Fundraiser finished
Lena Krupicka - main photo

Śmiertelna choroba odbiera Lence siły. Pomóż w walce o lepsze jutro!

Fundraiser goal: Turnus rehabilitacyjny, asystor kaszlu, sprzęt ortopedyczny, pionizator

Fundraiser started by:
Lena Krupicka, 8 years old
Legionowo, mazowieckie
rdzeniowy zanik mięśni
Starts on: 5 December 2019
Ends on: 29 May 2020
PLN 92,863(103.03%)
Donated by 4212 people

Pledge 1.5% of tax to me

KRS0000396361
Purpose of 1.5% of tax0059881 Lena

Fundraiser goal: Turnus rehabilitacyjny, asystor kaszlu, sprzęt ortopedyczny, pionizator

Fundraiser started by:
Lena Krupicka, 8 years old
Legionowo, mazowieckie
rdzeniowy zanik mięśni
Starts on: 5 December 2019
Ends on: 29 May 2020

Fundraiser description

Boję się… Każdy dzień to strach, walka i próba ocalenia szczątków normalności. Na tę chorobę nie ma lekarstwa. Próbujemy ją zatrzymać, ale bez specjalistycznego sprzętu i rehabilitacji nie mamy szans na zwycięstwo. Przed Lenką reszta życia…. nie wiemy, ile dni będzie jej dane stawiać czoła potwornej chorobie. Nie wiem, jak długo ja uniosę to brzemię.. 

Bliźniaczki Pola i Lenka są moim darem z niebios. Wiele osób zapowiadało, że to będzie wielkie wyzwanie, ale ja od ich pojawienia się na świecie cieszyłam się każdym dniem. Bycie mamą bywa wyczerpujące, ale każdy uśmiech rekompensuje trudy. Codziennie uczyłam się o nich czegoś nowego, aż w końcu moje obserwacje zaczęły budzić niepokój… 

Na początku trochę je porównywałam, urodzone jednego dnia, podobne jak dwie krople wody. Do pewnego momentu szły krok w krok, aż w pewnym momencie Lenka zaczęła zostawać w tyle. Nie potrafiła usiąść. Początkowo próbowała, ale małe ciało odmawiało współpracy. To był dla mnie pierwszy sygnał alarmowy, ale lekarze nie zauważali nic niepokojącego. Wciąż jak mantrę powtarzano, że taki jej urok, że jest nieco leniwa, że jeszcze przyjdzie na nią czas. Im bliżej roczku, tym bardziej słabła… Doszliśmy do momentu,  w którym głowa była za ciężka, by trzymać ją w górze. Nie miała siły, by pełzać, raczkować, o wstawaniu nie wspominając. Nasza wędrówka przez gabinety lekarskie trwała wiele miesięcy. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy umierałam ze strachu… 

Lena Krupicka

Mówiono, że pomoże rehabilitacja. Chwilę później powiedziano, że powinniśmy ją jak natychmiast wstrzymać. Tylko po to, by za kilka tygodni rozpocząć ją na nowo. Ten bałagan, chaos i brak informacji doprowadzały mnie do obłędu. Brak szpitalnego łóżka, niemożliwość przeprowadzenia badań. Całkowita bezradność… W dzień byłam silna, musiałam być, dla moich dziewczynek, a w nocy wylewałam morze łez w obawie o zdrowie Lenki. 

Dopiero, kiedy skończyła 16 miesięcy usłyszałam przerażającą diagnozę. Rdzeniowy zanik mięśni odbierał mojej córeczce siły, samodzielność, a wkrótce miał zabrać to, co najcenniejsze: ŻYCIE. Ta wiadomość zwaliła mnie z nóg. Wreszcie dostałam odpowiedź na pytanie, co się dzieje, ale to nie były słowa, które chciałam usłyszeć. Chciałam wierzyć, że Lenka po intensywnych ćwiczeniach stanie na nogi, zacznie gonić swoją bliźniaczkę i niebawem zobaczę ich wspólne zabawy. 

Każdy mój dzień to walka. Z terminami, z wyrzutami sumienia, brakiem środków, chorobą. Mam dwójkę dzieci, wychowuję je samodzielnie. Chciałabym dzielić uwagę po równo, poświęcać tyle czasu, ile potrzebują. Wiele razy poległam na założeniach. Jedynym pewnym punktem każdego dnia jest rehabilitacja. Zabawy, beztroska schodzą na dalszy plan. Wszystko podporządkowane jest Lence i jej potrzebom… Sen z powiek spędzają mi koszty leczenia, których nie jestem w stanie pokryć. Sprzęt, rehabilitacja, to ogromne sumy. Każda z tych rzeczy ratuje moją córeczkę przed wyrokiem śmierci, przed zachłyśnięciem wydzieliną, przed całkowitym unieruchomieniem, przed potwornym bólem.

Nie chciałam prosić o pomoc. Gdyby miała być dla mnie, pewnie nie zdobyłabym się na odwagę. Ale tu chodzi o dziecko. O człowieka, który na świecie nie zrobił nic złego, a mimo to trawi ją ból. Potrzebuję pomocy! Armii ludzi, którzy dadzą mojemu dziecku szansę. Spójrz na jej uśmiech, nie jestem gotowa, na świadomość, że patrzę na niego po raz ostatni... 

Lenka żyje, dzięki leczeniu, które powstrzymuje rozwój choroby, ale nie wiemy, czy uda się ją ochronić. Codziennie patrzę na moje dwa skarby i mam marzenie, by zobaczyć je przy wspólnej zabawie. Chciałabym, trzymając je za ręce pokazywać świat. Nie mogę. Muszę patrzeć jak ona się męczy i szukać pomocy - wszędzie, bo to dla nas jedyna szansa na to, by wspólnie planować jutro.

____

Zbiórkę Lenki można wspierać biorąc udział w licytacjach organizowanych w grupie na Facebooku

Select a tag
Sort by
  • Marta
    Marta
    Share
    PLN 195

    Paznokietki dla Lenki

  • Dorota Laskowska
    Dorota Laskowska
    Share
    PLN 60

    Dres

  • Michał Kaźmierek
    Michał Kaźmierek
    Share
    PLN 80

    Podarki Sercem Dziergane

  • Anonymous donation
    Anonymous donation
    Share
    PLN 50
  • Renata Pielesiak
    Renata Pielesiak
    Share
    PLN 100

    Ciasteczka

  • Elżbieta Górna
    Elżbieta Górna
    Share
    PLN 40

    Donation made via money box Armia Gosi dla Lenki

This fundraiser is finished. See other Beneficiaries who are waiting for your support.

DonateDonate