

Rano jak zawsze poszedł do szkoły – wieczorem leżał już na dziecięcej onkologii❗️Ratunku❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, dieta dla diabetyków
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, dieta dla diabetyków
Fundraiser description
8 grudnia 2023 roku to data, której nigdy nie zapomnimy. To właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że nasz synek jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. To właśnie tego dnia Kuba wyszedł rano do szkoły jak zupełnie zdrowy chłopiec, a wieczorem leżał już na dziecięcej onkologii – miejscu, które przypomina piekło na ziemi.
Gdy otrzymałam telefon z prośbą o odebranie synka ze szkoły z powodu złego samopoczucia, nie przeszło mi przez myśl, że może to być początek naszego koszmaru. Od razu pojechaliśmy do lekarza na badania, a pierwsze podejrzenia padły na infekcję wirusową. W końcu jeszcze wczoraj Kuba czuł się dobrze i był na treningu, a rano maszerował do szkoły.

Niestety, wyniki badań były wstrząsające i bezlitosne. Natychmiast trafiliśmy do szpitala. „Wasz syn ma białaczkę” – te słowa onkologa sprawiły, że serca zamarły nam na ułamek sekundy, a gardła zacisnęły się z przerażenia. Nagle wokół nas zrobiło się bardzo ciemno i cicho.
Chcieliśmy płakać i wyć z rozpaczy, lecz wiedzieliśmy, że nie możemy się załamać. Trwał wyścig z czasem i musieliśmy być silni – dla Kuby. Przez żyły syna popłynęły pierwsze dawki chemioterapii. W momencie diagnozy miał zaledwie 12 lat.

Życie naszej rodziny podzieliło się na dwie części: w szpitalu Kuba i tata, który musiał zrezygnować z pracy, by przy nim być, a w domu mama z młodszym synkiem, Adasiem. Z każdym kolejnym cyklem chemii pojawiało się coraz więcej skutków ubocznych, a Kuba stawał się coraz słabszy. Codziennie widzieliśmy, jak syn walczy z mdłościami i jak z jego głowy wypadały kolejne włosy.
Obecnie Kuba zakończył 4 cykle chemii i oczekuje na rozpoczęcie chemioterapii podtrzymującej. Niezbędny jest także przeszczep szpiku, nie ma jednak zgodnego dawcy. Początkowo ogromną nadzieją był Adaś – młodszy braciszek Kuby. Niestety, pomimo zgodności nie może on zostać dawcą. W ostatnim momencie kwalifikacji okazało się, że podobnie jak jego starszy brat, Adaś ma cukrzycę. To był dla nas ogromny cios – kolejna diagnoza u jednego z naszych dzieci oraz utrata szansy na przeszczep u drugiego. Znowu musimy czekać na cud – na znalezienie dawcy szpiku.

Wszystkie koszty związane z leczeniem Kuby, dojazdami do szpitala i rehabilitacją po przeszczepie są ogromne. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie – zwłaszcza gdy oboje musimy być teraz z naszymi dziećmi.
Jedyne czego chcemy, to by Kuba wyzdrowiał. Wszystko inne straciło dla nas znaczenie. Codziennie przed zaśnięciem marzymy o chwili, w której ten koszmar się już skończy. Marzymy, by Kuba był już w domu z nami i swoim młodszym braciszkiem. Prosimy, pomóż nam spełnić to marzenie.
Rodzice Kuby