

Ogromny ból obezwładnia Martę. Pomóż matce trójki dzieci❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Zaczęło się od zwykłego bólu głowy. Później doszły omdlenia, ból mięśni rąk i nóg. W sierpniu 2024 roku trafiłam na SOR. To wtedy usłyszałam diagnozę: zespół Arnolda-Chiariego. To choroba neurologiczna, w której dochodzi do nieprawidłowości w mózgu. Moje życie zamieniło się w nieustanną walkę z bólem!
Ataki są bardzo częste. Zdarzają się nawet dwa razy w ciągu dnia. W dużej mierze zależą od tego, co robię. Przy schylaniu migdałki mózgowe naciskają na rdzeń kręgowy, co powoduje bardzo silny ból głowy. Nie potrafię wtedy funkcjonować, nie mam sił, by podnieść się z łóżka. Zamykam się w ciemnym pokoju, biorę silne leki i czekam, aż ból minie. Oprócz tego stale towarzyszą mi intensywne dolegliwości mięśni rąk i nóg. Ból jest tak silny, że zwykłe chodzenie stało się dla mnie niesamowitym wysiłkiem.
Jestem pod stałą opieką neurochirurga. W kwietniu dowiedziałam się, że konieczna jest operacja głowy. To dla mnie jedyna szansa, by uniknąć kolejnego ze skutków choroby – niedowładu nóg. To dla mnie ogromne zagrożenie. Nie wyobrażam sobie życia na wózku. Mam trójkę dzieci, które mnie potrzebują! Termin operacji został wyznaczony na czerwiec tego roku. Lekarze nie dają gwarancji, że po operacji choroba ustąpi, ale jest szansa, że przynajmniej spowolni swój rozwój.

W przypadku mojej choroby, oprócz operacji, konieczna jest również fizjoterapia. Uczęszczałam na zajęcia terapeutyczne w ramach NFZ, po których dostrzegłam niesamowite efekty. Dzięki rehabilitacji zmniejszył się ból kręgosłupa i ból nóg. Niestety, wyczerpałam już limit dostępnych wizyt. Rehabilitacja odciążyła mnie, byłam w stanie dać od siebie więcej, nie spędzałam całych dni w łóżku. Czułam namiastkę normalności.
Pragnę być sprawna dla moich dzieci. Fabian i Martynka są w wieku nastoletnim. Staś skończył dopiero 2 latka. Staram się być silna. Staram się być dla nich jak najlepszą mamą. Są jednak dni, w których ból mnie obezwładnia. Nie mam czasem sił, by wziąć na ręce mojego najmłodszego synka. To okropne widzieć w sobie tak ogromną niemoc.
Długo zastanawiałam się nad tym, czy zwrócić się o pomoc. Mój najstarszy syn, Fabian, pewnego wieczoru przyszedł do mnie i powiedział: „Mamo, ja widziałem takie zbiórki. Chodź, spróbujemy, może się uda”. Więc spróbowaliśmy i teraz zwracamy się do Was, drodzy Darczyńcy, z prośbą o wsparcie. Każda pomoc jest dla mnie ulgą w bólu, szansą, by być obecną w życiu moich dzieci!
Marta