

PILNE: Nowotwór złośliwy zabiera młode życie❗️RATUNKU❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Mam na imię Ewa i jestem mamą 9-letniego Wojtka – chłopca, który do niedawna żył pełnią życia. Wojtek zawsze był pełen energii, kochał grać w piłkę nożną, biegać, spędzać czas z kolegami. Nigdy nie sądziłam, że nasze życie może się tak dramatycznie zmienić.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Wojtek od czasu do czasu skarżył się na ból nóg, ale wydawało się to normalne – w końcu był bardzo aktywny, trenował. Myślałam, że to zmęczenie, czy zakwasy. Gdy 22 grudnia syn po raz kolejny poskarżył się na bolące nogi, coś mi nie pasowało. Ból był okropny, Wojtek bardzo cierpiał. Następnego dnia było jeszcze gorzej, dlatego pojechaliśmy na SOR.
Tam rozpoczął się nasz koszmar. Lekarze robili badania, prześwietlili nogi, ale nic niepokojącego nie znaleźli. Mimo podania silnych leków Wojtek nadal nie mógł znieść bólu, więc skierowano nas do drugiego szpitala. Wykonany 24 grudnia rezonans ujawnił przed nami okrutną prawdę – w kręgosłupie Wojtka znajdował się GUZ!

"Musimy natychmiast operować" – usłyszałam. Byłam w szoku. Wpatrywałam się w monitor komputera, na którym lekarz pokazywał wyniki badania i łzy same płynęły po moich policzkach...
Dwie godziny później Wojtek był już na sali operacyjnej. Lekarze usunęli guza, który uciskał na rdzeń kręgowy. Wojtkowi groził paraliż! Stąd te wszystkie bóle nóg, bóle głowy... Już wszystko było jasne. Jasne i przerażające...
Po operacji Wojtek musiał na nowo nauczyć się chodzić. Każdy krok był bolesny, ale podczas codziennej rehabilitacji syn robił bardzo duże postępy. Wydawało się, że najgorsze mamy już za sobą. Co prawda lekarze uprzedzali, że nie wiadomo, czy zmiana nie jest nowotworowa, ale skłaniali się jednak, że nie jest to nic groźnego. Wypisano nas do szpitala – wyniki histopatologiczne miały przyjść za 2 tygodnie. Jakie było moje zdziwienie, gdy na drugi dzień usłyszałam w telefonie głos lekarza – "Proszę wracać, to nowotwór złośliwy!" Zamarłam.

Od 9 do 21 stycznia Wojtek przebywał na oddziale, gdzie przechodził kolejne badania. Rozpoczęliśmy też chemioterapię – obecnie jesteśmy po pierwszym cyklu małej chemii, od przyszłego piątku rozpoczynamy dużą chemię, która będzie trwać aż 6 dni!
Wojtek jest bardzo osłabiony, ale dzielnie walczy o powrót do zdrowia i sprawności. Każdego dnia przechodzi rehabilitację i dziś jest już w stanie chodzić przy ścianie. Są dni, kiedy płacze, bo nie chce wracać do szpitala, ale mimo bólu i zmęczenia powtarza, że musi być silny. Tak bardzo chce wrócić do dawnego życia, do szkoły i kolegów...
Przed nami długa droga. Chemioterapia, badania i konieczna, specjalistyczna rehabilitacja. Sami nie będziemy w stanie udźwignąć wszystkich kosztów leczenia, dlatego już teraz chcemy prosić Was o pomoc. Każda wpłata, każde udostępnienie tej zbiórki daje nam nadzieję, że Wojtek pokona chorobę. Prosimy, pomóżcie nam w tej nierównej walce. Jesteście naszą nadzieją...
Rodzice Wojtka