

Jaś jeszcze nie był w domu, spędza czas w szpitalnych murach... RATUNKU!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, zakup sprzętu medycznego
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
1 Regular Donor
Join- Anonymousstarted monthly donation
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, zakup sprzętu medycznego
Fundraiser description
To miał być najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. I był. Przez chwilę. Niecałe cztery miesiące temu przyszedł na świat nasz synek Jaś. Czekaliśmy na niego z ogromną miłością, nadzieją i planami na wspólne życie. Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Wszystkie badania, usg, nic nie zapowiadało tego, co miało nadejść...
Rozpoczęła się trzecia doba jego życia i początek dramatu, który trwa do dziś. Wtedy właśnie zaczęły się pierwsze objawy choroby Jasia, niedrożność smółki. Diagnoza była jak uderzenie prosto w serce. U Jasia wykryto mukowiscydozę, rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną. W ciągu zaledwie czterech miesięcy nasz synek przeszedł aż trzy poważne operacje. Lekarze musieli usunąć prawie całe jelito cienkie! Zostało mu tylko 38 cm. To za mało, by organizm mógł samodzielnie wchłaniać niezbędne składniki odżywcze.
Jaś żyje dzięki pozajelitowemu żywieniu przez pompę. Nie je jak inne dzieci. Nie ma szansy, by rozwijał się tak, jak jego rówieśnicy. Każdy dzień to walka o jego życie. Synek jest podłączony do maszyny, bez możliwości powrotu do domu. Do tego doszedł zator w szyjnej żyle i zmiany w główce wymagające stałej kontroli.

Jaś nigdy nie był w domu. Nigdy nie poznał swojego łóżeczka. Nie był nawet na spacerze. Cały czas spędza w szpitalu. Jego świat to szpitalne łóżko, kroplówki i dźwięki aparatów. My, rodzice, staramy się być przy nim jak najczęściej. Ale mieszkamy 90 km od szpitala. Dojazdy są kosztowne. Noclegi w internacie przy szpitalu to kolejny wydatek, którego nie jesteśmy w stanie regularnie pokrywać.
Ojciec Jasia pracuje, ale ogrom kosztów nas przytłacza. Paliwo, rachunki, opłaty, leki, dojazdy, jedzenie, wszystko przekracza nasze możliwości. Codziennie odmawiamy sobie wszystkiego, by mieć z czego pokryć chociaż minimum opieki medycznej dla Jasia. 800+ wystarcza ledwie na najpotrzebniejsze rzeczy dla niego. Po opłaceniu paliwa zostaje nam około tysiąca złotych na życie. Dla dwójki rodziców, którzy rozdają swoje serca i siły między szpitalne korytarze a codzienność, to dramat.
Nie prosimy o luksusy. Prosimy o szansę, by nasz synek miał życie, które zaczęło się w bólu i walce. Życie, które jeszcze nie zdążyło się zacząć poza szpitalem. Jaś zasługuje na dom, leczenie i spokojny rozwój.
Każda złotówka to dla nas nadzieja. Udostępnienie to krok bliżej powrotu do domu. Z całego serca dziękujemy za każdą formę pomocy i dobre słowo. Nie poddamy się dla Jasia. Bo on zasługuje na wszystko, co najpiękniejsze.
Rodzice Jasia
- FilipPLN 20
Wszystko skończy się szczęśliwie
- FilipPLN 200
Wszystko skończy się szczęśliwie
- AmelkaPLN 100
Walczymy dla super dzielnego Jasia ciocia przesyłam ogrom przytulasków dla odważnego bochatera ❤️
- MartynaPLN 10
- Anonymous donationPLN 20