

Przez nieuleczalną chorobę moja córka strasznie cierpi❗️Błagam, pomóż❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Dni, w których moja córka nie cierpiała z bólu myślę, że mogłabym policzyć na palcach jednej dłoni. Nieuleczalna choroba zabiera jej wszystko, co najpiękniejsze – młodość, radość i sprawność. Chciałabym zabrać od niej cierpienie. Chciałabym, aby mogła w końcu doznać ukojenia. Niestety los nie jest dla Laetiti łaskawy.
Poznajcie naszą historię…
Gdy byłam w 7. miesiącu ciąży wyjechałam do Francji, aby razem z ojcem Laetiti móc oczekiwać wspólnie na przyjście naszego małego cudu. Dotychczas wszystko układało się pomyślnie, czułam się dobrze, ciąża przebiegała bezproblemowo. Niestety, całą naszą radość przerwało nagłe krwawienie!
Lekarze postanowili wykonać pilne cesarskie cięcie. Liczyła się każda minuta! Na szczęście nasza córeczka przyszła na świat cała i zdrowa. Towarzyszyły mi wspaniałe emocje, pierwsze dziecko, wyśnione, wymarzone! Laetitia była moim najskrytszym marzeniem. Myślałam, że teraz już wszystko będzie dobrze – nie mogłam się bardziej pomylić.

Córeczka w ciągu trzech dni, ani razu się nie wypróżniła, lekarze zaczęli wykonywać specjalistyczne badania. Gdy przyszli z diagnozą, rozpoczął się mój największy koszmar!
Już po trzech dniach od urodzenia, lekarze stwierdzili u mojej córki chorobę Hirschprunga. Jest to wada wrodzona, polegająca na braku zwojów nerwowych śródściennych w końcowym odcinku jelita grubego.
Przez kolejne miesiące walczyli o życie mojej córeczki. Laetitia przeszła w tym czasie, aż dwie operacje ratujące życie – jej stan był krytyczny! Finalnie moje maleństwo wygrało walkę o to, co najważniejsze. Niestety, choroba nie była litościwa i do dziś nie chce odpuścić.

W kolejnych latach, gdy moja córeczka dorastała, jej organizm atakowały kolejne choroby. Było ich tak wiele, że lekarze rozkładali z bezsilności ręce, nie wiedząc, jak temu zaradzić i jak mają dalej leczyć Laetitię. Wróciłam z córką do Polski, gdzie w pojedynkę zaczęłam walczyć o jej dalszą, specjalistyczną diagnostykę.
We Francji mogłyśmy liczyć na ogromne wsparcie państwa, ale nie było możliwości wykonania np. rezonansu magnetycznego czy USG. Niestety, naszą ostatnią szansą na zdobycie kluczowej odpowiedzi na pytanie „co tak naprawdę dolega mojemu dziecku?”, okazało się badanie DNA.
Jest ono bardzo drogie, jego cena mocno przerastała moje możliwości finansowe, ale w końcu otrzymałyśmy główną przyczynę wszystkich chorób. Diagnoza mnie przeraziła. Okazało się, że Laetitia cierpi na Zespół Ehlersa–Danlosa. Jest to nieuleczalna choroba, która prowadzi do całkowitej niepełnosprawności i życia na wózku inwalidzkim. Mój świat się zawalił, przecież każda matka najbardziej pragnie dla swojego dziecka tylko jednego – zdrowia.

Aby moje dziecko mogło żyć bez bólu i cierpienia, musi cały czas być rehabilitowane oraz poddawane specjalistycznemu leczeniu u wielu specjalistów. Wiem, że choroba będzie postępowała, dlatego muszę działać szybko i intensywnie.
Dotychczas dawałam sobie radę sama i nie musiałam prosić nikogo o pomoc, ale sytuacja zrobiła się krytyczna. Chcę dać mojej córeczce wszystko, co najlepsze, jak najlepszą opiekę, ale na to potrzebne są środki, których zaczyna mi brakować.
Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc. Moja córka już nie może nawet chodzić, w nocy nie śpi przez nieustanny ból. Tak bardzo chciałabym móc dalej jej pomagać. Zawsze będę ją wspierać, potrzebuję jedynie finansów, aby móc dalej walczyć o jej jak najdłuższe życie bez cierpienia. Jeśli możesz proszę, POMÓŻ!
Mama Laetiti