

Trwa walka z RAKIEM❗️Pomóż ratować życie kochającego męża i taty trójki dzieci❗️
Fundraiser goal: Nierefundowane leczenie onkologiczne, podanie komórek dendrytycznych
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Nierefundowane leczenie onkologiczne, podanie komórek dendrytycznych
Fundraiser description
Już od początku ostatnich wakacji przeczuwaliśmy, że dzieje się coś złego ze zdrowiem mojego męża, ale idealne wyniki badań laboratoryjnych i USG jamy brzusznej uśpiły naszą czujność. Dopiero gastroskopia wykonana na początku września ujawniła prawdziwą przyczynę dolegliwości – rak gruczołowy górnej części trzonu żołądka. Duży, rozlany, naciekający na przełyk, szybko rosnący, utrudniający przełykanie pokarmu.
W ten sposób dowiedzieliśmy się, że do naszej szczęśliwej rodziny wtargnął potwór, a za żywiciela wybrał sobie mojego ukochanego męża Mariusza – cudownego ojca trójki naszych dzieci, człowieka bez nałogów, o dobrym sercu i łagodnym charakterze, który nikomu nie odmawiał pomocy.
Z chwilą diagnozy wkroczyliśmy w mroczny etap życiowy, naznaczony ogromnym strachem, cierpieniem psychicznym moim i dzieci, potęgowanym dodatkowo bólem fizycznym męża. Wkroczyliśmy w czas pozbawiony marzeń na przyszłość, odarty z radości życia, ale jednocześnie zaczęliśmy doceniać każdy spędzony razem dzień.
Czas zaczął płynąć nienaturalnie szybko, za szybko. Mąż przyjął cztery kursy przedoperacyjnej chemioterapii, bardzo silnej, złożonej z trzech cytostatyków i obarczonej licznymi powikłaniami. Niestety, tomograf wykonany tydzień po ostatniej chemii wykazał progresję nowotworu – nacieki guza powiększyły się, a ich grubość na wpuście żołądka wzrosła z 28 mm aż do 40 mm!

W styczniu Mariusz przeszedł operację usunięcia całego żołądka, dwunastnicy, fragmentu przełyku i części węzłów chłonnych. W momencie operacji guz zajmował już połowę żołądka. Na szczęście ta ciężka operacja przebiegła pomyślnie i po niespełna dwóch tygodniach pobytu w szpitalu mój wychudzony i osłabiony chorobą mąż wrócił do domu, do dzieci. Ten dzień powrotu do domu był jednym z lepszych momentów w jego chorobie.
Niestety, nie jest to koniec zmagań z chorobą, gdyż badania histopatologiczne potwierdziły najgorsze – komórki nowotworowe nadal są obecne w organizmie i uzyskano jedynie częściową odpowiedź. Obecnie mąż przyjmuje chemioterapię pooperacyjną według identycznego schematu, jak przed operacją. Nie ma żadnej innej alternatywy leczenia.
Dlatego usilnie szukamy możliwości leczenia za granicą. Gdzie? Jeszcze dokładnie nie wiemy, ponieważ wstępne konsultacje i kwalifikacje do leczenia są płatne, a ich koszt może wynosić nawet 10 000 euro! Ostateczny kosztorys leczenia poznamy po przejściu etapu kwalifikacji. Kontaktujemy się z przedstawicielami pośredniczącymi w odnalezieniu i organizacji odpowiedniego leczenia w Europie, ale też poza jej granicami. Takie leczenie jest możliwe, ale już wiemy, że będzie bardzo kosztowne. Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, co posiadamy i tak nie będziemy w stanie udźwignąć tych kosztów.
W imieniu swoim, Mariusza i naszych dzieci bardzo proszę o pomoc w zebraniu środków na leczenie, jak również o udostępnianie zbiórki. Każdy gest wsparcia jest dla nas na wagę złota i daje nadzieję na ratowanie tego, co najcenniejsze – życia.
Halina, żona