

By nieszczęśliwy upadek nie okazał się dożywotnim wyrokiem!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Jesteśmy małżeństwem od ponad 45 lat. Bez względu na to, co spotkaliśmy do tej pory na swojej drodze, zawsze wiedzieliśmy, że możemy na sobie polegać, że gdy przyjdzie trudny moment razem uda nam się go przezwyciężyć. Tak jest również teraz. Wskutek nieszczęśliwego wypadku Leszek stracił sprawność, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, aby mógł odzyskać zdrowie i jak najszybciej wrócić do domu, do normalności…
2 kwietnia 2022 roku - tej daty wraz z mężem nie zapomnimy do końca życia. To wtedy Leszek upadł i uszkodził rdzeń kręgowy. Uraz okazał się bardzo rozległy. Mąż przeszedł operację, jednak okazało się, że to nie wystarczy, aby wrócił do sprawności. Tuż po zabiegu Leszek trafił na oddział neurochirurgii w Szczecinie. Dopiero po czasie możliwe stało się stopniowe przywracanie jego ciału mobilności. Mąż przebywa teraz na szpitalnym oddziale rehabilitacji neurologicznej, gdzie lekarze i rehabilitanci próbują postawić go na nogi.
Mąż jeszcze przed wypadkiem chorował na przepuklinę kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, w wyniku której kilkukrotnie tracił czucie w lewej nodze. Leszek przepracował również kilkadziesiąt lat w szkodliwych warunkach, przez co jego kręgosłup był bardzo podanty na urazy.

Z moim zdrowiem też nie jest najlepiej. W 2012 roku wskutek wykrytych u mnie zmian, musiałam przejść skomplikowaną operację, a w 2018 roku zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór nerki z przerzutami na pęcherz moczowy. Nerkę trzeba było usunąć. Obecnie jestem w trakcie kontynuacji leczenia, co uniemożliwia mi podjęcie opieki nad mężem.
Wraz z połową września, gdy Leszek opuści już szpital, chciałabym, aby miał możliwość dalszej rehabilitacji, dostęp do niezbędnego sprzętu rehabilitacyjnego i ćwiczeń, które pomogą mu w dalszym ciągu usprawniać ciało. Szansę na to daje pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym, ale niestety, koszty z tym związane, są dla nas niewyobrażalnie duże.
Nie mogę patrzeć, jak Leszek cierpi. Codziennie w jego oczach widzę ból, zarówno ten fizyczny, jak i psychiczny. Mąż tak bardzo chce znów stanąć na nogi... Tak wiele już razem przeszliśmy, pragnę stać u jego boku jeszcze wiele kolejnych lat. Nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że nie mogę mu sama pomóc, ale liczę na Wasze wielkie serca i wsparcie. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o przyszłość Leszka, podarować mu największy prezent - nadzieję na powrót do sprawności.
Jolanta, żona