

Potrzebuję leku, który da mi większe szanse na życie! Proszę, pomóż...
Fundraiser goal: Leczenie nierefundowanym lekiem, dojazdy
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie nierefundowanym lekiem, dojazdy
Fundraiser description
Mam na imię Katarzyna, mam 35 lat, dwoje wspaniałych dzieci i kochającego męża. Niestety, mam też raka… Nowotwór zmienił wszystko, przestawił priorytety, zabrał dalekie marzenia i zostawił to jedno – żyć, być z rodziną, jak najdłużej…
W październiku 2021 roku, miesiąc po wymarzonym ślubie, wykryłam u siebie nieduży guzek w piersi. Od zawsze badałam się regularnie, wiec umówiłam się od razu na USG celem sprawdzenia, czy to jedna z torbieli tak się powiększyła. Od kilku lat miałam małe torbiele pod kontrolą lekarza, wiec na badanie poszłam spokojna z myślą, że usłyszę to samo, co przy każdym badaniu kontrolnym. Niestety, tym razem wieści były znacznie gorsze…
„Przykro mi, ale to nie torbiel” – te słowa ścięły mnie z nóg. Zmiana nie wyglądała jednoznacznie, wiec dostałam skierowanie na biopsję. Dzięki wspaniałym lekarzom w Tarnowie udało mi się bardzo szybko umówić na wizytę – cała zmiana została pobrana na badania histopatologiczne.

Na wynik czekałam 3 tygodnie, które dłużyły się w nieskończoność. Niestety, diagnoza była najgorsza z możliwych – złośliwy nowotwór, agresywny, szybko rosnący i dający częściej przerzuty. HER2 dodatni. Nagle całe moje życie po prostu się zatrzymało,by chwilę potem rozsypać na drobne kawałki…
Stanęłam w kompletnie obcym mi miejscu, z milionem pytań co dalej mam robić, co mnie czeka, kiedy się tego pozbędę i jak. Nie wiedziałam, jak mam wyjaśnić dzieciom, że nagle mama, która zawsze była przy nich, tak bardzo się zmieni. Nie będę już mogła tak, jak wcześniej, towarzyszyć im w codzienności, w szkole, w przedszkolu… Że stracę włosy, będę słaba, nie będę miała sił na zabawę… Jak mam odpowiedzieć na pytanie 7-latka i 4-latki, gdy zapytają, czy umrę? Czy będę na ich urodzinach, co będziemy robić w wakacje? Przecież nawet nie wiem, czy ich dożyję…
W całym mroku diagnozy pojawiło się małe światełko: chociaż nowotwór jest agresywny, to dobrze reaguje na leczenie. Nie będę jednak kłamać, że szybko się podniosłam po ciosie. Prawda jest taka, że bardzo długo podnosiłam się psychicznie…
Niestety, okazało się, że rak dał już przerzuty na węzły chłonne. Po konsylium zostałam zakwalifikowana do leczenia chemioterapii i immunoterapii, terapia celowanej. Leczenie było ciężkie. Zarówno dla mnie jak i moich najbliższych, którzy razem ze mną przeżywali każdy dzień… Ale dałam radę!

Aktualnie jestem po operacji oszczędzającej oraz wycięciu wszystkich węzłów chłonnych. Niedawno otrzymałam najcudowniejsza wiadomość, jaka mogłam otrzymać – leczenie dało 100% efektu!
Niestety nie oznacza to, że moje leczenie się kończy. Kolejnym etapem jest radioterapia, wieloletnia hormonoterapia oraz immunoterapia do końca 2022 roku. I tu właśnie zwracam się z ogromną prośbą o pomoc. Lek, który otrzymam teraz od NFZ, nie wystarczy. Ten drugi, który muszę brać, na tym etapie nie jest już refundowany (w Polsce refundacja obejmuje tylko 6 cykli, do czasu operacji. Potem chory musi radzić sobie sam…). Koszt niestety jest bardzo wysoki…
Lek ten daje mi więcej szans, a każdy mały procent poprawiający rokowania, dający nadzieję na dłuższe życie bez nawrotów, na całkowite wyleczenie jest czymś, o co warto walczyć! Dlatego proszę o pomoc. Jest to niestety drogie leczenie, na które w całości mnie nie stać. Leczenie, dojazdy, noclegi, suplementy, za chwile rehabilitacja, pochłaniają całość jakichkolwiek oszczędności. Proszę, pomóżcie mi walczyć o życie. Z góry wszystkim bardzo dziękuję. Wierze mocno, że dobro powraca.
Katarzyna Lemańska