browser settings.

Chora na COVID urodziła córkę, potem dostała udaru❗️Pomóż Jadzi wrócić do domu!

Jadwiga Barańczak

Chora na COVID urodziła córkę, potem dostała udaru❗️Pomóż Jadzi wrócić do domu!

Donate via text

to 75365
Text 0134163
6,15 zł (including VAT)
Donate via text now
Fundraiser goal:

Leczenie i rehabilitacja - jedyna szansa na powrót do zdrowia

Fundraiser organizer: Fundacja Siepomaga
Jadwiga Barańczak, 42 years old
Nowiny, świętokrzyskie
Stan po przejściu Covid-19 i udaru
Starts on: 07 June 2021
Ends on: 18 May 2023

Fundraiser description

Nie tak wyobrażaliśmy sobie narodziny naszej córeczki… W ciągu jednego miesiąca w naszym życiu wydarzyło się więcej niż przez ostatnie lata… Moja żona zachorowała na COVID w zaawansowanej ciąży. Potem było tylko gorzej… W całym dramacie wciąż mamy nadzieję, że Jadzia wróci do domu i pozna w końcu nasze dziecko. Bardzo proszę o pomoc!

Dopiero co rozpoczął się kwiecień. Na podstawie objawów zbliżonych do przeziębienia, zacząłem podejrzewać u siebie Covid-19. U mojej żony Jadzi pierwsze objawy pojawiły się 5 kwietnia. Już następnego dnia wykonaliśmy test, który okazał się pozytywny. Moja żona była w ciąży, a termin porodu wyznaczony na koniec kwietnia zbliżał się nieuchronnie. Jadzia od samego początku bardzo ciężko przeżywała zakażenie. Zmęczenie i uporczywy kaszel nie dawały za wygraną.  Byliśmy pełni nadziei, że do czasu porodu uda nam się zwalczyć wirusa, przeżyjemy piękne narodziny naszej córeczki i razem, zdrowi wrócimy do domu. Tak się jednak nie stało. Żona nie widziała córki aż do dzisiaj...

15 kwietnia kończył się czas naszej izolacji, a Jadzia wciąż odczuwała dolegliwości związane z zakażeniem. Wezwaliśmy karetkę. Żona miała wykonany test, który potwierdził, że wirus nie odpuszcza... 

Jadzia trafiła do szpitala w Starachowicach, przeznaczonego dla kobiet w ciąży zakażonych COVID-19.  Tam po dwóch dniach - 17 kwietnia - przyszła na świat nasza córka Ania, która niemal natychmiast została oddzielona od swojej chorej mamy. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co wtedy czuła moja Jadzia, jak bardzo musiała tęsknić, jak bardzo musiała się bać o naszą córeczkę, której do tej pory nie miała okazji poznać i przytulić...

Cały następny tydzień jeździłem do córeczki, by  ją kangurować, karmić i przytulać. Jadzia była tuż za ścianą, jednak nie miała dostępu do córeczki. 23 kwietnia odebrałem Anię ze szpitala i opiekuję się nią wraz z moją mamą do dziś. Pomaga nam w tym na miarę swoich dziecięcych możliwości nasz blisko 2-letni synek Mateusz, który jest niezwykle dzielny. 

W nocy z 23/24 kwietnia moja żona dostała pierwszych skoków ciśnienia tętniczego. Pomiędzy godziną 2 a 5 bezskutecznie wzywała pomocy. Ciśnienie zaczęto zbijać dopiero nad ranem, początkowo za pomocą tabletek. W dalszych godzinach skoki ciśnienia się utrzymywały, leczenie nie przynosiło efektów. Tragedia wisiała w powietrzu... 

Ostatecznie 25 kwietnia wieczorem moja żona dostała udaru. Po wykonanym tomografie komputerowym okazało się, że w głowie Jadzi są aż cztery krwiaki w obrębie mózgu, nastąpił wylew, który doprowadził do paraliżu prawej części ciała. 

Jadzia jest obecnie na oddziale rehabilitacji. Ściska moją dłoń, kiedy ją o to poproszę, wodzi wzrokiem za rozmówcą, porusza już sparaliżowaną nogą, jednak afazja negatywnie wpływa na proces myślenia i komunikowania się. Widzę, jak nasz synek tęskni za mamą. Wciąż powtarzam mu, że mama wróci... Wierzę, że Jadzia w końcu przytuli naszą córeczkę, jak dawniej utuli Mateuszka. Przed nią ogromna droga, po której będziemy kroczyć zawsze razem, droga do celu, jakim jest nasze dawne życie, z dwójką cudownych dzieci u boku. W zdrowiu i chorobie będę przy niej, będę o nią walczyć, jednak dziś muszę prosić Cię o pomoc. 

Nie posiadam pieniędzy, które pozwolą zapewnić rehabilitację, dzięki której Jadzia będzie mogła wrócić do zdrowia. W imieniu swoim, mojej ukochanej żony, a także naszych malutkich dzieci proszę, pomóż...

Paweł - mąż Jadzi

Donate via text

to 75365
Text 0134163
6,15 zł (including VAT)
Donate via text now

Help me promote this fundraiser

Baner na stronę

Follow important fundraisers