

„Widziałem ogień. Czułem ból. Pamiętam wszystko..."❗️ Wybuch butli poparzył 50% ciała Kuby❗️Potrzebna pomoc❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, specjalistyczna odzież uciskowa, środki medyczne
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, specjalistyczna odzież uciskowa, środki medyczne
Fundraiser description
Dzień 12 sierpnia był zwykłym dniem, jak każdy dzień przeciętnej rodziny. Nasz trwał do godziny 17:00. Potem zaczęła się tragedia naszej rodziny. Odebrałam telefon, że mój syn Jakub miał wypadek w piekarni. Jakub pracował na nocną zmianę, tego wieczoru pojechał wcześniej do pracy, żeby przygotować produkcję. Do jego obowiązków należało również nagrzanie garownika. Kuba pamięta jedynie, że podpalił palnik, że nie zamykał za sobą drzwi.
„Widziałem ogień wszędzie, czułem ból, pamiętam wszystko. Paliłem się, rzuciłem się na ziemię, turlałem się, żeby się ugasić. Pomoc pojawiła się szybko. Strażacy trzymali mnie, żeby zdjąć ze mnie ubranie. Pamiętam karetkę.”
Te słowa słyszałam po 10 razy dziennie, trwając przy nim w szpitalu. Kuba doznał poparzeń głowy, twarzy, szyi, obu rąk i nóg na całej długości. Lekarze postawili diagnozę – poparzenie ponad 50% ciała II stopnia, stan ciężki.
Przez jakiś czas, będąc z nim na OIOM-ie, nie miałam z nim kontaktu. Patrzyłam na każdy centymetr poparzonej twarzy mojego syna, na jego zabandażowane ciało. Myślałam, że nie może mi tego zrobić. „Nie możesz mnie zostawić, moje życie bez Ciebie się skończy”, mówiłam. Każdego dnia słyszałam od lekarzy, że teraz walczymy o jego życie, dlatego mam przygotować się na wszystko. Kuba puchł, ból na jego twarzy mnie zabijał, nie mogłam zrobić nic. Ta bezradność mnie dobijała.

Czwartego dnia lekarze wybudzili Kubę ze śpiączki farmakologicznej. Tak bardzo tęskniłam za jego oczami, ale kiedy je w końcu otworzył, było widać cierpienie, wołanie o pomoc i ból. Po tygodniowym pobycie na oddziale Intensywnej terapii trafił na Oddział Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Leczenia Oparzeń. Większość pobytu spędził w izolatce na sali intensywnego nadzoru z powodu bakterii. Tu uczyliśmy się życia od nowa. Mój ponad dwudziestoletni syn uczył się jeść, chodzić, ubierać…
Zaczęłam się zastanawiać co dalej. Dlatego postanowiłam, że muszę prosić o pomoc. Pomoc, o którą nigdy nikogo nie prosiłam. Staraliśmy się ze wszystkim w życiu radzić sami, jednak w tej sytuacji sami nie damy rady. Nie jestem w stanie zapewnić Kubie wszystkiego, czego potrzebuje do pełnego powrotu do zdrowia: rehabilitacji, lekarzy, masażystów, środków opatrunkowych, leków, specjalistycznej odzieży, opatrunków…
Jakub to młody chłopak z marzeniami, przed nim całe życie. Zrobię wszystko, żeby tak się stało, ale bez waszej pomocy, mi się to nie uda. Ja nie proszę, ja błagam o pomoc dla niego. Teraz po miesiącu pobytu w szpitalu jest w domu, ale koszty są ogromne. Dlatego każda złotówka ma znaczenie.
Mama Kuby, Katarzyna