Ile cierpienia może dotknąć jedno dziecko? Walczymy o Kornelka!

Operacja nóżek w Paley European Institute, leczenie, rehabilitacja
Ends on: 03 December 2020
Fundraiser description
Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że cierpi dziecko, które kompletnie nie wie, dlaczego tak się dzieje. Podchodzę, ocieram łzy, całuję w czoło i pocieszam. Wiem, że na to nie zasłużył, że życie jest wobec niego niesprawiedliwe i okrutne, dlatego staram się go chronić, ale życie nie zawsze mi na to pozwoli. Nigdy nie pogodzę się z tym, że mój synek nie może samodzielnie przejść kilku metrów, że upada, a jego stawy wykrzywiają się w nienaturalny sposób. Zespół Downa, z którym Kornelowi przyszło żyć to ogromne piętno, od którego nie ma ucieczki. Ból zwichniętych kolan, cierpienie, które powoduje łzy – można pokonać, ale potrzebne są pieniądze, których nigdy nie uda się nam zdobyć bez Waszej pomocy.
Kiedy przyszedł dzień porodu, czekałam na zdrowego synka, który wreszcie wypełni to miejsce, które na niego uszykowaliśmy. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy tego dopełnienia, że będziemy w końcu szczęśliwi. Poród, który miał być czymś radosnym, przerodzi się w koszmar. Na salę porodową wyjeżdżałam pełna nadziei i radości. Wyjeżdżałam płacząc.
Podczas wszystkich badań prenatalnych nic nie zaniepokoiło żadnego z lekarzy, nie było żadnych złych podejrzeń, żadnego zastanowienia. Leżąc na łóżku, miałam w głowie tylko jedną myśl – pokażcie mi wreszcie mojego synka… Wtedy właśnie padły słowa, które zmieniły wszystko, zabrały nadzieje i rozpoczęły cierpienie, które trwa do dzisiaj.
“Pani synek prawdopodobnie jest chory, podejrzewamy Zespół Downa, ale u tak małego dziecka, konieczne są dodatkowe badania. Modliłam się, żeby to był zły sen, żeby lekarz się pomylił, by wszystko dobrze się skończyło. Do samego końca miałam nadzieję...
Po badaniach nie było już wątpliwości – Kornel urodził się z Zespołem Downa, i całe jego życie to stygmaty upośledzenia, które będziemy chcieli kolejno eliminować. Dla rodzica, który słyszy taką diagnozę, wali się świat, choć nie zna jeszcze nawet promila konsekwencji tej choroby. W takiej chwili liczy sie wygląd, który z czasem nie będzie miał znaczenia. Gdy opadają emocje, do głosu dochodzi serce! Matka bierze na ręce swoje dziecko, zaczyna je karmić, dotykać, głaskać, czuć jego ciepło. Tak rodzi się miłość do najsłabszego – miłość, która nie zniesie już żadnego cierpienia.
Kornelek bardzo słabo rozwijał się intelektualnie, nie chciał się z nami komunikować i zamykał się we własnym świecie. Prawdziwe nieszczęście miało dopiero przyjść. O ile rozwój intelektualny od początku kulał, o tyle motoryczne nasz synek rozwijał się bardzo dobrze. Bardzo szybko, jak na dziecko z Zespołem Downa, zaczął stabilnie siedzieć, a po kilku miesiącach przyszedł czas na pierwsze samodzielne kroki…
Cieszyliśmy się, że w swoim tempie, ale wciąż idzie do przodu, że może przyjdzie dzień, kiedy razem pójdziemy na spacer. Wtedy Kornel zaczął upadać, wić się z bólu… Najpierw robił kilka kroków, po czym padał, jakby ktoś podciął mu nogi. Rzepki w kolanach uległy zupełnemu zwichnięciu i nie znajdują się nawet we właściwym miejscu. Kornelek nie może chodzić, przewraca się, cierpi, bo takie uszkodzenie stawu to potworny ból.
Cierpiałam razem z nim, kiedy widziałam, jak choroba niszczy jego życie. Kiedy straciłam już nadzieję, pojawiło się światełko w tunelu… Leczeniem najbardziej skomplikowanych przypadków, takich jak u Kornelka, zajmują się lekarze w Paley European Institute.
Doktora Paleya i jego cudownego zespołu, chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Operacje, których się podejmują, przynoszą spektakularne efekty. Dla nich nie ma przypadków niemożliwych. Kornel dostał szansę na taką operację i tym samym nadzieję, że będzie chodził normalnie.
Cena za zdrowie mojego synka jest ogromna. Kwota za operację obu jego nóżek przerasta możliwości moje i rodziny. Dlatego proszę, pomóż nam! Bez Ciebie nie damy rady, bez Ciebie Kornel nigdy nie będzie chodził.