

Najbardziej złośliwy nowotwór zaatakował Łucję❗️Pomóż jej wygrać❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Łucja ma 12 miesięcy i właśnie skończyła 12 chemię. Z dnia na dzień jest coraz słabsza. Przestała mówić. Nie może się rozwijać! Myśleliśmy, że poradzimy sobie sami, ale teraz bardzo się BOIMY! Te słowa ledwo przechodzą nam przez gardła, ale nie mamy wyboru: pomóżcie ratować życie naszej córeczki!
Łucja przyszła na świat z 10 punktami w skali Apgar. Była bardzo pogodnym i spokojnym dzieckiem. Pewnego dnia zaczęła mocno gorączkować. Mimo wprowadzonego leczenia wysoka temperatura nie ustawała. Zdecydowaliśmy się pojechać na SOR. Córeczce zrobiono badania krwi i moczu oraz USG brzucha i nerek. Wtedy dowiedzieliśmy się, czym jest piekło rodzica…
W nerce naszej 8-miesięcznej córeczki wykryto 7-centymetrowego guza! Łucja natychmiast rozpoczęła chemioterapię, a po niej operację wycięcia całej nerki! Lekarze byli dobrej myśli, nie zauważyli zwapnień i przerzutów w innych narządach. Jednak wyniki biopsji przyniosły koszmar, którego nie jesteśmy w stanie pojąć…

Pamiętamy, gdy po powrocie ze szpitala w naszym domu rozdzwonił się telefon. Choć czekaliśmy na niego z niecierpliwością, bardzo baliśmy się odebrać połączenie. Pani doktor, zamiast przekazać dobre informacje, mówiła o dalszym leczeniu i wdrożeniu silniejszej chemioterapii. Ciężko byłam nam cokolwiek zrozumieć. Przecież Łucja miała być zdrowa!
Badania wykazały, że 85% nowotworu wciąż jest żywa! Dowiedzieliśmy się, że córka ma najbardziej złośliwą postać guza Wilmsa… To był dla nas ogromny szok! Głęboko wierzyliśmy, że szybka operacja uratuje córeczkę od dalszego bólu. Dziś oglądamy nie tylko jej cierpienie... Widzimy, jak Łucja stoi na ringu z bezlitosnym przeciwnikiem! Jak bacznie przygląda jej się śmierć...
Łucję czeka jeszcze wiele serii ostrej chemioterapii. Każda z nich wpływa do jej żył przez 6 długich godzin. Ratuje jej życie, jednocześnie wyniszczając drobne ciało. Wyniki krwi spadają i obawiamy się, że konieczne będzie jej przetoczenie! Brutalne leczenie powoduje ogromny regres w funkcjonowaniu naszej Kruszynki. Łucja nie powie nam, że tak bardzo boli. Że jest głodna, albo spragniona. Może tylko płakać i zatapiać się w naszych ramionach. Zupełnie bezbronna....
Los postawił przed nami wyzwanie, z którym nie poradzimy sobie sami. Tylko jedno z nas może pracować, podczas gdy drugi rodzic musi na stałe być przy córeczce. Walka o życie jest nie tylko trudna, ale także niezwykle kosztowna! Choroba Łucji jest nieprzewidywalna, o czym już boleśnie się przekonaliśmy. Musimy być gotowi na każdą ewentualność...
Z serca prosimy o Waszą pomoc. Walczymy o życie własnego dziecka, nic więcej się nie liczy. Jeśli Łucji zabraknie, czego będziemy szukać na tym świecie?
Sandra i Sebastian, Rodzice