

NOWOTWÓR chce odebrać mnie rodzinie! Nie pozwól na to❗️
Fundraiser goal: Nierefundowane leki, wizyty lekarskie, dojazdy na leczenie, suplementy
Donate via text
Fundraiser goal: Nierefundowane leki, wizyty lekarskie, dojazdy na leczenie, suplementy
Fundraiser description
Mam na imię Kasia, mam 41 lat. Jestem mamą 11-letniego Borysa, wyjątkowego chłopca zmagającego się z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, który wymaga stałej terapii oraz żoną kochającego męża Tomka. Niestety życie naszej rodziny legło w gruzach, gdy usłyszałam diagnozę...
W kwietniu 2024 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego raka piersi. Diagnoza była dla mnie i mojej rodziny ogromnym szokiem, tym bardziej że nigdy nie chorowałam – byłam silna, wysportowana, dbałam o dietę i zdrowie. Mój przypadek miał być w 100% wyleczalny: mały guz, wcześnie wykryty, USG nie wykazało przerzutów do węzłów chłonnych ani płuc. Prognozy były bardzo dobre. Po konsultacji z chirurgiem czekałam już nieco spokojniejsza na operację.
Po mastektomii lewej piersi z jednoczesną rekonstrukcją otrzymałam niespodziewany cios – badania wykazały jednak przerzuty do wszystkich wartowniczych węzłów chłonnych. Zaczęto wykonywać kolejne badania, w tym tomografię i scyntygrafię. Wyniki wykazały podejrzenia przerzutów do oka oraz lewego żebra. Mój świat znów się zawalił.
15 lipca przeszłam operację usunięcia węzłów chłonnych pod lewą pachą. Okazało się, że aż 33 węzły chłonne były zajęte chorobowo. Były mocno powiększone, co bardzo zdziwiło lekarzy, a mnie całkowicie załamało – tak liczne przerzuty zazwyczaj oznaczają postępujący rozwój choroby. Zaproponowano mi radykalne, intensywne leczenie – chemioterapię oraz radioterapię. Przeszłam wszystkie cykle chemii i naświetlań.

Miałam wykonywane kolejne badania, które wykluczyły przerzuty do kości. W tym czasie leczyłam się również komplementarnie. Czułam się dobrze, chociaż wyniki badań obrazowych nadal były niejednoznaczne – ciągłe podejrzenia kolejnych przerzutów, a co za tym szło: stres, płacz, załamania psychiczne. Pojawiły się też kolejne podejrzenia, tym razem dotyczące kręgosłupa, które szczęśliwie zostały wykluczone w drugiej scyntygrafii. Niestety, obecne wyniki PET wciąż nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Istnieje podejrzenie wznowy choroby w okolicach operowanej piersi.
Całe nasze oszczędności zostały już przeznaczone na dotychczasowe leczenie. Środki ze zbiórki również się kończą, a ja wciąż walczę z chorobą. Wierzę, że wszystko, co do tej pory robiłam, przyniosło efekty – nie mam przerzutów do innych organów, co w moim przypadku, przy tak dużej liczbie zajętych węzłów, było bardzo prawdopodobne. Wiem i czuję, że powinnam kontynuować obrany sposób leczenia. Niestety, to kosztuje.

Proszę o wsparcie, by móc kontynuować terapię. Codzienne wspomaganie układu immunologicznego, odkwaszanie organizmu, wlewy witaminowe, praca nad psychiką, leczenie kompleksowe – wszystko to wymaga ogromnych nakładów siły i środków finansowych. Bardzo chciałabym poddać się również innowacyjnym badaniom, takim jak oznaczanie ilości krążących komórek rakowych, w tym macierzystych. Koszty jednego badania są ogromne, a należy je wykonywać regularnie, by kontrolować skuteczność terapii. Zaawansowane testy płynnej biopsji, które pozwalają zbadać chemiowrażliwość danego typu raka, są jeszcze droższe. Na szczęście można je wykonać w Polsce.
Chciałabym wreszcie zacząć normalnie żyć – dla siebie i dla mojej rodziny. Mój synek, który sam wymaga ogromnej opieki, codziennie patrzy na mnie z troską, a ja staram się być taką mamą jak dawniej – silną, uśmiechniętą, obecną. Ale jest coraz trudniej. Każda złotówka ma ogromne znaczenie i realnie przybliża mnie do zdrowia. Dziękuję za każdą formę wsparcia – finansową, modlitwy, dobre słowa. Zdrowie to największy dar, jakim można się cieszyć. Chciałabym cieszyć się nim jeszcze długo – razem z moją rodziną.
Katarzyna