

Spokojne życie, kochająca żona i dwie cudne córeczki... Potem po Roberta przyszedł NOWOTWÓR❗️RATUJ❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Wszystko zaczęło się w 2021 roku. To właśnie wtedy nasz świat się zatrzymał i zaczął walić – kawałek po kawałku. Do dziś słyszę głos onkologa, gdy przekazywał nam najokrutniejsze z wieści. U mojego męża zdiagnozowano nowotwór opon mózgowych.
Najpierw była biopsja, potem drenaż zewnętrzny, który skończył się zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych i padaczką. Robert cierpiał na potworne bóle głowy, zawroty, podwójne widzenie. Radioterapia dała nam cień nadziei, uśpiła nowotwór – jednak tylko na pół roku. Później guz znów zaczął rosnąć, stawał się coraz większy i groźniejszy.

W styczniu 2025 roku Robert przeszedł kolejną operację – lekarze usunęli nowotwór w całości. Niestety, tym razem los również był wobec męża wyjątkowo okrutny: ze względu na komplikacje konieczna była szybka reoperacja. Potem tracheostomia, by mógł oddychać i założenie PEG-a, by mógł być karmiony.
Dziś mój mąż, tatuś naszych najukochańszych córeczek ŻYJE. I to jest najważniejsze. Przed nami jednak walka o kolejny cud – o powrót do sprawności. Robert ma niedowład połowy ciała, nie widzi dobrze na jedno oko, prawie nie słyszy na jedno ucho, nie może samodzielnie jeść, ma problemy z mową i oddychaniem.

Mąż przebywa teraz na oddziale rehabilitacyjnym, ale to za mało. Potrzebuje intensywnej, specjalistycznej rehabilitacji, która daje szansę na to, że kiedyś znów wstanie. Że nasze córeczki usłyszą od niego: "Kocham Was", że jeszcze raz weźmie je na ręce, przytuli... i po prostu będzie. Niestety, koszty związane z walką o jego powrót do zdrowia są jednak zawrotne: zaledwie jeden turnus kosztuje 25 tysięcy złotych!
Robert zawsze był opoką naszej rodziny – oddany mąż, ukochany tatuś... Nasze dziewczynki wciąż pytają, kiedy wróci do domu. Codziennie tęsknią i czekają… a ja z nimi. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc, bo wierzę, że ludzkie serca jednoczą się właśnie w obliczu tych największych tragedii. Bo wierzę, że dobro wraca i że razem damy radę. Proszę Was, z całego serca – pomóżcie Robertowi wrócić. Do nas, do życia.
Wioletta, żona Roberta