

Bardzo pilna zbiórka❗️12 lat i nowotwór - potrzebny lek, by ratować Karolinkę❗️Innej szansy nie ma!
Fundraiser goal: ratowanie życia - leczenie i koszty z tym związane, pomoc w trudnej sytuacji
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: ratowanie życia - leczenie i koszty z tym związane, pomoc w trudnej sytuacji
Fundraiser description
Bardzo pilna zbiórka! Błagamy o życie naszej córeczki! Nasza Karolinka ma zaledwie 12 lat, a już musi toczyć walkę z przeciwnikiem bez litości – nowotworem! W Polsce już nie ma dla niej ratunku... Gdy usłyszeliśmy te słowa, nasz świat się zawalił… Jesteśmy w Heidelbergu, gdzie córka walczy o życie, nigdzie innej szansy już nie ma!
To zbiórka na lek, który Karolinka musi przyjmować - bez niego jej stan natychmiast się pogarsza! Już po dwóch dniach bez niego pojawia się silny ból głowy oraz wymioty i osłabienie. Kiedy przechodziła ospę i musieliśmy odstawić lek na dwa tygodnie, guz urósł prawie dwukrotnie! Jednak NFZ uznał, że nie będzie nam go dalej refundował, mimo że bez tego leku Karolinki najprawdopodobniej nie byłyby już z nami!

Jako rodzice nie mamy innego wyjścia, jak walczyć o każdy jej oddech, o każdy dzień, który możemy spędzić razem. Patrzymy na jej cierpienie i serca nam pękają, ale nie możemy się poddać. To nie jest czas na łzy – to czas, by krzyczeć o pomoc. Karolinka ma tylko jedno życie, a my mamy tylko jedno marzenie – by je uratować.
Nasza córeczka miała zaledwie 10 lat, gdy trafiła na ostry dyżur z wymiotami i bólem głowy. To był 1 stycznia. Początek nowego roku i nowego życia - tego na oddziale onkologii, pełnego strachu... 4 stycznia dostaliśmy opis wykonanego tomografu - guz przy przysadce mózgowej. Diagnoza była druzgocąca - mięsak. Świat się zawalił!
Okazało się, że operacja jest niemożliwa, bo próba usunięcia guza spowoduje poważne okaleczenie i nie daje gwarancji wyzdrowienia... Natychmiast wdrożono więc bardzo ciężką chemioterapię. Karolinka nie była w stanie nic jeść, pić, była dokarmiana dożylnie... Leczenie zrobiło ogromne spustoszenie, zerowa odporność oraz spadki morfologii, trzeba było przetaczać krew... Po 3 dawkach wykonano rezonans kontrolny, który wykazał, że leczenie nie przynosi skutków... Guz się nie zmniejszył, dodatkowo nastąpiło zwężenie tętnicy szyjnej!

Wykonaliśmy badania genetyczne, których wynik zdruzgotał nas po raz kolejny. Zidentyfikowano spindle cell Rhabdomyosarcoma z fuzją genów TFCP2 - bardzo rzadki przypadek mięsaka, zdiagnozowany może w 30 przypadkach na świecie! Kiedy leczenie zaczęło przynosić efekty, a my wierzyliśmy, że nasza walka niedługo się skończy, Karolinka zaczęła skarżyć się na słabsze widzenie w prawym oczku. Pojechaliśmy do szpitala, gdzie został zrobiony kontrolny tomograf. Wynik kolejny raz złamał nam serce...
Guz zaczął rosnąć w przerażającym tempie! Taki jest właśnie nowotwór, który zaatakował Karolę - szybki, nieprzewidywalny i zabójczy. Usłyszeliśmy, że dla nas nie ma już nadziei i kilka dni później odwiedziły nas panie z hospicjum domowego. To był kolejny cios, na który nie byliśmy gotowi…
Zaczęliśmy szukać pomocy, przeczesywać niebo i ziemię, aby znaleźć cień szansy... Nie wierzyliśmy, ze medycyna jest bezradna wobec guza w głowie naszej 12-letniej córki... Dostaliśmy zielone światło od szpitala w Heidelbergu, gdzie wyjechaliśmy dzięki Waszej pomocy, nasza córka przechodzi radioterapię.

Karolinka przyjmuje lek, a jego działanie jest tak zaskakująco dobre, że nawet podczas terapii w Heidelbergu, gdzie właśnie jesteśmy, postanowiono nie przerywać kuracji, mimo że zwykle się tego nie praktykuje. Jednak guz, z którym się mierzymy, jest bardzo agresywny, dlatego trzeba działać z dużą ostrożnością... Nie wiemy jakie skutki przyniesie napromienianie, guz jest tak rzadki, że jeszcze nie próbowano tej metody na niego! Wiemy jednak, że lek bardzo dobrze radzi sobie z zatrzymaniem wzrostu, dlatego bardzo go potrzebujemy.
Niestety koszt leczenia to coś nie do przeskoczenia dla naszej rodziny, tym bardziej, że czekają nas kolejne wizyty kontrolne w Heidelbergu po zakończonej radioterapii... Po raz kolejny musimy prosić o pomoc. To jedyna szansa, innej nie mamy. Kurczowo trzymamy się nadziei, bo tylko ją mamy. Z całej mocy naszych serc prosimy, pomóżcie nam uratować naszą córeczkę.
Rodzice Karolinki