

Stan Magdy nieustannie się pogarsza... Proszę, pomóż!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, leczenie alternatywne
The fundraiser includes alternative therapy
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, leczenie alternatywne
The fundraiser includes alternative therapy
Fundraiser description
Moja żona kilka lat temu ciężko zachorowała... Wszystko zaczęło się od lekkiego osłabienia. Na początku były delikatne zawroty głowy, które pojawiały się sporadycznie. Niestety z czasem zawroty stały się silniejsze i to do tego stopnia, że żona przestała wychodzić z domu!
Magda trafiła do szpitala we Włocławku. Tam padło pierwsze podejrzenie – ataksji móżdżkowej o nieznanej etiologii, ale na tamtym etapie ostateczna diagnoza nie zapadła. Żona została wypisana do domu bez odpowiedzi, musieliśmy rozpocząć diagnostykę we własnym zakresie.
Stan Magdy się pogarszał. Jeździliśmy po całej Polsce, by poznać odpowiedź, co jej dolega! Od prywatnych lekarzy neurologów w Poznaniu, Bydgoszczy aż do Krakowa. W końcu żona trafiła do szpitala, gdzie została przebadana od stóp do czubka głowy. Ale tam również nie specjaliści nie byli w stanie podać nazwy choroby. Stwierdzili chorobę genetyczną, prawdopodobnie nieuleczalną.
Wpadłem na pomysł, żeby zrobić badanie na boreliozę. Wynik okazał się być pozytywny. Ucieszyłem się, że w końcu znalazłem chorobę I zaczynamy leczenie. Zaczęło się wykupowanie leków, ziół, antybiotyków. Prywatne badania i terapie, które mocno naruszyły budżet. Mijały miesiące, ale niestety nic nie pomogło. Zrobiliśmy prywatnie badania w kierunku ataksji – wyniki nic nie wykazały.
W końcu udało mi się namierzyć profesor od chorób rzadkich w Krakowie. Zgodziła się nas przyjąć na NFZ. Pojechaliśmy tam i zaczęły się badania. Pani profesor zrobiła badania na 300 genów i wyniki nic nie pokazały. Zostało zrobione jeszcze dodatkowo badanie autonomiczne i na podstawie wywiadu stwierdziła zwyrodnienie wieloukładowe… Schorzenie, na które nie ma leku.
Choroba zaczęła bardzo szybko postępować. Obecnie żona jest praktycznie leżąca. Ma przyznany znaczny stopień niepełnosprawności i całkowitą niezdolność do samodzielnej egzystencji. Jesteśmy załamani sytuacją, która nas spotkała. Ostatnio siostra Magdy znalazła klinikę witaminową w Toruniu, gdzie stosują alternatywne leczenie. Nie wiem, czy to pomoże, ale zawsze jest jakaś nadzieja.
Niestety ta forma leczenia jest dosyć kosztowna, ponieważ jeden dzień kroplówek z zastrzykami to koszt około 1000 złotych. zona musiałaby tam jeździć przynajmniej 3 razy w tygodniu, co stanowi dla nas ogromne wyzwanie finansowe. Nie posiadamy takich funduszy… Dlatego z całego serca proszę dobrych ludzi o pomoc!
Witold, mąż Magdy