Neuroborelioza mocniej atakuje Kubusia - pomóż!
Nierefundowana operacja neurologiczna
Ends on: 03 July 2023
Fundraiser description
Życie jest naprawdę niesprawiedliwe. Zwłaszcza wtedy, kiedy wielkie nieszczęścia spotykają małe, bezbronne i niewinne dzieci... Tak trudno się z tym pogodzić...
Nigdy nie sądziłam, że jeden mały, malutki kleszcz o wielkości zaledwie kilku milimetrów jest w stanie przekształcić życie człowieka w koszmar. Niestety, mój syn przekonał się o tym na własnej skórze...
Kubuś od trzech lat choruje na neuroboreliozę. Schorzenie pojawiło się 3 lata temu i przykuło naszego syna do szpitalnego łóżka na wiele długich tygodni.
Wszystko działo się bardzo szybko. Najpierw ugryzienie kleszcza, później silne bóle głowy, wysoka gorączka i infekcja dróg oddechowych. Za chwilę niedowład nerwu twarzowego po stronie lewej i zaburzenie mięśni mimicznych. Byłam przerażona! Szybko trafiliśmy do szpitala, gdzie synek przeszedł szereg badań, które jasno wskazały neuroboreliozę.
W wyniku postępującej choroby u Jakuba pojawiło się groźne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i obwodowy obustronny niedowład nerwu twarzowego. Konieczne było wdrożenie natychmiastowego specjalistycznego leczenia. Po wielu tygodniach ciężkiej walki – hospitalizacji, badań, poszukiwania odpowiednich specjalistów, w końcu udało nam się zapanować nad chorobą i wrócić do domu.
Obecnie od tych dramatycznych chwil dzielą nas trzy lata. Jednak neuroborelioza odcisnęła ogromne piętno na życiu Jakuba. Naszą codziennością stały się regularne wizyty u specjalistów, rehabilitacje i kontrole....
Niestety, w ostatnich tygodniach choroba znów zaczęła o sobie przypominać. Jakuba bolą stawy, mięśnie, głowa. Codziennie płacze z bólu. Konieczna jest specjalistyczna operacja – mikrodekompresja naczyniowa. Jednak koszt zabiegu jest ogromny i znacznie przekracza nasze możliwości finansowe.
Codzienne rano budzę się i czuję narastające poczucie lęku. Boję się, że jeśli Jakub nie podejmie odpowiedniego leczenia oraz rehabilitacji, choroba w szybkim czasie może doprowadzić do kolejnych katastrofalnych skutków...
Choć na placu boju jestem zupełnie sama, niestraszna mi jest walka o zdrowie mojego dziecka. Jestem matką samotnie wychowującą czworo dzieci, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak prosić Was o pomoc... To jedyna szansa, aby w przyszłości mój syn mógł wieść normalne i szczęśliwe życie.
Błagam o pomoc...
Hanna, mama