

Ból nogi zmienił się w walkę o życie… Kamil ma dopiero 15 lat❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, sprzęt rehabilitacyjny, dojazdy i pobyt
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, sprzęt rehabilitacyjny, dojazdy i pobyt
Fundraiser description
15-letniego chłopaka może boleć noga z różnych powodów: mógł się uderzyć, może źle stanął, nadwyrężył na treningu, to przecież normalne... Lekarz po konsultacji kazał nogę smarować maścią i brać leki przeciwbólowe. Po około 1,5 tygodnia minął ból i zniknął obrzęk... Jednak po kilku dniach wszystko wróciło! Zlecony tomograf komputerowy niczego nie wykazał. W międzyczasie na nodze pojawiła się dziwna wypukłość. Nikt z nas nie pomyślał wtedy, że usłyszymy taką diagnozę!
W kwietniu noga Kamila strasznie opuchła i uniemożliwiała mu swobodne poruszanie... Wykonaliśmy rezonans magnetyczny, tego samego dnia wieczorem otrzymaliśmy telefon, że rezonans musimy powtórzyć z kontrastem. Ta wiadomość już zasiała w nas ziarno niepokoju. Wynik, który przyszedł po kilku, dniach był dla nas ciosem. Podejrzenie nowotworu złośliwego...
To historie, o których się wiele słyszy. Jednak mało kto bierze pod uwagę, że może to spotkać właśnie jego! Kamil to radosny, bardzo aktywny chłopak, nasz ukochany syn... To wszystko nie może być prawdą!

Lekarz, który prowadził Kamila, natychmiast przekierował nas do szpitala w Poznaniu. Wizyta odbyła się kolejnego dnia, z samego rana. Doktor po zapoznaniu się z wynikami, powiedział tylko „jedźcie do Warszawy”. Sprawa wyglądała naprawdę poważnie…
Kolejnego dnia rano byliśmy już na wizycie w Instytucie Matki i Dziecka.... Trzymaliśmy się, mając w sobie nadzieję, że to pomyłka, że to wcale nie musi być nic groźnego... I z taką też myślą wróciliśmy do domu. Tego dnia nikt diagnozy nam jeszcze nie postawił. W kolejnym tygodniu wróciliśmy do Warszawy na pobranie wycinka do badania histopatologicznego. Nadal czekaliśmy, a to czekanie trwało jakby wieki…
W kolejnym tygodniu powrót do Warszawy na badanie i wizytę w poradni. Podczas rozmowy z lekarzem ugięły się pod nami nogi! Dwa słowa, których żaden rodzic nie chce nigdy usłyszeć: złośliwy nowotwór. Konkretniej — mięsak Ewinga...
Kolejne dni były lawiną złych wieści – Guz miał 10 cm i naciekał już na kość piszczelową. Widoczne były też ogniska przerzutowe na płucach... Zastanawialiśmy się jak to możliwe, że to wszystko się dzieje? Dlaczego akurat nasz syn?
Dziś Kamil jest już po pierwszych wlewach chemii białej i czerwonej, ale to dopiero początek naszej długiej i ciężkiej walki. Czekają nas wizyty w Warszawie co dwa tygodnie na kolejnych dawkach. Kamil przejdzie też operację z usunięciem guza i fragmentu kości. Następnie konieczne będzie uzupełnieniem ubytku implantem.

Nasz syn dzielnie znosi leczenie. Mimo tego, że guz utrudnia mu poruszanie się i większość dnia spędza w łóżku, to często się uśmiecha i wierzy!
Po operacji planowana jest już kolejna chemioterapia pooperacyjna i długa rehabilitacja. Jakie będą dalsze kroki i co nas czeka? Na ten moment jeszcze tego nie wiemy… Musimy mieć dużo sił i nadziei, że to wszystko się skończy! Wrócimy do naszego normalnego życia, a Kamil będzie spokojnie planował swoją przyszłość.
Koszty, które towarzyszą leczeniu Kamila, są ogromne. Częste wizyty w Warszawie i wyczerpująca rehabilitacja to kwoty, które przewyższają nasze możliwości. Jako rodzice jesteśmy gotowi zrobić wszystko. Dlatego też stajemy przed Wami i błagamy o pomoc! To jest walka o zdrowie naszego syna! Nie możemy się poddać…
Justyna i Tomek, rodzice Kamila

Cudowne wieści!
Kamil otrzymał dużą wpłatę w wysokości 10 000 zł, dzięki uprzejmości Pana Bartosza Kmieciak.
Z prośbą, aby wszyscy dobrzy ludzie, którzy włożyli swoje serce w walkę o zdrowie Śp. Barbary, (www.siepomaga.pl/basia-kmieciak (opens a new tab)) wiedzieli, że ich wkład niesie dobrą energię dalej i daje nadzieję na wyzdrowienie innym!