

Ten sam nowotwór wykończył moją mamę❗️Nie chcę, by moje dzieci przeżywały to samo...
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Nazywam się Justyna. Mam 47 lat i jestem mamą 20-letniej Nikoli, tegorocznej maturzystki, oraz Krystiana 1-klasisty, który w 2025 roku skończy 8 lat. Moje dotychczasowe życie było spokojne. Niestety rok 2024 przewrócił moje życie do góry nogami.
W maju zmarł mój tata, a miesiąc później mama. Pożegnanie dwójki rodziców znacząco odbiło się na moim zdrowiu, a los postanowił jeszcze ze mnie zadrwić. We wrześniu tego samego roku usłyszałam druzgocącą diagnozę – złośliwy rak jelita grubego z przerzutami rozsianymi m.in. po całej wątrobie. To ten sam rak, który odebrał mi mamę.
Diagnoza była dla mnie ogromnym szokiem. Dotychczasowy uśmiech na twarzy zmienił się w narastający strach, co dalej, co z moimi dziećmi, jak one poradzą sobie bez mamy? Lekarz przekazał mi „wyrok śmierci”, dając mi przy tym zaledwie kilka lat życia. Po tej informacji musiałam jednak wziąć się w garść i stawić czoła tej potwornej chorobie. Nie chciałam i nie chcę się poddać. Rozpoczęłam długą walkę z groźnym przeciwnikiem.

Wprowadzono u mnie najpierw radioterapię, a następnie chemioterapię paliatywną, przedłużającą życie, ale bez szans na całkowite wyleczenie. W międzyczasie przechodzę dodatkowe badania takie jak rezonanse czy tomografie.
Chemioterapia odbywa się co 2 tygodnie, trwa 2 dni. Obecnie jestem po 6 wlewach. Cykle te będą powtarzały się już do końca życia. I chociaż cykle wyniszczają mój organizm, to dla mnie jedyna szansa na jakiekolwiek przeciwstawienie się chorobie. Walczę dla siebie, dla dzieci, dla męża, dla rodziny…
Choć szanse są znikome, wierzę w to, że powrócę do stanu, w którym będę mogła w pełni cieszyć się życiem, bez strachu o kolejną diagnozę. Moim ogromnym wsparciem jest mój niezastąpiony mąż, który podczas tej niesprawiedliwej walki daje mi nadzieję i siłę, tym samym odciążając mnie z niektórych czynności domowych. Jest jedyną osobą, która utrzymuje rodzinę. Opieka nade mną jednak ogranicza jego czas przebywania w pracy.
Koszty leczenia, leki nadwyrężają nasz budżet. Również dojazdy na wizyty u onkologa oraz na leczenia, które odbywają się 2 dni, co 2 tygodnie wiążą się z wysokimi kosztami. Nie proszę o cud. Proszę Was o pomoc w walce z chorobą. Z góry dziękuję za każdą przekazaną złotówkę.
Justyna