

Adaś urodził się martwy... Potrzebne drogie leczenie – POMOCY❗️
Fundraiser goal: Leczenie operacyjne w Izraelu
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie operacyjne w Izraelu
Fundraiser description
Adaś urodził się martwy… Po porodzie przez 20 minut nie okazywał oznak życia… To prawdziwy cud, że jest dziś ze mną. Przerażające początki pozostawiły jednak okrutne ślady. Żeby uratować Adasia i dać mu szansę na normalne życie, musimy pilnie wyjechać do Izraela. Tam znajduje się klinika, która może go uratować. Proszę o pomoc!
Synek w marcu skończył roczek. Jest w bardzo złym stanie, mierzy się na co dzień z poważnymi napadami padaczkowymi, które uszkadzają jego mózg… Lekarze przepisali Adasiowi leki, niestety nie przynoszą one znaczącej poprawy. Mało jest na świecie miejsc, które wiedzą, jak leczyć naszego syna. Zwróciliśmy się do kliniki w Izraelu, która zaproponowała nam nowoczesne leczenie!

Będzie ono polegało na neurochirurgicznym usunięciu ogniska padaczki w mózgu za pomocą robota ROSA oraz głęboka stymulacja mózgu. To daje ogromną nadzieję na poprawę stanu synka. Niestety kosztuje majątek… A nam po ponad roku walki brakuje już pieniędzy… Dlatego przychodzę błagać o pomoc!
Tragiczna historia Adasia zaczęła się, gdy nagle odeszły mi wody. Zadzwoniliśmy po karetkę. Poród był niezwykle trudny. W jego trakcie okazało się, że synek ma zaawansowaną hipoksję. To niedobór tlenu w komórkach… Był on tak długi, że poważne konsekwencje były nieuniknione. Gdy się urodził, nie okazywał oznak życia! Ja krzyczałam i płakałam z przerażenia, a lekarze w tym czasie ratowali mojego dziecko. Stał się cud i Adaś przeżył!

Po udanej akcji reanimacyjnej, od razu został przeniesiony na oddział intensywnej terapii. Pierwsze 3 dni życia spędził pod respiratorem. Potem przywieziono go do innego szpitala, specjalizującego się właśnie w tak trudnych przypadkach. Lekarze codziennie po trochu próbowali doprowadzać Adasia do lepszego stanu. Synek zaczął jednak oddychać samodzielnie dopiero po 1,5 miesiąca…
Po wyjściu do domu pojawiły się kolejne poważne objawy. Zaczęliśmy leczyć potworne skurcze, które dręczyły Adasia. Praktycznie każdego dnia jeździliśmy do różnych lekarzy i centrów rehabilitacyjnych, szukając dla niego pomocy.

Wszyscy mówili nam, że Adaś nie przeżyje, żebyśmy go zostawili i nie psuli sobie życie. Te słowa strasznie mnie radziły, bo my nigdy go nie zostawimy! Będziemy z nim zawsze, to jest nasze dziecko i zrobimy dla niego wszystko!
Prosimy, pomóżcie nam! Zaproponowane leczenie jest dużą szansą dla Adasia. My w tę szansę wierzymy i żyjemy nadzieją na uratowanie naszego chłopca! Strach, czy synek przeżyje kolejny dzień towarzyszy nam od chwili narodzin i nie odpuszcza nawet przez chwilę. Błagam o wsparcie!
Natalia, mama